Radny chce zwolnić dyrektora ośrodka kultury?
Radny Piotr Kuczera miał wyzywać dyrektora GOKiR Rafała Jabłońskiego i grozić mu zwolnieniem – tak twierdzi Jabłoński. Kuczera przyznaje, że na stanowisku dyrektora widziałby osobę z gminy.
MSZANA Przed tygodniem informowaliśmy o wątpliwościach Kuczery, którego zdaniem w Gminnym Ośrodku Kultury pieniądze są „przejadane”. Domagał się zwrotu 37 tys. zł, które rada przyznała Ośrodkowi dodatkowo pod koniec 2015 r. Dyrektor placówki wyjaśniał nam z kolei, że mimo coraz większej liczby zadań otrzymuje znacznie mniejsze pieniądze niż wcześniej. Przypomniał, że kilka tygodni temu radny placówkę kontrolował w ramach komisji rewizyjnej, więc znał sytuację Ośrodka. Smaczku sprawie dodaje fakt, że jako przewodniczący Związku Emerytów radny również korzystał z pieniędzy GOKiR. Okazuje się, że wówczas domagał się nawet większych środków dla organizacji, utrzymywanych przez GOKiR, w tym dla Związku Emerytów. Teraz dla odmiany chce ciąć budżet jednostki, ale obecnie nie szefuje już połomskim emerytom.
Wójt ceni działalność GOKiR
Sprawa miała swoją dalszą odsłonę na czwartkowym posiedzeniu komisji budżetu i finansów. I wychodzi na to, że nie o pieniądze w niej chodzi, a przynajmniej nie tylko o nie. Rafał Jabłoński przypomniał, że jeszcze w 2012 r. GOKiR dysponował budżetem rzędu 980 tys. zł. W roku 2015 otrzymał z urzędu gminy 782 tys. zł, w tym roku kwota jest identyczna, choć sam GOKiR zaplanował wydatki na poziomie nieco ponad miliona złotych. - Nie jest więc tak, że nie oszczędzamy. Nasz budżet jest o 20 procent niższy niż kilka lat temu – mówił na posiedzeniu komisji Jabłoński. Dyrektora bronił wójt Mirosław Szymanek. - Musimy ciąć koszty i oszczędności dotykają też GOKiR. A mimo tego, że finansowanie jest niewystarczające, uważam, że imprezy organizowane przez ośrodek są na bardzo wysokim poziomie. Kosztuje to mnóstwo pracy i zaangażowania ze strony pracowników. Potrafię to ocenić, bo sam przez kilka lat byłem dyrektorem GOKiR. Znam też odbiór zewnętrzny ośrodka – mówił Szymanek. Przypomniał, że w kompetencjach radnego nie leży ocena pracownika, którego szefem jest wójt. - A tym bardziej publiczne oskarżanie go o przejadanie pieniędzy – nie krył irytacji włodarz gminy.
Radny chciał innego dyrektora
Dyrektor GOKiR uważa, że sprawa budżetu placówki, którą kieruje, jest tylko pretekstem, by mu dołożyć. - Nie mam wątpliwości, że jeśli dyrektorem GOKiR byłaby największa łajza, analfabeta organizacyjny, ale byłby z nadania radnego Kuczery, to żadnej dyskusji by nie było. Dziś byście głosowali jedynie nad tym, żeby kolejne pieniądze GOKiR-owi dołożyć – uważa Jabłoński. Wspomniał o incydencie z udziałem Kuczery, do jakiego miało dojść kilka miesięcy po objęciu przez Jabłońskiego stanowiska dyrektora GOKiR. - Przed wakacjami 2013 r. otrzymałem telefon od radnego Kuczery, który wyzywał mnie od skur...synów i najgorszych. Twierdził, że jeśli tak dalej będzie, to mnie z tego stołka wypier...li. Radny tak zareagował, bo uwaga, jeden z pracowników GOKiR nieświadomie pominął pana Kuczerę, zapraszając radnych na spotkanie przeddożynkowe. Później było tak, że uczestniczyłem we wszystkich spotkaniach organizacji skupiających się w GOKiR, z wyjątkiem połomskiego Związku Emerytów, którym kierował radny Kuczera. Tam byłem człowiekiem niepożądanym – oświadczył dyrektor Jabłoński. Dalej wspomniał o tym, że jeszcze, kiedy radny Kuczera był szefem Związku Emerytów zaproponował, żeby zwiększyć finansowanie wszystkich organizacji działających przy GOKiR, co naturalnie spowodowało większe obciążenie budżetu jednostki. - Ja nad tym nie ubolewam, ale pan radny o tym swoim wniosku chyba zapomniał, kiedy stwierdził, że GOKiR przejada pieniądze – nawiązał do wcześniejszych wypowiedzi radnego dyrektor Jabłoński.
Konflikt o kompetencje
Połomski radny nie zaprzeczył słowom Jabłońskiego. Przyznał, że dyrektor nie jest człowiekiem z jego bajki. - Nie ukrywam tego, że kiedy dowiedziałem się, kto ma zostać dyrektorem, byłem przeciw. Nie wstydzę się tego, bo mamy na terenie gminy dość ludzi o odpowiednim wykształceniu – odpowiedział Kuczera, nawiązując do tego, że Jabłoński mieszkańcem gminy nie jest. Zapewnił jednak, że obecny spór dotyczy jedynie pieniędzy. Innego zdania jest wójt gminy. - Mamy tu konflikt o kompetencje. Rozliczać swojego pracownika mogę ja, a nie radny – ocenił Szymanek, który jeszcze raz zapewnił o zadowoleniu z efektów pracy Jabłońskiego i jest zszokowany słowami, jakie do dyrektora miał kierować radny. - Takie słowa nigdy nie powinny paść – zakończył wójt.
Artur Marcisz