Miasto nie dostanie pieniędzy, bo za późno prosiło
Urząd Miasta w Pszowie przegrał wyścig z czasem. W efekcie nie będzie pieniędzy ze „schetynówek” na remont ul. Sportowej i Biernackiego. Nie będzie też pieniędzy z powiatu, który odmówił, bo prośba Pszowa o wsparcie wpłynęła zbyt późno. Radny mówi do wiceburmistrza o braku logiki, wiceburmistrz o problemach z firmą projektową.
PSZÓW Już od wielu lat mówi się o potrzebie gruntownego remontu ulic Sportowej i Biernackiego. Droga przez niektórych nazywana jest nawet „obwodnicą”. Trudno jednak o takie miano dla niej, bo nawierzchnia ulic jest naprawdę w kiepskim stanie.
Kosztowna koncepcja
Koncepcja przebudowy ul. Sportowej i Biernackiego powstała lata temu. Natomiast niedawno urząd miasta wziął się za projektowanie, bo postanowił drogę wyremontować. – Koncepcja powstała dawno, ale nie była najszczęśliwsza, ponieważ narażałaby miasto na potężne koszty – mówi wiceburmistrz Pszowa, Dawid Topol.
Potężne koszty to aż 10 mln zł. Władze Pszowa uznały, że lepiej przeanalizować koncepcję i poszukać oszczędności. – W trakcie projektowania uznaliśmy, że można to zrobić trochę inaczej i taniej – wyjaśnia wiceburmistrz Topol. Zmiany spowodowały, że koszt spadł o 4 mln zł. – Teraz mówimy więc o remoncie za ok. 6 mln zł – dodaje wiceburmistrz.
Będzie taniej, bo...
Niższe koszty stały się możliwe dzięki kilku czynnikom. Po pierwsze – nie trzeba zabezpieczać wodociągu i przebudowywać sieci energetycznej. Po drugie – chodnik na wysokości działek zostanie poprowadzony naprzeciwko nich, a nie wzdłuż istniejącego ogrodzenia. Dzięki temu nie trzeba też będzie zabierać działkowcom fragmentów ich ogródków (a taką możliwość daje specustawa), które i tak są niewielkie.
Najwcześniej w 2018
Urząd miasta liczył na to, że projekt remontu Sportowej i Biernackiego wraz z pozwoleniem na budowę będzie gotowy na tyle szybko, że uda się złożyć wniosek o dofinansowanie do „schetynówek” oraz uzyskać wsparcie powiatu wodzisławskiego do inwestycji. Tak się jednak nie stało. Projekt powstał, natomiast nie ma jeszcze pozwolenia na budowę. Stało się więc jasne, że w tym roku miasto nie otrzyma pieniędzy na inwestycję i nie będzie ona realizowana w 2017 r. Pszów może starać się o dofinansowanie za rok, a to oznacza, że remont rozpocznie się najwcześniej w 2018 r.
Na ostatnią chwilę
Wywołało to krytykę poczynań władz Pszowa ze strony radnego Marcina Grzeni. Radny zapytał o to, kiedy dokładnie władze Pszowa wystąpiły do powiatu wodzisławskiego o finansowe wsparcie tej inwestycji. Poprosił o korespondencję w tej sprawie. Wtedy wyszło na jaw, że urząd zwrócił się do zarządu powiatu wodzisławskiego 23 sierpnia, czyli... w dniu posiedzenia zarządu i zaledwie na dwa dni przed sesją rady powiatu.
W tej sytuacji odpowiedź powiatu na prośbę o wsparcie była odmowna. – Zarząd powiatu wodzisławskiego odrzucił prośbę miasta Pszów w sprawie udzielenia pomocy w uzyskaniu dofinansowania na realizację zadania związanego z przebudową ul. Sportowej w Pszowie. Swoją decyzję Zarząd powiatu argumentuje zbyt późnym terminem przedstawienia przez miasto propozycji współpracy, co uniemożliwiło, ze względów proceduralnych, przedstawienie radnym stosownej informacji na właściwych komisjach oraz wniesienie uchwały pod obrady sesji rady powiatu – brzmi fragment odpowiedzi powiatu. – (...) prosimy o uzgadnianie współfinansowania inwestycji z odpowiednim wyprzedzeniem – dowiadujemy się z innego fragmentu.
Na godzinę przed
Radny Marcin Grzenia ocenił takie postępowanie wiceburmistrza. – Dziwię się, że pan, jako były członek zarządu powiatu i wieloletni samorządowiec, wysyła pismo 23 sierpnia wiedząc, że sesja ma odbyć się 25 sierpnia. Pismo zostało wysłane faksem do biura zarządu na godzinę przed rozpoczęciem posiedzenia zarządu. To mało logiczne i mało kompetentne – stwierdził radny. – Dla przykładu podam, że Wodzisław starając się o pomoc finansową w kwocie ok. 500 tys. zł prowadził rozmowy z powiatem ok. 2 miesiące wcześniej – dodał radny Grzenia.
Wcześniej się nie dało
Wiceburmistrz Topol wyjaśnił, że nie można było wcześniej zwrócić się do powiatu z prośbą o wsparcie, bo nie było gotowej dokumentacji projektowej i kosztorysu, więc nie było wiadomo, z jakim ostatecznie kosztem będzie wiązała się inwestycja. – Jak pan to sobie wyobraża? Mieliśmy napisać, że chcemy „nie wiadomo ile” pieniędzy na ul. Sportową? Kosztorys i inne dokumenty dostaliśmy od firmy projektowej dopiero 22 sierpnia. Więc zwróciliśmy się do powiatu najszybciej, jak było to możliwe – zaznaczył wiceburmistrz.
Wiceburmistrz poinformował też, że miasto miało kłopoty z firmą projektową, która nie poinformowała o tym, że mogą być problemy z uzyskaniem na czas pozwolenia na budowę. Jednym z problemów było tzw. przekwalifikowanie gruntu innego na drogowy. – Spółdzielnia się nie zgodziła, a firma nas o tym nie powiadomiła (obecnie sprawa ze spółdzielnią jest już uregulowana – przyp. red). Druga rzecz to konieczność przebudowy wjazdu na lodowisko, które w myśl dzisiejszych wymogów nie spełnia parametrów – tłumaczy wiceburmistrz.
Poza tym zmienił się termin składania wniosków do „schetynówek”. Sęk w tym, że na wcześniejszy. – 23 sierpnia mieliśmy jeszcze nadzieję, że zdążymy. Niestety, firma nie powiadomiła nas o problemach. Nie chcę tu zwalać na projektantów, ale mam wrażenie, ze zrobiliśmy wszystko, co można było. A to, że projektant zataił przed nami informacje, to tego nie byliśmy w stanie przewidzieć – zaznaczył wiceburmistrz.
(mak)