Na wstępie
Tomasz Raudner - Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Chciałbym na wstępie przeprosić wszystkich urzędników, którzy sumiennie pracują na rzecz mieszkańców. Ale po prostu krew mnie zalewa, kiedy spotykam się z takim urzędniczym podejściem do rzeczywistości, które nijak ma się do logiki i zdrowego rozsądku. Z klinicznym przypadkiem takiego podejścia mamy do czynienia w Olzie, opisanym w tekście Artura Marcisza „Wrota doszczelnione, wątpliwości zostały”. Wojewódzki nadzór budowlany zmusił PKP PLK do uszczelnienia wrót na Odrze, których rolą jest zabezpieczenie kanałów zbierających wodę z pól przed zalaniem w przypadku silnego wezbrania wody. Odbierając robotę nadzór budowlany sprawdził, czy jego zalecenia były wykonane. Uznał, że tak i sprawę odhaczył jako załatwioną. Ale już nie zadał sobie trudu, by sprawdzić, czy wrota są szczelne. To go nie interesowało. Rzecz jasna nie chciałbym, aby zaszła konieczność wypróbowania szczelności wrót. Ale patrzę w prognozę pogody, widzę zagrożenie burzami i ulewami, trudno więc, abym nie myślał, że ta konieczność jednak zajść może. I co, jeśli wrota nie spełnią swojej roli? Kto będzie winny? Nadzór budowlany umyje ręce i powie, że przecież dał zalecenia i zostały wykonane. A PLK? Powiedzą, że zrobiły to, co nadzór im kazał. Na papierze wszystko będzie więc w porządku. A to, że woda zaleje kanały? Nie ich zmartwienie.