Bokser z Wodzisławia mistrzem kraju
Wodzisławianin Adam Pawłowski został Akademickim Mistrzem Polski w boksie w kategorii do 81 kg
BOKS Wodzisławianin trenujący na co dzień w BKS Jastrzębie wrócił do rywalizacji po 4 latach przerwy. Tym razem już jako student Uniwersytetu Opolskiego wystartował w I Mistrzostwach Polski Akademickiego Związku Sportowego, które pod koniec czerwca odbyły się w Katowicach. W turnieju brały udział ekipy z uczelni wyższych ze wszystkich stron kraju.
W pierwszym pojedynku w wadze półciężkiej Pawłowski boksował z reprezentantem AWF Katowice Thomasem Paschkiem. Po trzech rundach sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo wodzisławianina, dające mu przepustkę do ćwierćfinału. W drugim dniu Pawłowski stoczył dwa pojedynki. Najpierw rywalem był zawodnik Uniwersytetu Szczecińskiego Dominik Kaciupa. Stoczył z nim w ringu prawdziwą wojnę. Obaj zawodnicy okładali się ciosami, ale sędziowie jednogłośnie wypunktowali zwycięstwo Pawłowskiego, dające mu przepustkę do półfinału, który miał się odbyć tego samego dnia. Kolejną walką miało być starcie z zawodnikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego – Jakubem Matysem. - Do starcia nie doszło, ponieważ przeciwnik doznał złamania kości nosowej we wcześniejszym pojedynku i zwycięstwo przyszło mi bardzo łatwo, na skutek walkowera – opowiada bokser. W finałowym pojedynku zmierzył się z młodym, ale już doświadczonym i utalentowanym zawodnikiem reprezentującym AWF Katowice – Mateuszem Wodzińskim. Ten ma na swoim koncie liczne zwycięstwa w turniejach międzynarodowych, ogólnopolskich oraz medale mistrzostw kraju. Już na samym początku pierwszej rundy, silnym uderzeniem głową Wodziński rozciął wodzisławianinowi lewy łuk brwiowy, z którego zaczęła płynąć strumieniem krew. Walka w tym momencie musiała zostać wstrzymana, tak aby lekarz mógł zobaczyć ranę i zdecydować czy może boksera z Wodzisławia dopuścić do dalszej rywalizacji. Na szczęście udało się zatamować krwawienie i zawodnik mógł kontynuować walkę. Z furią ruszył na rywala. - Cały czas boksowałem z presją, że jeżeli łuk brwiowy będzie krwawić, to lekarz zdecyduje zakończyć walkę. Dlatego musiałem cały czas dominować, co nie było proste. W trzeciej rundzie, po raz drugi zostałem bardzo mocno uderzony głową tym razem w prawy łuk brwiowy, doszło jeszcze do głębszego i większego rozcięcia niż w 1 rundzie. Na szczęście walka nie została wstrzymana, bo było to już pod sam koniec rundy trzeciej – opowiada Pawłowski.
Ostatecznie po bardzo zaciętym pojedynku sędziowie jednogłośnie wypunktowali zwycięstwo wodzisławianina. Dzięki wywalczeniu tytułu Akademickiego Mistrza Polski na 2016 r. uzyskał on kwalifikację na Mistrzostwa Świata, które mają się odbyć w Tajlandii w październiku.
- Nie odniósłbym tego sukcesu bez sztabu szkoleniowego BKS-u Jastrzębie, mojego głównego trenera Jarosława Pietrzyka, który sekundował mi we wszystkich walkach. Nie mogę zapomnieć o podziękowaniu dla mojego taty, który jeździ ze mną na każdy trening i na każde zawody. Jestem niezmiernie wdzięczny mojej mamie, która podczas zawodów zawsze mi kibicuję, oglądając moje walki przez palce, jednocześnie modląc się przy tym. Mojej babci i dziadkowi, którzy zawsze mnie dopingują i oglądają moje walki. Moim braciom, którzy już za młodu nauczyli mnie trzymać wysoko gardę oraz za to, że mnie dopingują. Nie mogę też tu zapomnieć o mojej dziewczynie, Marlenie, która zawsze mnie wspiera - podkreśla młody bokser.
(art)