Nie byli w Chile, ale i tak ich tam okradli
Z międzynarodowej wystawy w Chile ukradziono tylko prace dwóch rydułtowskich artystów oraz nieżyjącej gwiazdy chilijskiej grafiki. - Zamiast się denerwować chodzimy dumni jak pawie - zapewniają Franciszek Nieć i Michał Pośpiech.
RYDUŁTOWY Zuchwała kradzież w Chile, dotknęła dwóch rydułtowskich artystów - dr hab. Franciszka Niecia oraz Marka Pośpiecha. Obaj zgłosili swoje prace na międzynarodowe biennale w Chile, czyli poważne wydarzenie artystyczne wraz z konkursem. - Nie było to łatwe, ponieważ organizatorzy prowadzą korespondencję tylko w języku hiszpańskim. Ale wreszcie porozumieliśmy się i wysłaliśmy swoje prace - mówią artyści z Rydułtów.
Cały świat, dwóch Polaków
Biennale poświęcone było nieżyjącej gwieździe grafiki w Chile, Carlosowi Hermosilli. Tematem był żywioł wody. Szybko okazało się, że prace rydułtowików zostały zakwalifikowane do konkursu, a Franciszek Nieć zdobył nawet wyróżnienie. - Pokazywał się tam cały świat, ale z Europy dopuścili bardzo mało osób. Polaków było tylko dwóch, czyli my. Nasza radość była więc ogromna. Najwięcej prac pochodziło od twórców z Ameryki Południowej - tłumaczą artyści.
Zaskakująca wiadomość
Radość z dostania się do konkursu i udziału w wystawie szybko ustąpiła miejsca konsternacji, ponieważ Franciszek Nieć i Marek Pośpiech otrzymali od organizatorów wiadomość, że w galerii doszło do włamania. - Napisali, że jest im bardzo przykro, ale w galerii było włamanie i zostały ukradzione prace chilijskiej gwiazdy, na cześć której organizowany jest konkurs, ale też prace dwóch Polaków, Marka i moja - streszcza wiadomość Franciszek Nieć. - Oczywiście napisali też, że jest im bardzo przykro, ale że mają nadzieję, że mimo tego zdarzenia będziemy nadal współpracować - dodaje.
Organizatorzy dołączyli też link do strony internetowej, najpewniej protokołu policyjnego, ale są problemy z jego otwarciem.
Doborowe towarzystwo
Franciszek Nieć i Marek Pośpiech nie czują urazy. Przeciwnie - są dumni, że złodziej zrabował akurat ich prace. - Nie wiemy jaki był klucz, którym kierował się złodziej, ale to już najmniej ważne. Chodzimy dumni jak pawie. Żartujemy nawet, że było zlecenie na nasze prace - śmieją się.
Jednak wracając do poważnego tonu, artystom z Rydułtów nie zależy na odszkodowaniu za kradzież prac. Liczą na to, że w ramach rekompensaty uda im się zorganizować w Chile dwie indywidualne lub jedną wspólną wystawę. - Napiszemy do organizatorów, że nam również zależy na dalszej współpracy i satysfakcjonująca dla nas byłaby możliwość wystawy - podkreślają.
(mak)