Ktoś poluje na psy
– Dzieją się w Gorzyczkach dziwne rzeczy – mówi sołtys Henryk Grzegoszczyk.
GORZYCZKI Na posiedzenie komisji rady gminy, które odbyło się 22 marca, sołtys Henryk Grzegoszczyk przyniósł ogłoszenie o poszukiwaniu sprawcy postrzelenia psa: „W niedzielę (11 marca – przyp. red.), między godziną 8 a 9 rano na terenie Gorzyczek doszło do postrzelenia z wiatrówki naszego psa Tofika. Pies zmarł na stole operacyjnym. Tofik był łagodny i przyjazny, nikomu nie zrobił krzywdy” - tej treści ogłoszenie pojawiło się w Gorzyczkach. W dalszej jego części właściciel psa apeluje do ewentualnych świadków zdarzenia, by nie byli obojętni i pomogli znaleźć sprawcę. „Nie pozwól, by Twój pupil też ucierpiał”- kończy apel właściciel psa, który zostawił na ogłoszeniu swój numer telefonu.
Pan Patryk w rozmowie z nami przyznaje, że pies nie został postrzelony na posesji jego właściciela. - Uciekł na chwilę z domu, wrócił po 45 minutach. O własnych siłach, choć z trudem. Myśleliśmy, że się czymś zatruł, bo wymiotował. Dopiero weterynarz zauważył ranę po postrzale z wiatrówki – mówi nam właściciel psa. Jak dodaje, kilka lat wcześniej ten sam pies również został postrzelony z wiatrówki.
Nie pierwszy przypadek
Sołtys Gorzyczek przyznał, że nie był to odosobniony przypadek. - Dzieją się w Gorzyczkach dziwne rzeczy. Najpierw na Raciborskiej został z wiatrówki postrzelony pies. To było jeszcze jesienią zeszłego roku. Niedawno, bo 11 marca postrzelony został kolejny pies. Rasowy, bardzo cierpiał. Nie udało się go uratować. Później na Kopalnianej otruty został pies, też bardzo cierpiał, tydzień. Wygląda to na złośliwe działanie. Z drugiej strony dochodzi w Gorzyczkach do przypadków kradzieży i włamań. Może chodzi o to, że te psy, przynajmniej niektóre, komuś przeszkadzały w dokonaniu kradzieży? – zastanawia się sołtys Henryk Grzegoszczyk.
Sprawa postrzelenia Tofika została zgłoszona na policję.
Karać właściciela, a nie zwierzę
Nasza redakcyjna koleżanka, miłośniczka zwierząt Ewa Osiecka przypomina, że znęcanie się nad zwierzętami jest przestępstwem, zagrożonym karą więzienia. - Oczywiście na właścicielu czworonoga ciąży obowiązek odpowiedniej opieki, ale nawet jeśli pies ucieknie, albo zostanie specjalnie wypuszczony przez właściciela na ulicę, to strzelanie do niego jest po prostu złym rozwiązaniem. Można przypadkowo kogoś zranić. Poza tym to przecież nie zwierzak jest winny tego, że jego właściciel zachowuje się nieodpowiedzialnie. Dlaczego więc karać to zwierzę, robiąc mu krzywdę, za winę jego właściciela? - mówi Osiecka. Jak dodaje do wałęsających się psów czy innych zwierząt należy wzywać odpowiednie służby, które je wyłapią i to jest jedyne dobre, a także zgodne z prawem rozwiązanie. (art)
Bezwzględne więzienie za zabicie zwierzęcia
Kary za zabicie zwierzęcia reguluje Ustawa o ochronie zwierząt. Artykuł 35. ustawy mówi: Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów (…), podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Z kolei ust. 5 tego artykułu mówi: W razie skazania za przestępstwo (...) sąd może orzec nawiązkę w wysokości od 500 zł do 100.000 zł na cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd.
Psa należy pilnować!
Przy okazji warto przypomnieć, że zgodnie z prawem wałęsający się bez właściciela pies może zostać wyłapany przez odpowiednie służby. Właściciele czworonogów są zobligowani do wyposażenia psa w obrożę, a w przypadku ras psów uznawanych za agresywne – w kaganiec. Co więcej, właściciel powinien prowadzić czworonoga na smyczy, a zwolnienie go z uwięzi dopuszczalne jest wyłącznie w miejscach mało uczęszczanych przez ludzi; niemniej nawet wtedy właściciel ma obowiązek założyć psu kaganiec i pełnić kontrolę nad jego zachowaniem. W art. 77 kodeksu wykroczeń czytamy, że kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 zł albo karze nagany.