List do redakcji
W związku z artykułem „Radny przerażony ofiarami wśród pieszych” do naszej redakcji trafił list polemizujący z tezami radnego Jana Zemły.
Czy Pan radny Jan Zemło postawił prawidłową diagnozę?
W Nowinach Wodzisławskich w dniu 9 stycznia ukazał się artykuł, w którym wodzisławski radny Jan Zemło wyraża swoje przerażenie wielką ilością wypadków, których ofiarami są piesi na przejściach. Stawia jednocześnie diagnozę, że jest to skutek słabego oświetlenia przejść. Po części zgadzam się z radnym, ale winę za ten stan rzeczy ponosi wiele innych czynników, a głównym wcale nie jest brak dostatecznego oświetlenia. Pierwszym czynnikiem, który odpowiada za ten stan rzeczy, jest przyznanie onegdaj przez Sejm Najjaśniejszej Rzeczypospolitej pierwszeństwa pieszym na przejściach i na drodze w strefie zamieszkania przed kierowcami. Tym samym ustawodawca zabił instynkt samozachowawczy pieszych, szczególnie tych, którzy nie są praktykującymi kierowcami. Obywatele naszego kraju są tak skonstruowani, że bardzo chętnie przyjmują wszystkie przywileje, gorzej jest z obowiązkami. W tym przypadku zapominają, że Kodeks drogowy nadal wymaga od pieszych przechodzących przez jezdnię lub torowisko, by zachowali „szczególną ostrożność”. Właśnie brak tej szczególnej ostrożności powoduje tak liczne wypadki. Jak zatem zachowują się piesi? Po pierwsze często wchodzą na jezdnię, nie sprawdzając, czy coś jedzie z prawej i lewej strony. Po drugie, szczególnie młodzi, wchodząc na jezdnię, na dodatek słuchają muzyki lub zaabsorbowani są „pracą” na smartfonach. Trzecia sprawa to to, że ustawodawca nakazał używać pieszym odblasków poza terenem zabudowanym, w mieście zaś mogą poruszać się bez tej ochrony. Moda jest taka, że najczęściej ubieramy się na czarno i dlatego zlewamy się z otoczeniem, utrudniając obserwację siebie kierowcom. Na koniec, żeby nie było tak, iż pieszym wszystko wolno to jednak za pewne zachowania przy forsowaniu jezdni mogą dostać mandat. Dalej obowiązuje bowiem zakaz przebiegania przez jezdnię oraz wychodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd. W interpelacji radnego, który jako były milicjant, zapewne bardzo dobrze zna obowiązki uczestników ruchu drogowego, brakowało mi apelu do pieszych, by zachowywali się odpowiedzialnie. Na sam koniec powiem tylko, że lepszym rozwiązaniem technicznym są światła na żądanie. Pozdrawiam kierowców i pieszych. Benedykt Kołodziejczyk, często również pieszy
W sprawie wypadków na przejściach do pieszych zadzwonił do nas również pewien czytelnik, który również uważa, że konieczna jest zmiana prawa, tyle że nakładająca na kierowców dodatkowe obowiązki
– Wróciłem niedawno z Niemiec. Tam jest takie prawo, że każdy kierowca zbliżając się do przejścia do pieszych od razu zwalnia. A jeśli dojdzie do jakiegokolwiek potrącenia pieszego na przejściu, to nie ma zmiłuj się, w pierwszej kolejności winny jest kierowca. Tam pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo już w momencie zbliżania się do przejścia, a nie dopiero kiedy jest na przejściu. Denerwuje mnie, że w Polsce szukamy winnych wśród pieszych. To na użytkownikach pojazdów powinna spoczywać większa odpowiedzialność, jako tych, którzy w zderzeniu z pieszym mają większe szanse wyjść z takiego zderzenia bez obrażeń. Liczę, że posłowie zmienią te przepisy, bo jak pokazują ostatnie wypadki, najwyższy czas na to – uważa nasz Czytelnik.