Puchacz w klasie zrobił furorę
- Gdy Ralf był mały, wyglądał jak kulka puchu, ale już po tygodniu zaczął skakać po meblach - mówi opiekun puchacza bengalskiego, którego mieli okazję podziwiać uczniowie rydułtowskiej szkoły.
RYDUŁTOWY „Noc Sów” to impreza w Szkole Podstawowej nr 1 w Rydułtowach, która miała wyjątkowego gościa. Ralf – tak nazywa się puchacz bengalski, który przed dziećmi prezentował swoje wdzięki. Na jego przykładzie wszyscy zgromadzeni mogli się przekonać, że sowy to fascynujące i tajemnicze zwierzęta. - Ralf to puchacz bengalski. Pochodzi z Indii. W naturze żyje w środowisku skał. Jest mniejszy niż nasz puchacz, który z kolei najczęściej gnieździ się w lasach - tłumaczy Michał Janosz, ornitolog hobbysta z Rydułtów, na co dzień pracownik rydułtowskiego urzędu miasta, który podczas „Nocy sów” opowiadał uczniom o życiu tych ptaków.
Kulka z kurczakiem w dziobie
Ralf to ptak hodowlany, który przyzwyczajony jest do warunków panujących w otoczeniu człowieka. Nie umiałby już przebywać na wolności, bo nie potrafi sam zdobywać pożywienia. Lubi być w centrum uwagi i nie odczuwa stresu, gdy podziwiają go tłumy ludzi chcących przyjrzeć mu się z bliska. - Trzeba poświęcać mu dużo czasu. Gdy był mały, wyglądał jak kulka puchu, ale już po tygodniu zaczął skakać po meblach - mówi opiekun Ralfa, Arkadiusz Pustelnik z Jastrzębia. Na dowód pokazuje zdjęcie małego Ralfa z... małym kurczakiem w dziobie. - W listopadzie Ralf skończył rok. Jest więc młody, bo sowy te żyją 20-30 lat - dodaje opiekun.
Obalić stereotypy
„Noc Sów” to wydarzenie ogólnopolskie, które organizowane jest przez organizację pożytku publicznego „Ptaki Polskie” w ramach Ogólnopolskiej Kampanii Wiedzy i Edukacji Przyrodniczej „Bądź na pTAK”. - Chcemy poprzez tę inicjatywę zapoznać dzieci, młodzież i dorosłych z sowami, ich sposobem życia i zachowaniami. Zależy nam, by obalić stereotyp groźnych sów - mówi Michał Janosz.
Stereotypy związane ze sowami biorą się z kilku powodów. Po pierwsze - w naturalnym środowisku niezwykle ciężko zobaczyć te ptaki, ponieważ naturalną porą ich aktywności jest noc. Nie lubią światła. W nocy, dzięki doskonałemu słuchowi i wzrokowi, potrafią doskonale polować. Poruszają się wtedy niemal bezszelestnie. Po drugie - sowy nie raczą nas śpiewem o poranku. One skrzeczą, huczą, nawołują albo ryczą. - Z tym w dawnych latach wiązało się wiele przesądów. Ktoś usłyszał w pobliżu cmentarza nawołujący głos i myślał, że czeka go rychła śmierć. A to tylko sowa pójdźka nawoływała - tłumaczy. - Dla mnie odgłosy sów są jednak piękne, choć nietypowe - dodaje. Michał Janosz wyjaśniał, że sowy pełnią ważną rolę w ekosystemie i pomagają w walce z gryzoniami.
Sowy w Rydułtowach
W Rydułtowach spotkać można puszczyka i uszatkę. - Puszczyka widziałem na Orłowcu za tunelem. Natomiast uszatka przebywała w Parku Hvidovre i w pobliżu rynku. Jest też w okolicach ulicy Kochanowskiego - mówi Michał Janosz.
Uszatka leżała na trawniku
Co ciekawe, Michał Janosz dzień przed rydułtowską „Nocą sów” udzielał sowie pierwszej pomocy. - To niesamowity bieg okoliczności, ale wczoraj na moim podwórku zauważyłem uszatkę. Leżała na trawniku. Miała uszkodzone nogi i nie potrafiła wzbić się w powietrze. Prawdopodobnie ucierpiała po zderzeniu z oknem, bo dla sów okno to prostu prześwit. Umieściłem ją w kartonie, nakarmiłem surowym kurczakiem i zawiozłem do weterynarza. Myślę, że będzie dobrze i zostanie wypuszczona - na nadzieję ornitolog hobbysta.
Podczas „Nocy sów” uczniowie SP nr 1 wybrali się na spacer w miejsca, gdzie sowy były wcześniej słyszane i spotykane. Nie udało się jednak usłyszeć dziko żyjącej sowy. Na szczęście najważniejszy cel „Nocy sów” został spełniony – udało się zaszczepić u dzieci szacunek do otaczającej natury.
(mak)