Monitoring w trybie awaryjnym
Monitoring miejski ma za zadanie przede wszystkim zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców. W Pszowie obraz z kamer zgrywany jest jednak na dysk komputera i odtwarzany tylko w razie potrzeby, czyli jak się coś wydarzy.
PSZÓW Wjeżdżających do miasta witają tablice „Miasto monitorowane”. System monitoringu w Pszowie działa od prawie 10 lat. Jego centrala znajduje się w Miejskim Ośrodku Kultury. Miasto monitorowane jest przez pięć kamer ruchomych i jedną kamerę stałą. Obserwują m.in. park jordanowski, duży parking przy ul. Pszowskiej, dworzec autobusowy oraz Szkołę Podstawową nr 1. Kamery wprawdzie w mieście są, ale już na gorącym uczynku wandala i złodzieja żadne służby na podstawie monitoringu nie złapią. Dlaczego? Ponieważ nikt nie obserwuje obrazu z monitoringu. System jest wyposażony w nagrywarki, które zapisują nagrania. Dane są przechowywane przez trzy miesiące. - Gdy policjanci potrzebują zapisu monitoringu do wyjaśnienia jakiejś sprawy, to zwracają się do nas o jego udostępnienie. Dlatego wiele zdarzeń można odtworzyć - tłumaczy Marek Hawel, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Pszowie. Dodaje, że mundurowi zgłaszają się po takie nagranie kilka razy w miesiącu. - Otrzymujemy informacje, że monitoring sprawdza się i jest przydatny w różnego rodzaju dochodzeniach policyjnych - mówi Hawel. Pytanie czy taka forma funkcjonowania monitoringu jest wystarczająca?
Obserwować, czy nagrywać?
Zapytaliśmy, co pszowianie sądzą o miejskim monitoringu. W końcu to przede wszystkim nad ich bezpieczeństwem czuwają kamery. Przeprowadziliśmy sondę uliczną wśród dziesięciu przypadkowo spotkanych mieszańców miasta. Zapytaliśmy ich, czy miejski monitoring powinien być obsługiwany na bieżąco, a nie tylko działać na zasadzie nagrywania obrazu. Zdecydowana większość, bo dziewięciu mieszkańców, odpowiedziało, że lepiej byłoby gdyby ktoś przy monitoringu czuwał. - Nieraz pokazują w telewizji, jak strażnicy miejscy zatrzymują na gorącym uczynku ludzi, którzy sikają w miejscu publicznym albo jak służby błyskawicznie reagują, gdy ktoś zasłabnie na monitorowanej ulicy - podzieliła się z nami spostrzeżeniami Danuta Porębska, mieszkanka Pszowa. Kobieta nie rozumie, dlaczego w jej mieście jest inaczej. - Jak mamy czuć się bezpiecznie? Co z tego, że policjanci przewiną nagranie z kamery po fakcie? Przecież do tego czasu ktoś może już nie żyć - mówi wprost. Podobnie, jak większość zapytanych mieszkańców uważa, że monitoring miejski powinien być narzędziem poprawiającym bezpieczeństwo także na bieżąco, a nie służyć tylko po to, by odtwarzać zdarzenia po fakcie.
Policyjne statystyki
W pierwszym kwartale każdego roku komendant Komisariatu Policji w Pszowie podinsp. Zbigniew Szczerba przedstawia pszowskim radnym raport stanu bezpieczeństwa na terenie miasta za rok ubiegły. Z ostatniego sprawozdania wynika, że w 2017 r. na pszowskich drogach mundurowi zatrzymali mniej nietrzeźwych kierowców, poprawili wykrywalność przestępstw narkotykowych i założyli mniej niebieskich kart. W obszarze prewencyjnym statystki nie były już takie dobre. W roku ubiegłym funkcjonariusze pszowskiej policji odnotowali zwiększenie liczby przestępstw najbardziej uciążliwych społecznie (to m.in. kradzieże, niszczenie mienia, rozboje czy pobicia). Ich liczna wzrosła z 48 w 2016 r. na 63 w 2017 r. - Być może właśnie obserwowany na bieżąco monitoring miejski mógłby poprawić w tym zakresie i policyjne statystyki i bezpieczeństwo mieszkańców? – zastanawiają się mieszkańcy Pszowa.
(juk)
Tablice nie wszędzie są
Okazuje się, że tablice informujące o tym, że w mieście istnieje monitoring miejski, nie są ustawione przy wszystkich drogach wjazdowych do miasta. - Od stycznia sygnalizuję burmistrz Pszowa o braku w niektórych miejscach takiego oznakowania w naszym mieście. Mamy koniec lipca, a tablice w dalszym ciągu się nie pojawiły - mówi pszowski radny Marcin Grzenia. Chodzi przede wszystkim o wjazd do miasta ul. Traugutta, od strony Rydułtów. Wiceburmistrz Pszowa Dawid Topol nie jest w stanie odpowiedzieć, kiedy takie oznakowanie w mieście zostanie uzupełnione.