Duży Kaliber: Morderstwo na wzgórzu
Dochodziła druga w nocy, gdy komisarz Szarek zatrzymał samochód przed kutą bramą miejscowego hotelu. Nacisnął dzwonek na wysięgniku i po chwili został wpuszczony na teren rozległego kompleksu. Tak wielki park, to duża atrakcja miejscowego hotelu. Minęło dobre pięć minut zanim radiowóz zatrzymał się pod wejściem do schludnego budynku.
Hotel „Sosnowe Wzgórze” króluje nad miastem. Położony w jego najwyższym punkcie, jest widoczny z większości ulic. Miejsce przeznaczone raczej dla zamożnych osób. Mimo świetnej lokalizacji i licznych atrakcji, od lat świeci pustkami, spychając właścicielkę na skraj finansowej ruiny.
– Same problemy, a teraz jeszcze to – załamywała od progu ręce Barbara Kruszewicz, do której należy „Sosnowe Wzgórze”.
– Proszę mnie zaprowadzić na miejsce zdarzenia – powiedział komisarz Szarek rozglądając się po recepcji hotelu.
Policjanci i właścicielka szli przez korytarze ośrodka, mijając kolejne puste pokoje.
– Co tu tak pusto? – zapytał policjant.
– Ostatnio tak tu mamy. Coraz mniej gości, a więc coraz mniej pieniędzy. Personel odchodzi, bo nie zawsze starcza na wypłaty. Doszło do tego, że ostatnio sama siedzę w recepcji, zwłaszcza w nocy – ściszyła głos Kruszewicz, bo doszli do pomieszczenia, gdzie krzątali się technicy.
– Kim jest denat? – zapytał Szarek.
– Jakiś bogaty obcokrajowiec. Ponoć przyjechał tu robić interesy. Nie znaleźliśmy tu żadnych kosztowności. Prawdopodobnie było to zabójstwo na tle rabunkowym.
– Podobno jest już podejrzany – rozglądał się po pokoju policjant.
– Tak, sprawa jest prosta. Mamy sprawcę, który nie wiedział, że przy hotelowej bramie jest kamera. Jest nagrany jak wchodzi do hotelu przed zabójstwem. Ustaliliśmy już jego personalia. To Piotr Stępień, miejscowy bezrobotny. Pewnie brakowało mu pieniędzy. Chłopaki pojechali go zatrzymać – mówił kolega z wydziału Szarka.
– Ciekawe. Jesteście pewni, że to on?
– Szefie, w hotelu była tej nocy tylko ofiara i właścicielka. Personel hotelu przychodzi dopiero na godzinę 6.00.
– No tak. Jadę na komendę. Jak go zatrzymają, niech go przyprowadzą do mnie – polecił Szarek.
Dwie godziny później przed komisarzem siedział wystraszony Piotr Stępień.
– Co pan robił w hotelu?
– Byłem tam zanieść CV w sprawie pracy.
– O 23.30? – spytał komisarz z niedowierzaniem.
– Wróciłem późno PKS-em z poszukiwania pracy w innym mieście. Z samego rana następnego dnia byłem umówiony na kolejne rozmowy. Wiedziałem, że na recepcji ktoś będzie. Pukałem do drzwi i nikt mi nie otwierał, więc wróciłem.
Komisarz Szarek sprawdził jeszcze raz nagranie: Stępień wszedł przez bramę o 23.30, a po 40 minutach pojawił się przy niej ponownie i oddalił się w kierunku miasta szybkim krokiem.
Policjant podszedł do telefonu i wykręcił numer do kolegi z wydziału kryminalnego.
– Kto i o której nas powiadomił o zabójstwie?
– Dyżurny odebrał telefon dokładnie o 23.40. Dzwoniła Barbara Kruszewicz.
– W takim razie jedźcie ją zatrzymać. Możecie jej powiedzieć, że chodzi o zabójstwo gościa hotelu – wydał polecenie koledze.
– Wszystko wskazuje na to, że za parę godzin będzie pan mógł dalej szukać pracy. Hotel może pan już pominąć. Szefostwo szybko pana na rozmowę kwalifikacyjną nie zaprosi.
Jak komisarz Szarek domyślił się, że Piotr Stępień jest niewinny?
Odpowiedź:
Komisarz Szarek jechał od bramy samochodem dobre pięć minut. Piotr Stępień został nagrany w tym miejscu o 23.30. Dziesięć minut później Barbara Kruszewicz już zgłaszała zabójstwo. Mężczyzna nie zdążyłby w tym czasie dojść pod hotel i zabić obcokrajowca. Policjanta zastanowiło również, co robiła o tej porze Kruszewicz w pokoju denata, skoro odkryła ciało.