Małżeńskie wzloty i upadki z kobiecej perspektywy
Na półki księgarń w całym kraju trafiła właśnie książka „Cztery pory miłości” autorstwa mieszkanki Radlina.
RADLIN Beata Agopsowicz jako mała dziewczynka marzyła o napisaniu książki. Gdy dorastała, nie porzuciła tego pragnienia. Wówczas zastanawiając się, o czym mogłaby pisać, chowała swoje działa do szuflady. Aż przyszedł „ten” dzień. – Na spacerze z mężem i dziećmi przyszła mi do głowy myśl o pewnej historii. To był impuls, po którym w dziesięć miesięcy napisałam całą książkę. W ten sposób zrodziła się powieść „Cztery pory miłości” – opowiada autorka. Po ukończeniu książki wysłała ją do kilku wydawnictw. Po tygodniu dostała odpowiedź od jednego z nich. Choć cały proces twórczy trwał mniej niż rok, to zdarzały się również chwile zwątpienia i niepewności. Wówczas dużym oparciem dla pisarki był mąż. – Bardzo mnie wspierał. Podtrzymywał na duchu i mówił, że będzie dobrze – mówi pisarka.
Książka, która nie przeminie
Inspiracją do napisania książki były obserwacje innych ludzi. – Wokół siebie dostrzegałam małżeństwa, które borykały się z problemami i kryzysami. Dlatego swoim pisaniem chciałam ich wspomóc. Chciałam napisać książkę, która będzie łatwa do czytania, przyjemna w odbiorze, ale po jej lekturze pozostanie coś w sercu i głowie. Że nie będzie efektu – przeczytam i zapomnę. Ale będzie to książka, która pozostawi jakiś ślad – mówi pisarka. Jak dodaje, napisała ją z myślą o kobietach. Szczególnie tych zapracowanych, do których sama należy.
Kobieta, mężczyzna i Bóg
Książka opowiada historię młodego małżeństwa, które przechodzi trudny czas. Każde z małżonków czuje się niedocenione i niezauważone. Niepostrzeżenie w ich życiu pojawia się obcość, coraz bardziej oddalająca ich od siebie. Wówczas każde z małżonków decyduje się pójść inną drogą. Gdy wydaje się, że dla ich związku nie ma już nadziei, dramatyczny splot wydarzeń przewraca ich życie do góry nogami i zmusza do podjęcia walki o małżeństwo, rodzinę i wiarę. – Losy opisanej pary przekonują, że warto trwać w sakramentalnym małżeństwie i walczyć o nie ze wszystkich sił. Pokazują, że Bóg pomaga znaleźć rozwiązanie nawet w najbardziej zagmatwanej życiowej historii – mówi autorka. Zaznacza, że powieść nie przedstawia jej osobistych przeżyć, ale zbudowana została na bazie doświadczeń innych ludzi. – „Cztery pory miłości” to zlepek różnych osób, ich doświadczeń wzlotów i upadków. A napisana została z perspektywy osoby wierzącej, którą również jestem. Dlatego w książce z łatwością można odnaleźć wartości, które dla mnie są bardzo ważne. Pan Bóg pomaga przezwyciężać kryzysy w małżeństwie. To właśnie On jest gwarantem małżeństwa – dodaje.
To nie koniec
Beata Agopsowicz ma w planach wydanie kolejnej książki. Po części będzie to kontynuacja „Czterech pór miłości”, przy czym na pierwszy plan wysuną się osoby, które poprzednim razem były postaciami drugoplanowymi. Historia nie będzie jednak stricte małżeńska. Będzie za to przekazywać podobne wartości. Pisarka z Radlina namawiana jest jeszcze do innego pomysłu. – Moje dzieci chcą, żebym napisała książkę dla najmłodszych – mówi. Przyznaje, że ten pomysł wymaga jeszcze dopracowania i czasu.
(juk)
Beata Agopsowicz na co dzień pracuje jako urzędniczka w radlińskim magistracie. Jej najlepszym przyjacielem jest mąż, z którym dzieli radości i smutki, ale także wspiera ją w realizowaniu marzeń. Ma trójkę dzieci. Mieszka w mieście, ale tęskni do małego domku na wsi. Uwielbia czytać, biegać po deszczu i patrzeć w chmury. Każdy dzień powierza swemu Stwórcy.