Awantura o wysokość diet w Pszowie. Mieszkaniec: żenujące
Grupa pszowskich radnych chciała podwyżki diet. Większość była jednak przeciwna. Wywiązała się kłótnia. - Zrobiło się wszystko, żeby nas podzielić! - irytował się radny Basztoń, zwolennik podwyżki. - Rada jest dzielona, ale przez twórców wniosku o podwyżce - uważał rady Handschuh, przeciwnik zmian wysokości diet. Pojawił się też motyw zastraszania.
PSZÓW Od kilku miesięcy w Pszowie w gronie radnych toczy się dyskusja o wysokości diet. Część radnych zdecydowanie sprzeciwia się podwyżce, inni pomysł forsują albo po prostu podchodzą do niego przychylnie. Do tej pory dyskusja dotycząca diet miała jednak głównie charakter kuluarowy. To zmieniło się na ostatniej sesji rady miasta. Odbyło się głosowanie w sprawie podwyżki.
Więcej dla radnych bez funkcji i przewodniczących komisji
Głosowanie było efektem podpisanego przez grupę 7 radnych projektu uchwały dotyczącego zmiany wysokości diet. Projekt uchwały zakładał wyższe diety dla radnych bez funkcji oraz przewodniczących komisji. Teraz radny bez funkcji otrzymuje co miesiąc 618 zł, a po podwyżce dostawałby 794 zł. Przewodniczącemu komisji przysługują 882 zł - po podwyżce byłoby to 971 zł. Przewodniczący rady i jego zastępca mieli pozostać bez podwyżek (obecnie otrzymują odpowiednio 1 320 zł i 1 147 zł). Pod projektem uchwały podpisali się radni: Ignacy Basztoń, Romuald Gebel, Czesław Mucha, Elżbieta Idziaczyk, Czesława Stramka, Jacek Kołek i Marek Fibic.
U sąsiadów wyższe diety
Wnioskodawcy argumentowali, że zmiana diet jest uzasadniona - tym bardziej że w sąsiednich miastach, na przykład Rydułtowach lub Radlinie, radni otrzymują wyższe diety niż w Pszowie. Więc podwyżka byłaby tylko zbliżeniem się do tych kwot (w Rydułtowach przewodniczący komisji otrzymuje 1192 zł, wiceprzewodniczący komisji 993 zł, a radny bez funkcji 894 zł).
Cisza przed burzą
Początkowo nic nie wskazywało na to, że sprawa podwyżek diet zakończy się awanturą. Na ostatniej sesji odbyło się głosowanie. Spokojne, nie towarzyszyła mu żadna dyskusja. Za podwyżką diet było 6 radnych. Przeciwko było 7 osób, 2 wstrzymały się od głosu.
Basztoń kontra Krzystała
Nerwowo zrobiło się za to pod koniec sesji, w punkcie „wolne głosy i wnioski”. Radny Ignacy Basztoń zarzucał, że dzieli się radę. - Na pierwszej sesji było powiedziane, że tworzymy jeden człon, który ma reprezentować miasto Pszów. Zrobiło się wszystko, żeby nas podzielić! Skończmy z tymi podziałami, jesteśmy jedną radą - grzmiał radny Basztoń. Zarzucał przewodniczącemu Czesławowi Krzystale (który głosował przeciwko podwyżce diet), że ten chciał go ośmieszyć. - Po moim wniosku z projektem uchwały (w sprawie diet - przyp. red.) otrzymałem telefon, że radca prawny naniósł pewne uwagi. Dlaczego pan do tej uchwały załączył uwagi? Chciał pan mnie, starszą osobę ośmieszyć, że ja coś zrobiłem źle. - Wpłynął wniosek dotyczący diet, nadałem mu tok, radca prawny stwierdził że są uchybienia, więc zostało to poprawione - odparł spokojnie Krzystała. - Przypominam, że w 2001 r., kiedy był pan radnym bez funkcji, proponował pan radzie, żeby zmieniono stawki, żeby wszystkich zrównać - atakował radny Basztoń. Wtedy przewodniczący Krzyształa nie wytrzymał. - Pan mnie obraża. Padły zarzuty, które nie są prawdzie. Był wtedy wniosek, ale o obniżenie diet dla przewodniczących komisji. A ja byłem wówczas przewodniczącym komisji. Podpisali się pod nim wszyscy przewodniczący - przypomniał Krzystała. - Dla mnie to mało ważne - odpowiedział Basztoń.
Kto kogo ośmiesza?
W wymianę zdań włączył się radny Dawid Handschuh. - Wypowiedź pana Basztonia zmusiła mnie do zabrania głosu. Zgodzę się, że rada jest dzielona. Ale jest dzielona przez twórców i wnioskodawców tego projektu uchwały. Sprawa toczy się od początku tej kadencji i wiecznie chodzi o to samo - irytował się radny Handschuh. I zwrócił się bezpośrednio do radnego Basztonia. - Pan zarzuca przewodniczącemu, że pana ośmiesza. Nie, to nie pan przewodniczący pana ośmiesza. To pan i inne osoby, które wygłaszają tego typu monologi, ośmieszają sami siebie - stwierdził.
Odezwała się też radna Czesława Stramka, która podpisała się pod wnioskiem, ale głosowała przeciwko podwyżce. - Powiem na temat mojego nieszczęsnego podpisu. Od samego początku byłam przeciwna. Tym bardziej, że jestem w radzie krótko i nie po to, by czerpać korzyści majątkowe. A wyszło, jak wyszło, nalegano, by złożyć podpis - podkreśliła.
Niepokojący telefon
Z kolei przewodniczący Krzystała przyznał, że zacznie nagrywać rozmowy telefoniczne od niektórych osób, bo to co się dzieje, jest niepokojące. - Niestety, pewne osoby cały czas wywołują te dyskusje i obrażają wszystkich po kolei. Wczoraj miałem znów telefon, byłem zastraszany, nawet odwołaniem i powierzeniem funkcji innemu radnemu, jeśli ten zdecyduje się zagłosować za dietami - podzielił się zaskakującymi informacjami przewodniczący.
- Ludzie muszą wiedzieć, jakie uposażenie mają poszczególne grupy, społeczeństwo nie jest tego świadome - mówi z kolei radny Romuald Gebel.
- Proszę, by wreszcie zakończyć ten cyrk - apelował radny Paweł Kołodziej.
Awanturę podsumował obecny na sesji mieszkaniec Pszowa. - Dawno nie byłem na sesji. I jest dla mnie żenujące, że niektórzy państwo zapominacie, dlaczego zostaliście wybrani na radnych. Przed wyborami obiecywaliście, że będziecie służyć miastu i mieszkańcom. A dziś odebrałem takie komunikat, że przychodzicie na sesje, żeby nabić sobie dodatkowy dochód - skwitował.
(mak)