Na wstępie
Magdalena Kulok Dziennikarka Nowin Wodzisławskich
Patrząc na to, co dzieje się w Polsce, trudno nie zabrać głosu w dyskusji o Sądzie Najwyższym. Opozycja alarmował, że projekt nowej ustawy to koniec demokracji. PiS twierdziło, że chce jedynie przywrócić ład w sądownictwie. A ludzie...? No właśnie, to co dzieje się w społeczeństwie, przeraża. Ludzie podzielili się na tych „za” i na tych „przeciw”. I mają prawo. Ale sposób, w jaki niejednokrotnie odbywa się dyskusja, przestał mieć z nią cokolwiek wspólnego. Dwa dni temu znajoma powiedziała mi o rodzinnym spotkaniu, gdzie bliscy pokłócili się o sądownictwo i pogniewani rozeszli do domów. Na forach internetowych ludzie wyzywają się od „dzikusów”, „szmat”, „złodziei”, „ubeckich kanalii”. Co gorsze – wielokrotnie widać, że sensem stało się już samo wyzwanie drugiej osoby, upodlenie jej. Dlatego pytanie – ile osób tak naprawdę wie, o co chodzi w projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym? Patrząc na wpisy mogę zaryzykować stwierdzenie, że wielu nie ma zielonego pojęcia. Idealny przykład postawy „nie wiem, ale zabiorę głos”. A przy okazji komuś „dołożę” Kapitał na tego rodzaju konflikcie zbijają politycy, oberwie społeczeństwo.
Druga kwestia – nie podoba mi się uderzanie w konkretne grupy zawodowe. Teraz na tapecie są sędziowie. Sędziowie „złodzieje, nieroby, komuniści, trzeba się za nich zabrać...” Nie! Przecież wśród sędziów są zarówno sprawiedliwi profesjonaliści, jak i tacy, którzy nie sprawują swojej funkcji dobrze. W każdym zawodzie tak jest. Ci, którzy myślą inaczej, powinni pamiętać, że w każdej chwili „uderzenie” może dotknąć ich grupę zawodową i to ich grupa może trafić „pod lupę”. Budowlańcy? Zawsze podpisują umowy na remont i wystawiają rachunki? A mechanicy? A inni? Można tak mnożyć.