Na wstępie
Tomasz Raudner, redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Prokurator dzwoni do pewnego aktywnego mieszkańca z informacjami od swojej żony - pracownicy spółdzielni, że prezes spółdzielni ma problemy alkoholowe, awanturuje się i nie pojawia się w pracy, to odnosi się wrażenie, że w Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec nie dzieje się dobrze. Niestety, ze szkodą dla mieszkańców i ich pieniędzy. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt ulokowania ponad 3 mln zł w banku, który był w kiepskiej kondycji finansowej, o czym oficjalnie donosiła Komisja Nadzoru Finansowego? Bank upadł niewielką część pieniędzy udało się odzyskać, ale co z resztą? Może to jest temat do wyjaśnienia przez prokuraturę?
Prezes Ganita mówi nam, że słowa o jego problemach i awanturach to bzdury wyssane z palca. Ale my to mamy na piśmie, a prokurator potwierdził to wszystko w postępowaniu wyjaśniającym prowadzonym przez prokuraturę w Częstochowie. I gdyby to były bzdury, to przypuszczam, że żona prokuratora dawno już by w spółdzielni nie pracowała i miała proces o zniesławienie.