Absurd z przezroczystymi urnami. „Popękają, rozlecą się”
Urny do głosowania mają być przezroczyste. Państwo zrzuciło na samorządy konieczność ich zakupu. Wprawdzie da pieniądze, ale tylko 952 zł na lokal wyborczy. Tymczasem producenci życzą sobie około 1400 zł za urnę.
Nadchodzi nowe. Od 1 lipca tego roku w każdym lokalu wyborczym mają być przezroczyste urny. Jest to pomysł byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Wymóg przezroczystych urn wynika ze zmian w kodeksie wyborczym. Ciągnie za sobą jeszcze inną zmianę – wyborcy muszą mieć zapewnione białe koperty, do których będą mogli włożyć kartę do głosowania, zanim wrzucą ją do przezroczystej urny. Wszystko w imię ochrony danych osobowych. Nowe urny w całej Polsce mają kosztować 30 mln zł. Kwota wydaje się bajońska, a sprawa zakupu urn prosta do realizacji – ale tylko w praktyce, bo samorządy są w kropce. Jak duży mają kłopot, pokażemy na przykładzie Rydułtów.
– Na początku roku zwróciła się do nas Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Bielsku–Białej, pod którą podlegamy. Poprosili o rozpisanie, jakie urny są nam potrzebne – mówi sekretarz Rydułtów, Krzysztof Jędrośka. Rydułtowy zgłosiły więc swoje zapotrzebowanie – łącznie 16 przezroczystych urn (w tym połowa urn do lokali wyborczych przystosowanych dla osób niepełnosprawnych, a także urny zapasowe, co było wymogiem). – Zrozumieliśmy to w ten sposób, że będzie centralny przetarg na zakup i jako gmina otrzymamy wskazaną liczbę urn – dodaje sekretarz.
Nic bardziej mylnego, bo okazuje się, że samorządy dostaną środki i mają zakupić urny na własną rękę. Gdzie leży problem? Zarówno w pieniądzach na urny, jak i w wymogach.
Kluczowe 3 milimetry
Państwowa Komisja Wyborcza ustaliła wzór urn. Urny mają być wykonane z poliwęglanu o grubości 3 milimetrów. Nie będą miały żadnej stalowej ramy. Całość ma być z giętego poliwęglanu. Tylko uchwyty z metalu. – Najwyższa urna ma 120 cm wysokości. Sprawdzono, że zapełniona będzie ważyć 800 kg. Jak to możliwe, by 3–milimetrowy poliwęglan wytrzymał? Przecież to może zacząć pękać, nawet jeśli urna nie będzie zapełniona aż po wieko. A co jeśli rozleci się w trakcie wyborów? – pyta sekretarz.
Za projektem nowych urn idzie informacja, że PKW przeanalizowała rynek i gmina na jeden lokal wyborczy otrzyma 952 zł. – Biorąc pod uwagę, że musimy kupić trzy urny zapasowe, to wychodzi ok. 700 zł na urnę – podkreśla sekretarz.
Niech sami kupią i dostarczą gminie
Rydułtowy zrobiły rozeznanie. Wysłały do różnych producentów pytanie, jaki będzie koszt zakupu urn. Wyszło, że średnio 1400 zł za sztukę przy zakupie 16 urn. A jeśli jakaś ulegnie uszkodzeniu i trzeba będzie dokupić jeden egzemplarz, wtedy koszt to 2–2,5 tys. zł. – Na spotkaniu w delegaturze zgłaszaliśmy swoje zastrzeżenia. Tam usłyszeliśmy o producencie z Gdańska, który oferuje niższe ceny, jeśli otrzyma większą pulę zamówienia, z różnych gmin. No ale przecież mamy ustawę o zamówieniach publicznych i swoje wewnętrzne regulaminy. Nie możemy ich łamać. Poza tym chodzi o wydatkowanie pieniędzy publicznych. Nie chcemy zamawiać urn według wzoru wiedząc, że mogą się rozlecieć – kręci z niedowierzaniem głową sekretarz.
Rydułtowy nie chcą zgodzić się na takie traktowanie dlatego wystosowały pismo, w którym poprosiły o dostarczenie gminie gotowych urn. – Do tej pory przekazywali nam specjalne linijki czy nakładki brajlowskie. Więc zwrócilimy się też o przekazanie nam urn zgodnych ze wzorem – puentuje sekretarz.
Przedstawiciel Krajowego Biura Wyborczego przekazał, że nie będzie zwiększał środków na urny.
(mak)