Kara za głośny wybuch na terenie byłej kopalni
Wracamy do sprawy wybuchu na terenie po byłej kopalni Anna w Pszowie. Na właściciela i kierownika budowy została nałożona kara.
PSZÓW Nowy właściciel, który zakupił ponad 17 hektarów gruntu po KWK Anna, od jakiegoś czasu prowadzi tam prace wyburzeniowe. W obrębie nieruchomości znajduje się 27 budynków i 45 budowli stanowiących w przeszłości kompleks przeróbki mechanicznej węgla i bocznicy (część została już wyburzona).
16 marca na zakupionym terenie doszło do głośnego wybuchu, który zaniepokoił wielu mieszkańców. Do wyburzenia zbiornika żelbetowego wykorzystano materiały wybuchowe. Niestety, niezgodnie z prawem. – Dotarła do nas informacja o rozbiórce wykonanej metodą wybuchową. Zapytaliśmy inwestora i kierownika budowy, czy mają stosowne zezwolenia w tym zakresie. Okazało się, że byli w trakcie ich załatwiania, więc faktycznie pozwoleń nie było – informuje Piotr Zamarski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Właściciel oraz kierownik budowy zostali za to ukarani mandatami (zgodnie z przepisami maksymalna wysokość mandatu w tym przypadku to 500 zł; obaj otrzymali mandaty w kwocie ok. 400 zł).
Warto podkreślić, że właściciel miał pozwolenie na rozbiórkę budynków, ale z użyciem sprzętu ciężkiego. To pozwolenie nadal obowiązuje. W zakres takiego pozwolenia nie wchodzi jednak metoda wybuchowa. Na korzystanie z materiałów wybuchowych w trakcie rozbiórki trzeba uzyskać osobne pozwolenie w starostwie powiatowym. Do tego powiadomić odpowiednie służby i okoliczną ludność, by miała świadomość, że dojdzie do wybuchu.
Z informacji, jaką uzyskało wodzisławskie starostwo wynika, że inwestor zamierza prowadzić kolejne wyburzenia wyłącznie z wykorzystaniem sprzętu ciężkiego. Wydaje się więc, że wybuch był jednorazowy.
(mak)
Zapytaliśmy inwestora i kierownika budowy, czy mają stosowne zezwolenia w tym zakresie. Okazało się, że byli w trakcie ich załatwiania, więc faktycznie pozwoleń nie było.
Nowym właścicielem terenu po kopalni jest lokalny przedsiębiorca prowadzący działalność usługowo-transportowo-handlową na terenie Rydułtów i Pszowa. Pojawiła się plotka, że teren zakupił (lub ma z tym związek) prezes rydułtowskiej spółki Naprzód. - To nieprawda. Nie jestem ani właścicielem, ani udziałowcem. Nie kupiłem tego i nie mam zamiaru. Ani ja, ani spółka - podkreśla Andrzej Adamczyk, prezes Naprzodu.