„Zwłoki” nagle ożyły
W centrum Wodzisławia Śląskiego doszło do sceny mrożącej krew w żyłach. Kobieta otworzyła karton, który stał przed sklepem. Krzyknęła przerażona. W kartonie leżał mężczyzna bez nóg. Była przekonana, że doszło do zbrodni. Tym bardziej, że... nogi wystawały z kartonu obok. Wrzask kobiety „wskrzesił” mężczyznę! Okazało się, że to bezdomny. Na czas drzemki schował protezy nóg do osobnego kartonu...
WODZISŁAW ŚL. W połowie października pisaliśmy o tym, że mieszkańcy Starego Miasta mają problem z uciążliwymi bezdomnymi, których liczba ostatnio wzrosła. „Nowi” bezdomni piją, zaczepiają ludzi, wymuszają pieniądze, wchodzą na prywatne posesje i załatwiają tam swoje potrzeby fizjologiczne. Pojawiły się apele mieszkańców o częstsze patrole policji i straży miejskiej.
Sytuacja sprzed kilkunastu dni pokazuje, do jak absurdalnych sytuacji zaczyna dochodzić. Było to w piątek 2 listopada. Tuż przed godziną 9.00. Przy sklepie, który mieści się na rozwidleniu ulic Powstańców i Słowackiego. Pracownica sklepu otworzyła karton, który stał przed budynkiem. Wtedy doznała szoku. Wewnątrz kartonu było ciało mężczyzny. Pozbawione nóg. Jednocześnie zauważyła, że nogi wystają z innego kartonu, który stał tuż obok. Była przekonana, że ktoś dokonał zbrodni i ukrył zwłoki w kartonach. Tym bardziej, że mężczyzna miał zamknięte oczy i nie ruszał się.
Wstrząsający widok spowodował, że kobieta przeraźliwie krzyknęła. Wtedy mężczyzna... otworzył oczy! Po prostu się obudził. Kobieta była przestraszona i zdezorientowana. Nic dziwnego. Wówczas mężczyzna zaczął przepraszać i zakładać protezy nóg. Okazało się, że to bezdomny. Postanowił przenocować w kartonie. A ponieważ karton był niewielki, mężczyzna schował protezy nóg do kartonu obok.
Kobieta wróciła do sklepu blada jak ściana. Klienci sklepu przerwali zakupy, bo też widzieli, że stało się coś poważnego. - Opowiedziała co się wydarzyło. Wszyscy wiedzieli, że to nie może być żart. Tak była przerażona - mówi pani Karina, właścicielka sklepu. Dodaje, że tym razem skończyło się na ogromnym strachu, ale mogło być różnie. - Przecież następnym razem ktoś może ukraść temu mężczyźnie protezy czy zupełnie nieświadomie uszkodzić karton, w którym przebywa - podkreśla.
Historia szybko rozniosła się wśród mieszkańców Starego Miasta. Informacje w tej sprawie dotarły też do wodzisławskiego urzędu miasta. Wiceprezydent Izabela Kalinowska - która resortowo odpowiada m.in. za zadania dotyczące pomocy społecznej - poleciła, by ustalić kim jest mężczyzna. Bo może potrzebuje pomocy. Okazało się, że jest to bezdomny, którego pracownicy opieki społecznej dobrze znają. Niestety mężczyzna stale odmawia pomocy. A zgodnie z prawem bezdomnych nie można zmusić do tego, by skorzystali ze wsparcia. (mak)