Jo był ukradziony. Z całego życia...
„Tych ludzi dosłownie ukradziono. Zabrano i wykorzystano do ciężkich robót. Ojciec albo syn nie wrócili do domu z szychty. Jeśli wracali, to zniszczeni i złamani”. Twórcy z Rydułtów przygotowują spektakl o Tragedii Górnośląskiej.
RYDUŁTOWY, RYBNIK - Jo był ukradziony - tak podsumował swoje losy 89-letni już dzisiaj Ignacy Serwotka z Wodzisławia, który jako młody chłopak został zabrany prosto z drogi i wywieziony w głąb ZSRR. Jego mocne słowa stanowią tytuł książki, która porusza tematykę Tragedii Górnośląskiej. Już niedługo zostanie również wystawiony spektakl inspirowany książką.
Od książki do spektaklu
Książka „Jo był ukradziony - Tragedia Górnośląska” została wydana w ubiegłym roku z inicjatywy rydułtowskiego stowarzyszenia „Moje miasto”. - Wydaliśmy 500 egzemplarzy. Okazało się, że to o wiele za mało. Zainteresowanie było dużo większe. Zgłaszali się do nas ludzie z całej Polski. Doszliśmy do wniosku, że warto kontynuować ideę upamiętniania Tragedii Górnośląskiej. Stwierdziliśmy, że warto stworzyć na bazie książki spektakl - mówi Marek Wystyrk, prezes stowarzyszenia Moje Miasto.
Dawna kopalnia
Stowarzyszenie podjęło współpracę z twórcami głośnego spektaklu „92 dni - teatr zbrodni”, który również został wystawiony w ubiegłym roku i pokazywał funkcjonowanie obozu koncentracyjnego w Rydułtowach. Wspólnie wzięli się za przygotowania. Najpierw myśleli nad miejscem. Początkowo chcieli, by spektakl został pokazany w Rydułtowach, najlepiej przy dworcu PKP, jako symbolicznym miejscu, nawiązującym do wywózek. Niestety, teren ma trzech właścicieli, więc formalności mogłyby się okazać nie do przeskoczenia.
Stwierdzili, że idealnym miejscem dla spektaklu będzie teren zabytkowej Kopalni Ignacy w Rybniku-Niewiadomiu. Głównie dlatego, że to właśnie kopalnie były miejscem, skąd często zabierano mieszkańców Górnego Śląska. - W zależności od pogody będziemy mogli wystąpić albo w plenerze, albo wewnątrz obiektu dawnej kopalni. Tym bardziej, że biegną tam tory, co ma symboliczny wymiar - mówi Katarzyna Chwałek-Bednarczyk, scenarzystka i reżyserka spektaklu. Co więcej, Niewiadom leży w centralnym punkcie wydarzeń zawartych w książce. Książka opisuje bowiem losy osób pochodzących m.in. z Rydułtów, Radlina czy Rybnika.
Aktorzy
Spektakl odbędzie się 25 sierpnia. Rozpocznie się tuż po zmroku, około godz. 21.00. Na scenie zobaczymy aktorów z Teatru „Safo” i Teatru „Karuzela”. Ale nie tylko. Wystąpią również seniorzy z Rydułtów i osoby z naboru, które dowiedziały się o przedsięwzięciu i zgłosiły chęć wzięcia w nim udziału. Swój udział zapowiedziała też grupa rekonstrukcji historycznej.
Dwie płaszczyzny
Spektakl będzie charakteryzował się dwuliniowością akcji. Bohaterowie będą wspominać dramatyczne wydarzenia sprzed lat. Widzowie przekonają się również, jak tragiczne losy wpłynęły na tych, którzy wrócili. A także jakie piętno odcisnęło to na ich bliskich. - Tragedia Górnośląska to pojęcie o wiele szersze, niż same wywózki. Syn jednego z wywiezionych powiedział, że tak naprawdę to wolałby, żeby ojca zasypał ten ruski węgiel. I żeby ojciec wcale nie wrócił. Bo stamtąd nie wracali ci sami ludzie. Wracali ludzie złamani, zniszczeni. Zabierano im domy, majątki. Spotykali się z różnego rodzaju szykanami i prześladowaniami. Musieli milczeć. Nie mogli mówić o tym, co ich spotkało. Byli postrzegani jako kolaboranci. Cierpiały przez to całe rodziny. Były problemy ze znalezieniem pracy, młodzi nie mogli się kształcić. Chcemy pokazać, jak Tragedia Górnośląska pokryła cieniem całe pokolenia - podkreśla Katarzyna Chwałek-Bednarczyk.
Spektakl będzie nosił ten sam tytuł, co książka, czyli „Jo był ukradziony”. - Tych ludzi dosłownie ukradziono, zabrano i wykorzystano do ciężkich robót. Ojciec nie wrócił do domu z szychty. Syn wyszedł po coś z domu i więcej go nie widziano. Nawet, gdy po czasie wrócili, byli pozbawieni swojego wcześniejszego życia - dodaje reżyserka i scenarzystka.
Śląsk w odcieniach szarości
Twórcy spektaklu chcą też pokazać, że niewiele w owych czasach było czarne lub białe. Że ci, którzy myśleli i mówili o sobie „porządni”, nie zawsze tacy właśnie byli. Że dominowały odcienie szarości. Chcą odrzeć tematykę Tragedii Górnośląskiej z mitów, które przez lata narosły. - Podstawowym problemem, z którym od dawna musiał zmagać się nasz region, jest niezrozumiałość świata zewnętrznego wobec specyficznej struktury, jaką jest Śląsk - zaznacza Katarzyna Chwałek-Bednarczyk. - Śląsk to niesamowity twór. Własny język, własna historia, własna kultura. I mnóstwo naleciałości. W dziejowej zawierusze byliśmy niesamowicie poniewierani - dodaje.
Stowarzyszenie „Moje Miasto” pozyskało środki na organizację spektaklu z dwóch źródeł: z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego i z Miasta Rydułtowy. (mak)