Sporo do zrobienia i do wydania. Ale zadłużenie rośnie
Godów chce w tym roku zrealizować, a przynajmniej rozpocząć wiele inwestycji. Liczy przy tym na unijne wsparcie.
GODÓW Gmina planuje wydać w tym roku 54,1 mln zł, przy planowanych wpływach do budżetu w wysokości 43,6 mln zł. To oznacza, że dziura budżetowa wyniesie aż 10,5 mln zł i na jej pokrycie gmina będzie musiała zaciągnąć kredyt.
Spora różnica pomiędzy dochodami a planowanymi wydatkami gminy wynika z tego, że gmina zamierza zrealizować sporo inwestycji. – Deficyt to efekt tego, że kontynuujemy rozpoczęte już inwestycje, oraz zaczynamy nowe – mówi Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. Wśród najważniejszych zadań wójt wymienia budowę dróg (około 3 mln zł), budowę ścieżki rowerowej w miejscu nieczynnej linii kolejowej (około 2 mln zł, przy czym gmina uzyska na ten cel dofinansowanie w postaci zwrotu wyłożonych środków), rozpoczęcie budowy przedszkola w Gołkowicach (1,5 mln zł), termomodernizacje ośrodków kultury (około 3,9 mln zł). Ponadto 600 tys. zł zostanie przeznaczone na dotacje do remontów na drogach, administrowanych przez powiat. W efekcie zadłużenie gminy na koniec 2017 r. ma wynieść aż 19,6 mln zł i trzeba będzie go spłacać aż do 2028 r. Mimo to wójt uspokaja: – Wskaźniki zadłużenia dla naszej gminy zostaną zachowane z marginesem bezpieczeństwa – mówi Adamczyk.
Radny Michał Kuczak przyznał jednak, że deficyt i wynikający z tego wzrost zadłużenia gminy niepokoi. – Mnie ten deficyt wydaje się wysoki. Nawet Regionalna Izba Obrachunkowa napisała o nim, że wynosi aż 10 mln zł. I niepokoi mnie to „aż” – powiedział przed głosowaniem uchwały budżetowej Kuczak. – To dotyczyło opinii RIO o budżecie – sprecyzowała Beata Kałusek, skarbnik gminy, zaznaczając przy tym, że Izba wydała pozytywną opinię na temat projektu budżetu. Wójt przypomniał zaś radnym, że za jego kadencji zadłużenie gminy podskoczyło już raz do kwoty około 17 mln zł, a później spadło do 10 mln zł. Przyznaje, że zadań inwestycyjnych jest wiele, ale wynika to po części również z tego, że gmina może pozyskać na ich realizację środki unijne. Jeśli gmina środków nie pozyska, to część inwestycji zapewne nie zostanie zrealizowana, a wtedy nie będzie się też zadłużać na wkład własny do tych inwestycji. Ale póki jest możliwość sięgnięcia po środki zewnętrzne, to gmina chce z niej skorzystać. – To być może ostatnia okazja, by sięgać po unijne środki. Obecna perspektywa unijna (budżet UE na lata 2014–2020 – przyp.red.) może być ostatnią – uważa wójt.
(art)