Na wstępie
Lekcja z dzikiego wysypiska
Jakiś czas temu truchtałem po jednej z moich ulubionych ścieżek leśnych. Pośród drzew natrafiłem na dostawczego busa. Auto zaczęło się oddalać. Szybko stało się jasne, dlaczego kierowca pośpiesznie się ewakuował. Między drzewami znajdowały się śmieci i odpady remontowe. Sprawcę szybko udało się ustalić. Już na drugi dzień śmieci zostały przez niego zebrane. Ot tyle historii.
Przy tej okazji byłem jednak świadkiem dyskusji na temat śmieci. Okazuje się, że wielu z nas nie zna wszystkich zasad odbioru śmieci w swoich gminach, np. że niemal w każdej gminie działa Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Jedni urzędnicy – na szczeblu ministerialnym – wymyślili ustawę śmieciową, która miała zakończyć proceder nielegalnego pozbywania się śmieci. Inni urzędnicy – w poszczególnych gminach – co rok, co dwa zmieniają zasady wywozu śmieci. Najpierw do kubła można było wrzucać niemal wszystko (z wyjątkiem tego, co miało trafiać do worków), później wymyślono dodatkowe kubły np. na popiół. Wymieszano terminy wywozu odpadów. Wprowadzono ograniczenia, głównie dla właścicieli domów jednorodzinnych. Wszystko po to by ograniczyć koszty, a mimo to płacimy coraz więcej. Ludzie, zwłaszcza starsi mają prawo być w tym wszystkim zagubieni.
Nie usprawiedliwiam delikwenta, który odpady wywiózł do lasu. Byłem wściekły, kiedy zobaczyłem, co za sobą zostawił. Obawiam się jednak, że przy istniejącym stanie rzeczy takie zjawiska mogą się powtarzać.