Szykuje się rewolucja w przeglądach technicznych
Ministerstwo Transportu i Budownictwa szykuje rewolucję w przeglądach technicznych pojazdów. O sprawie coraz głośniej informują branżowe media. Będzie drożej, szczególnie dla zapominalskich właścicieli pojazdów.
Rewolucyjne zmiany wynikają z projektu nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym i mają uderzyć przede wszystkim w tych właścicieli pojazdów, którzy zapominają o obowiązkowych, cyklicznych przeglądach technicznych i nie wykonują ich we wskazanych przepisami terminach. To specjalnie z myślą o takich kierowcach ma powstać sieć „specjalnych” stacji kontroli pojazdów pod „egidą” Transportowego Dozoru Technicznego (TDT). Będzie ich szesnaście, po jednej na województwo. Finansowane będą z pieniędzy budżetowych, a koszt ich powstania szacowany jest na blisko 50 mln złotych. W związku z tym, że jest to kosztowna i czasochłonna inwestycja, przewidziano okres przejściowy. Specjalne państwowe stacje mają powstać do 2023 roku. Do tego czasu, właśnie w okresie przejściowym, TDT będzie mógł zawierać umowy z istniejącymi, prywatnymi stacjami diagnostycznymi, które będą odgrywały role swoistego karceru dla użytkowników pojazdu, ignorujących obowiązek ter
minowego wykonywania przeglądów technicznych.
Po co to wszystko?
Chodzi o zdyscyplinowanie użytkowników pojazdów w Polsce. Nawet 40 proc. z nich nie wykonuje obowiązkowych przeglądów w terminie. Rewolucja diagnostyczna ma wprowadzić kary finansowe dla spóźnialskich oraz obowiązek wykonania spóźnionego przeglądu właśnie w jednej z szesnastu wojewódzkich, państwowych stacji diagnostycznych. Koszt takiego „karnego” przeglądu ma wynieść około 250 zł (dla pojazdów do 3,5 t). Karna zwyżka ma wynieść 100 proc. ceny podstawowej. Bo – i tu kolejna zmiana – jednocześnie szykuje się podwyżka standardowego przeglądu – z obecnych 99 zł do 126 złotych. Rząd argumentuje, że obecne stawki za przegląd nie były zmieniane od 2004 r. Przez ten czas znacznie wzrosły koszty utrzymania stacji kontroli pojazdów, w tym koszty pracy i wynagrodzenia. Już dwa lata temu członkowie Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów lobbowali w Ministerstwie Transportu i Rozwoju w kwestii podwyższenia cen za przeglądy techniczne pojazdów. Według nich podwyżka powinna wynieść nawet połowę obecnej kwoty i musiałaby dotyczyć nie tylko pojazdów osobowych, ciężarowych i autobusów, ale także motocykli czy motorowerów.
Lawetą na karny przegląd?
Niewielka liczba państwowych stacji diagnostycznych sprawi, że karna opłata za spóźniony przegląd to nie jedyna dolegliwość dla osób niedochowujących terminu wykonania przeglądu diagnostycznego. Dojazd na przegląd będzie zarówno czasochłonny, jak i kosztowny.
W projekcie przewiduje się jednak okres, w którym spóźnialski użytkownik pojazdu nie będzie musiał korzystać z karnego przeglądu w specjalnej stacji diagnostycznej. Tak ma się dziać w przypadku, gdy przekroczenie terminu nie będzie dłuższe, niż 30 dni.
Proponowane przepisy mają wejść w życie w 2018 r.