Miliony przejdą Lubomi koło nosa
Jest już niemal pewne, że do kasy gminy Lubomia nie trafi odszkodowanie za drogi w Nieboczowach. Chodzi o poważne pieniądze, bo 8 mln zł.
NIEBOCZOWY Od dłuższego czasu toczy się sprawa o to, czy gminie Lubomia przysługuje odszkodowanie za drogi publiczne, które znajdują się w obrębie budowanego zbiornika przeciwpowodziowego. Gmina - jako właściciel tych dróg - stoi na stanowisku, że pieniądze jej się należą. Podpiera się zapisami specustawy i decyzją wojewody. Sąd pierwszej instancji przyznał Lubomi rację. Ale sąd drugiej instancji miał wątpliwości i skierował do sądu najwyższego tak zwane „pytanie prawne” w tej kwestii.
Biegły wycenił
Sąd najwyższy dał odpowiedź w formie uchwały. Nie jest ona korzystna dla gminy. W dużym uproszczeniu sąd orzekł, że roszczenie, które przysługuje wszystkim, nie należy się właścicielowi dróg. Inwestor zbiornika nie powinien więc wykupić od gminy dróg. Skarb państwa zaoszczędzi w ten sposób 8 mln zł, bo na tyle biegły sądowy wycenił drogi.
Gmina zaskoczona
Gmina nie kryje zaskoczenia taką decyzją sądu. - Zgadzam się, że w normalnym porządku rzeczy dróg nie można sprzedać. Ale co innego sytuacja, gdy drogi są w zbiorniku - podkreśla wójt gminy, Czesław Burek.
Ustawa mówi wprost, że za właściciel gruntów niezbędnych do funkcjonowania zbiornika (wobec których właścicielowi tych gruntów trwale ogranicza się sposób korzystania) może ubiegać się o ich wykup. A inwestor zbiornika powinien je wykupić. Co więcej, gmina otrzymała decyzję, w której drogi wpisano jako niezbędne do funkcjonowania zbiornika.
Ograniczenie prawa własności?
- Moim zdaniem jest to ograniczenie prawa własności bez odszkodowania - uważa wójt i dodaje, że w jego opinii jest to sprzeczne z konstytucją(art. 21 ust. 2 „Wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem”). Konstytucja chroni też własność uznając, że podlega ona równej dla wszystkich ochronie prawnej. - Tym bardziej, że inne drogi niezbędne do realizacji zbiornika, na przykład drogi na wały, na mocy prawa przejęło państwo. I w przypadku tamtych dróg były odszkodowania - dodaje wójt.
Teraz cała sprawa trafi do sądu apelacyjnego, który wcześniej skierował do sądu najwyższego pytanie prawne. Wyrok jest jednak do przewidzenia, ponieważ sąd apelacyjny będzie niejako związany uchwałą wydaną przez sąd najwyższy.
(mak)