Szpilka i szminka: Pani burmistrz spodziewa się dziecka
Burmistrz Pszowa zostanie mamą po raz trzeci. – Czuję się doskonale i chciałabym pracować tak długo, jak tylko będzie to możliwe – podkreśla.
– Ciąża to nie choroba – tak mówi wiele przyszłych mam, które w odmiennym stanie czują się świetnie i do ostatnich chwil przed porodem pozostają aktywne zawodowo. Widok kobiety z widocznym brzuszkiem w pracy jest czymś naturalnym. Ale czy tak samo podchodzimy do tego w sytuacji, gdy w ciąży jest kobieta zajmująca wysokie i eksponowane stanowisko? O to zapytaliśmy burmistrz Pszowa Katarzynę Sawicką-Muchę, która właśnie spodziewa się dziecka.
Kobiety są silne
Pod koniec 2014 roku Katarzyna Sawicka-Mucha wygrała w wyborach i została burmistrzem Pszowa. Dla niej była to nowa sytuacja, bo wcześniej nie piastowała funkcji w samorządzie. Odważnie się jej podjęła. Teraz stanęła przed kolejnym wyzwaniem. Za kilka miesięcy zostanie mamą. Zdaje sobie sprawę z tego, że połączenie ról włodarza miasta i świeżo upieczonej mamy nie będzie proste. Ale jest przekonana, że przy dobrej organizacji i szczerych chęciach jest to możliwe. – Kobiety są silne, potrafią poradzić sobie w wielu sytuacjach – podkreśla Katarzyna Sawicka-Mucha.
Minimalny macierzyński
Do tej pory pani burmistrz nie spotkała się z zarzutami, że z powodu ciąży oraz późniejszego macierzyńskiego miasto pozostanie bez włodarza. – Nie ma powodu do obaw. Na razie czuję się doskonale i zamierzam pracować tak długo, jak tylko to będzie możliwe. Gdy urodzę dziecko, muszę skorzystać z urlopu macierzyńskiego. Ale będzie to urlop macierzyński w najkrótszym, nałożonym przez ustawodawcę wymiarze. System przewiduje dłuższe nieobecności w pracy i sprawnie zabezpiecza funkcjonowanie gminy, w związku z czym w tym czasie moje obowiązku przejmie zastępca burmistrza. Uważam, że nie mogę pozwolić sobie na to, by skorzystać z rocznego urlopu macierzyńskiego – mówi pani burmistrz. – Poza tym znając siebie wiem już dzisiaj, że będę doglądać pracy i trzymać rękę na pulsie. Wszystkie ważne decyzje, które w tym czasie będą zapadać, będą konsultowane ze mną – dodaje.
W Polsce był już przypadek, że urzędująca pani burmistrz została mamą. W miejscowości Łaskarzew burmistrz Lidia Sopel-Sereja pod koniec pierwszej kadencji zaszła w ciążę, stanęła do wyborów i została ponownie wybrana. Podczas ślubowania była już w zaawansowanej ciąży. Po krótkim urlopie macierzyńskim wróciła do pracy.
Tylko najbliżsi wiedzieli
Katarzyna Sawicka-Mucha zostanie mamą po raz trzeci. Ma już dwóch synów: 20-letniego Adama i 14-letniego Kacpra. Kolejne dziecko ma przyjść na świat na przełomie września i października. To oznacza, że pani burmistrz jest w szóstym miesiącu ciąży. Początkowo tylko najbliżsi wiedzieli o jej stanie. Pani burmistrz starała się zachować tę wiadomość dla siebie. – Najpierw sama musiałam się z tym oswoić. Bo nie ukrywam, że była to duża niespodzianka. Gdy powiedziałam mężowi, ucieszył się bardzo. Tak samo synowie – mówi.
Plan był taki, że do sesji absolutoryjnej, czyli do końcówki czerwca, pani burmistrz postara się nie pokazywać, że jest w ciąży. – Nie udało się, bo już po „Dniach Pszowa” wielu mieszkańców wiedziało. No cóż, pewnych rzeczy nie da się ukryć – uśmiecha się pani burmistrz i dodaje, że kiedy wcześniej słyszała uwagi „czy aby trochę nie przytyła”, to zrzucała to na karb tego, że w ramach służbowych obowiązków odwiedza regularnie jubilatów i jest częstowana pysznymi łakociami.
– Muszę przyznać, że cieszy mnie to, że mieszkańcy już wiedzą. Zeszło to ze mnie, bo wcześniej czułam pewne obciążenie – podkreśla Katarzyna Sawicka-Mucha. – Cudowne jest to, że dostaję dużo oznak sympatii ze strony mieszkańców. Było nawet takie zdarzenie, gdy wracałam z festynu dla dzieci niepełnosprawnych. Podszedł do mnie pan, którego wcześniej nie znałam. Powiedział, że bardzo się cieszy i gratuluje mi. To naprawdę miłe. Są też słowa, że „to przecież normalne, że kobieta jest w ciąży”. Zgadzam się z tym. Domyślam się też, że będą osoby, które patrzą na mnie krytycznie. Ale ile osób, tyle opinii – zaznacza pani burmistrz.
Imiona wybrane
Rodzina pani burmistrz wybrała już imiona dla dziecka. Jeśli urodzi się dziewczynka – będzie Zuzanna. Jeśli chłopiec – Maksymilian. – Imię dla chłopca wybrali synowie. Oni nie wyobrażają sobie, że mogłaby być siostra – uśmiecha się Katarzyna Sawicka-Mucha.
Katarzyna Sawicka-Mucha nie ukrywa, że obawia się tego, jak znów poradzi sobie w roli mamy. – Po raz pierwszy zaszłam w ciążę, gdy byłam na studiach. Nie wiedziałam jeszcze, na czym polega wychowanie dziecka i jaki to jest trud. Wtedy pomogli mi rodzice. Dzięki temu mogłam skończyć studia. Teraz będę mogła liczyć na wsparcie męża, synów, rodziców, teściów, którzy mieszkają po sąsiedzku, i przyjaciół. Obowiązków na pewno będzie więcej. Ale najważniejsze, żeby dziecko było zdrowe. Z resztą sobie poradzimy – puentuje.
(mak)