Duży kaliber: Włamanie, którego nie było
Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna.
Około godziny 9.00 na biurku dyżurnego policji odezwał się telefon. Zdenerwowany mężczyzna po drugiej stronie zgłaszał kradzież z włamaniem. Dyżurny zaczął szukać w komendzie ekipy, która pojedzie na miejsce włamania. Tego dnia każdy z policjantów miał jakieś wymówki i tłumaczył się nawałem pracy. Tak naprawdę nikomu nie chciało się wystawiać nosa z komendy. Mimo stycznia, za oknem od dwóch dni padał deszcz, który zamieniał leżący śnieg w wielką breję. – Co za pogoda – sklinał pod nosem komisarz Szarek, który właśnie obstukiwał buty pod okienkiem dyżurnego. – Skoro już przemokłeś, pojedziesz z technikiem na Wiśniową. Włamanie mamy – rzucił dyżurny do wyraźnie niezadowolonego policjanta.
Na Wiśniowej policjantów powitał otyły właściciel remontowanego budynku. Kiedyś był tu biurowiec, dziś powstają niewielkie mieszkania. W jednym z nich, na piętrze mieszka właściciel – Krzysztof Jurge. – Chcę mieć wszystko na oku, dlatego w tygodniu mieszkam tutaj. Cały czas tu trwają prace. Na weekend wracam do domu rodzinnego – tłumaczył. Właściciel budynku zaprowadził ich do mieszkania, w którym doszło do kradzieży. Mimo, że całym budynku mieszkania były w stanie surowym, tymczasowe mieszkanie Krzysztofa Jurge sprawiało wrażenie już skończonego. Komisarz Szarek chciał wręcz zdjąć buty by nie pobrudzić nowej, lśniącej czystością wykładziny. Wszyscy usiedli na nowej kanapie, a Jurge kontynuował swoją opowieść.
W piątek ekipa montowała zewnętrzne parapety przy oknach. Poprosiłem, aby moim zajęli się na końcu. Nie chciałem, aby ktoś mi stukał nad uchem gdy pracuję. Gdy go montowali, zamknąłem okno i pojechałem do domu. Dziś, jak co poniedziałek, przyjechałem do tego mieszkania i zastałem otwarte okno oraz przystawioną do niego drabinę. Zapewne któryś z robotników zostawił drabinę, co ułatwiło złodziejowi włamanie i kradzież – tłumaczył mężczyzna. – Co panu zginęło? – Zapytał komisarz Szarek. – 10 tysięcy gotówki z zaliczek i drogi sprzęt audio. Całe szczęście, mam ubezpieczenie od włamań, ale żeby zrealizować polisę muszę mieć potwierdzenie kradzieży przez policję – tłumaczył Jurge. – Nie będzie żadnych pieniędzy z polisy, za to pan będzie miał kłopoty. Wiem, że nie było żadnego włamania, a pan kłamie – rzucił policjant.
Jak policjant zorientował się, że historia biznesmena została zmyślona?
Aby poznać odpowiedź, wciśnij CTRL + A.
Odpowiedź: Włamywacz nie mógł się dostać drabinką przez okno, bo od dwóch dni na dworze panowała odwilż i z pewnością naniósłby na wykładzinę błoto. Wykładzina była czysta a drzwi wejściowe nie nosiły śladu włamania.