Koniec z jazdą na gapę
Od 1 sierpnia Międzygminny Związek Komunikacyjny usprawnia kontrole biletów i liczy na dobrą współpracę z policją.
REGION Dzięki uczciwości zdecydowanej większości pasażerów, którzy płacą za przejazd komunikacją miejską, jej organizacja jest tańsza. Nierzadko zdarza się, że kontroler opuszcza zatłoczony autobus nie wystawiając ani jednego mandatu. Nie oznacza to niestety, że problem gapowiczów w MZK nie istnieje. Część z nich przyjmuje mandat i reguluje należności. Są jednak przypadki potwierdzające działania nieuczciwe. Podczas kontroli spora część pasażerów twierdzi, że nie dysponuje dokumentem tożsamości i podaje fałszywe dane. Wówczas nałożenie mandatu niewiele daje, pozostaje on niezapłacony co w efekcie jest stratą finansową MZK. W przypadku młodszego gapowicza kontroler wykonuje telefon do rodziców lub opiekunów w celu potwierdzenia tożsamości tej osoby. Nie zawsze i ta metoda jest skuteczna. Stąd decyzja Zarządu MZK o bliższej współpracy z policją, która częściej ma być wzywana do autobusu w celu ustalenia danych osobowych pasażerów jadących bez ważnego biletu.
- Do tej pory współpraca z policją z naszej strony jest bardzo dobra chociażby w kwestii udostępniania nagrań z monitoringu zainstalowanego w autobusach. Ze strony policji również możemy liczyć na wsparcie i myślę, że w tym przypadku o zrozumienie nie będzie trudno. W najbliższym czasie dojdzie do spotkania z przedstawicielem policji, na którym te kwestie zostaną omówione - mówi Benedykt Lanuszny, dyrektor Biura MZK.
Rocznie MZK wystawia ok. 20 tys. mandatów, 10% z nich pozostaje niezapłacona z powodu braku identyfikacji gapowicza co daje kwotę ok. 240 tys. zł.
Przypomnijmy, że za brak biletu należy zapłacić 120 zł, kwota za przejazd na tańszym bilecie bez dokumentu uprawniającego do ulgi to 96 zł, natomiast za przewóz bez ważnego biletu bagażu, roweru lub psa należy zapłacić 48 zł. Najwyższy mandat nakładany jest za dowóz pasażera na policję - 360 zł. (mak)