Na wstępie
Tomasz Raudner, Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Mieszkańcy naszego powiatu co rusz są pytani w ankietach o różne kwestie - w Wodzisławiu o komunikację publiczną, w Radlinie czy Marklowicach o niską emisję. Urzędy non stop pytają mieszkańców, czy są zadowoleni ze świadczonych usług. Odnoszę wrażenie, że częstotliwość ankiet i różnorodność zadawanych pytań zachęciła oszustów podających się za pracowników Urzędu Miasta Rydułtowy do wyciągnięcia od mieszkańców informacji w sprawach nie związanych z miastem, a potrzebnych pytającym. Oszust może myśleć: skoro odpowiadali na jedne pytania, może odpowiedzą i na nasze, a my się dowiemy kto i kiedy wyjeżdża, bo akurat plany wyjazdowe ich interesowały. Tutaj mieszkańcy przytomnie zareagowali i dali znać do urzędu o podejrzanych typach. Ale się zastanawiam, ilu osobom nie przyjdzie do głowy podejść z rezerwą do pytającego i udzielą mu odpowiedzi, zwłaszcza, jeśli podaje się za urzędnika, czyli osobę, do której powinno się mieć zaufanie. Po drugie czy nie podkopie to zaufania do instytucji. I po trzecie - czy nie wypaczy sensu przeprowadzania ankiet w ogóle? Bo mieszkańcy mogą pytającym zamknąć drzwi uważając, że z oszustami zadawać się nie będą.
Uważam, że jest wyjście z sytuacji. Miejskie, gminne ankiety powinni przeprowadzać np. radni czy sołtysi, bądź inne osoby powszechnie rozpoznawane w swoich okręgach czy miejscowościach. Nawet jeśli miałyby dostać za to dodatkowe pieniądze. Ankieterzy też nie pracują za darmo.