Sto lat pana Ignacego!
Ignacy Kucza obchodził 30 lipca setne urodziny. To jeden z najstarszych mieszkańców gminy Gorzyce.
TURZA ŚL. Pan Ignacy od urodzenia mieszka przy obecnej ul. Wodzisławskiej. Miał 5 braci i 3 siostry. W młodości przez kilka lat pracował w cukierni. Na ojcowiźnie wybudował dom. W ubiegłym roku, w wieku 95 lat zmarła jego żona Małgorzata. Wspólnie małżonkowie przeżyli 67 lat. Obecnie pan Ignacy mieszka z córką Gabrielą i jej bliskimi. Ma też 2 synów. Dochował się 7 wnuków i 7 prawnucząt.
Mimo wieku znajduje się w niezłej kondycji fizycznej. Pamięta wojenne przeżycia. - Piekielne – mówi krótko. Już w w grudniu 1940 roku otrzymał przydział do baterii dział przeciwpancernych Wehrmachtu. Zaskakuje tak szybkie wcielenie 22-letniego wówczas mieszkańca Turzy do niemieckiego wojska. - To dzięki takiemu jednemu mieszkańcowi Turzy, co mnie zakapował – wspomina. Jak wyjaśnia, ów mieszkaniec Turzy sam wykręcił się od służby w niemieckim wojsku, ale w zamian miał wskazać innych mieszkańców wsi. I wskazał, m.in. pana Ignacego. W czerwcu 1941 r. jego jednostka trafiła na front wschodni. Był w czołówce natarcia na Związek Radziecki. - Byłem 30 km od Moskwy, siedzieliśmy przy dziale. Jak w pewnym momencie Rosjanie ruszyli spod Moskwy, to wielu niemieckich żołnierzy nawet spodni nie zdążyło pozapinać. Tak szybko Rosjanie nacierali – wspomina pan Ignacy. Przez trzy lata walczył na froncie wschodnim, był kilka razy ranny. Przeżył. W lipcu 1944 r. dostał się do radzieckiej niewoli. Został z niej zwolniony we wrześniu 1945 r.
Po wojnie przez 32 lata był pracownikiem huty Silesia, do której codziennie dojeżdżał pociągiem. Pracował też społecznie przy budowie kościoła w Turzy. Bardzo dobrze znał prof. Dominika Lasoka, prawnika i filozofa, specjalistę prawa europejskiego. W młodości się z nim przyjaźnił. Mieszkali niemal po sąsiedzku. - Lasoki to byli bardzo utalentowani ludzie. Dobrze się uczyli. Dominik chodził do gimnazjum. To był wielki człowiek – wspomina. Ich przyjaźń została przerwana przez wojnę.
(art)