Duży kaliber: Syn chwycił za siekierę
30 stycznia tuż po 9.00 rano policjanci pojechali na ul. Pogrzebieńską w Lubomii, gdzie zgłoszono interwencję domową. Na miejscu stróże prawa zastali małżeństwo, które poprosiło o pomoc w sprawie awanturującego się syna.
Kłótnia domowników dotyczyła nieporozumień na tle finansowym i wspólnego zamieszkania. 39-latek miał szarpać się z rodzicami i wybić szybę w drzwiach pokojowych. Rodzice zgodnie stwierdzili, że syn nigdy wcześniej się tak nie zachowywał i na pewno nie jest pijany.
Mundurowi przeprowadzili spokojną rozmowę z mężczyzną, który stosował się do wszystkich ich poleceń i miał opuścić mieszkanie. Gdy policjanci mieli już zamiar kończyć czynności, 39-latek wrócił na teren posesji z siekierą i zaczął się wygrażać, że wszystkich pozabija. Sytuacja była dynamiczna i nieprzewidywalna, bo awanturnik biegał z narzędziem po całej posesji i wymachiwał nim w kierunku mundurowych.
W związku z zagrożeniem życia, stróże prawa sięgnęli po broń i wydali okrzyk „Policja, stój bo strzelam”. Polecenie, by odłożył siekierę jeszcze bardziej go rozwścieczyło. W końcu, przed przybyciem wsparcia, namówili napastnika do odłożenia niebezpiecznego narzędzia i obezwładnili go, zakładając mu kajdanki na ręce. Mężczyzna został zatrzymany. Za próbę napaści na umundurowanych policjantów grozi mu do 3 lat więzienia. Mieszkańcy wsi są zszokowani tym, co się stało. Ci, którzy znają 39-lata, mówią o nim, że jest spokojnym człowiekiem. Dlatego nie wiedzą, czym tłumaczyć atak na policjantów. - Nikt nie wie, co w niego wstąpiło - usłyszeliśmy. Jak się dowiedzieliśmy, mężczyzna odbywał niegdyś praktykę w lubomskim urzędzie gminy, później pracował za granicą.
(acz), (mak)