Nie ma zgody na niepotrzebne cierpienie zwierząt
Dobra wiadomość dla miłośników zwierząt. Wzorem innych miast Radlin nie będzie wpuszczał na miejskie tereny cyrków, które stosują tresurę wobec zwierząt.
RADLIN Od tej pory kryterium decydującym przy decyzji o udostępnieniu działki miejskiej na pokazy cyrkowe będzie fakt, czy dana grupa cyrkowa wykorzystuje w swych programach zwierzęta, czy też nie.
To była kwestia czasu
Zanim władze Radlina podjęły decyzję o tym, że nie będą wpuszczać na miejskie tereny cyrków, które stosują tresurę wobec zwierząt, zgłębiły temat od strony stanowisk środowisk opiniotwórczych. - Najważniejszym okazało się tu stanowisko psychologów z Państwowej Akademii Nauk, którzy określili tę formę rozrywki jako pozbawioną walorów edukacyjnych i potencjalnie szkodliwą dla procesu wychowania młodych ludzi. Poza tym posiłkowaliśmy się opinią Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu z 2003 roku, gdzie stwierdzono wprost, że działalność cyrków ze zwierzętami nie jest zgodna z zapisami Konwencji Praw Dziecka - podkreśla rzecznik urzędu miasta w Radlinie, Marek Gajda. Do tego doszedł fakt, że Radlin jako miasto angażuje się w wiele inicjatyw ekologicznych. - Nasze ustosunkowanie się do problemu cyrków z tresurą zwierząt było zatem kwestią czasu - dodaje rzecznik.
Apel do mieszkańców
Radlin nie zamyka się na sztukę cyrkową jako taką. Mile widzialne są te grupy cyrkowe, które oferują pokazy akrobatyki, iluzjonistów i klaunów oczywiście, jednak bez niepotrzebnego cierpienia zwierząt. - Za pośrednictwem mediów chcielibyśmy również zaapelować do podobnego zachowania właścicieli prywatnych gruntów. Pokażmy, że jesteśmy miastem z prawdziwie zielonym sercem - mówi Marek Gajda.
Pozytywny odbiór
Po decyzji o zakazie dla cyrków z tresurą zwierząt do radlińskiego urzędu napłynęło wiele pochwał. - Zarówno ze strony mieszkańców, którzy w przeważającej mierze podzielają nasze stanowisko, jak i ludzi spoza Radlina. Dostaliśmy mnóstwo głosów poparcia od ludzi z najróżniejszych miejsc w Polsce, którzy starają się o podobną decyzję władz lokalnych w swojej okolicy - puentuje rzecznik.
(mak)