Amerykanie blokowali, Irańczycy wymagali. A Polacy i tak ciężarówkę Irańczykowi załatwili!
Wreszcie się udało! Irański kierowca, który przez awarię swojej ciężarówki utknął kilka tygodni temu pod Częstochową, dostał w Radlinie nowy pojazd. Wszystko dzięki przeprowadzonej szerokiej akcji w mediach społecznościowych i publicznej zbiórce.
RADLIN, KRAJ Ta historia, którą przez ostatnie tygodnie żyła cała Polska sprawia, że wraca nadzieja i wiara w ludzi. Irański kierowca 52-letni Fardin Kazemi, od kilku lat przywozi do Polski różne towary. Podczas swojej ostatniej podróży utknął pod Częstochową. Jego 32-letnia ciężarówka odmówiła posłuszeństwa. Wtedy z pomocą przyszli polscy kierowcy i ludzie dobrego serca, którzy dali mu schronienie i zorganizowali zrzutkę na nowy ciągnik siodłowy.
Polscy kierowcy na medal
Fardin Kazemi, to doświadczony kierowca z 28-letnim stażem. Mieszka w mieście Choj, w północno-wschodniej części Iranu, w pobliżu granic Turcji i Armenii. Ma żonę, 18-letnią córkę i 13-letniego syna. W Polsce był już 40 razy. Woził tutaj m.in. rodzynki i pistacje. Podobnie było 3 grudnia. Zaplanowany rozładunek w Łodzi odbył się bez przeszkód. Problemy zaczęły się w drodze powrotnej. Pod Częstochową jego amerykański International 9670 z 1988 r. uległ awarii. I to poważnej. W leciwym aucie padł nie tylko akumulator i rozrusznik, ale także silnik. Kierowca przez kilka dni koczował w samochodzie, próbując go naprawić. Gdy polscy kierowcy tirów dowiedzieli się o kłopotach irańskiego kolegi, ruszyli mu z pomocą. Zorganizowali internetową zbiórkę pn. Help International – Polski Kontyngent Pomocy Irańskiemu Kierowcy. Pieniądze na ciężarówkę zebrano w ciągu 24 godzin - a cała zbiórka zakończyła się, gdy na koncie było ponad 250 tys. zł. Zaangażowali się w nią polscy kierowcy, przewoźnicy i wielu ludzi dobrej woli.
Problemy z zakupem ciągnika
Mimo że pieniądze zostały bardzo szybko zebrane, to pojawił się problem z zakupem pojazdu. Grupa DBK, która miała tanio sprzedać wymarzoną przez Fardina ciężarówkę, otrzymała zakaz przeprowadzenia tej transakcji. Okazało się, że „dostarczenie na teren Iranu pojazdu traktowanego przez rząd Stanów Zjednoczonych jako produkt amerykański”, jest niemożliwe. Ruszyły więc poszukiwania innego pojazdu. Wybór padł na auta marki scania. Konieczne były negocjacje z konsulatem Iranu, który początkowo akceptował wyłącznie samochody młodsze niż trzy lata. Rozmowy się przedłużały i Fardin musiał polecieć do Iranu, by osobiście zebrać wymaganą przez urzędy dokumentację. Irańskie władze miały wobec ciężarówek konkretne wymagania, co sprawiło, że wybór był niewielki. W końcu odpowiedni pojazd udało się kupić. Okazała się nim scania R500 Topline z 2013 r., z przebiegiem 630 tys. km. Choć ciągnik ma już 7 lat, to w porównaniu ze starym amerykańskim Internationalem jest jak nowy. W starym samochodzie Fardin nie miał np. klimatyzacji. Mężczyzna zimą musiał ubierać dodatkową kurtkę, by się zagrzać. W lecie otwierał okna, by się schłodzić. Nowa ciężarówka posiada i klimatyzację, jak również wyposażona jest m.in. w retarder, skórzaną tapicerkę, automatyczną skrzynię biegów oraz silnik V8.
Kluczyki odebrane
Irański kierowca nowy ciągnik siodłowy z naczepą odebrał 15 stycznia na terenie jednego z przedsiębiorstw w Radlinie. - Bez znaczenia, czy ktoś nie dał nic, czy przekazał grosz, złotówkę, sto złotych czy pięć tysięcy, z całego dziękuję wszystkim ludziom, całemu polskiemu narodowi, za zainteresowanie akcją. Dziękuję, dziękuję, dziękuję - mówił wzruszony Kazemi po persku i po polsku, odbierając kluczyki do szaro-granatowej scanii. – W każdy dzień, gdy ten samochód będzie jeździł po Europie, czy po Iranie lub Turcji, zawsze będzie żywym potwierdzeniem pomocy od Polaków - dodał Irańczyk, wskazując m.in. na wymalowane nad przednią szybą flagi Polski i Iranu, połączone złotym sercem.
Najważniejszy był i jest Fardin
Organizatorzy zbiórki przyznają, że nie spodziewali się takiego rozgłosu i zaangażowania. W ogólnym rozrachunki akcję finansowo wsparło 6325 osób. Największa wpłata oscylowała na poziomie prawie 13 tys. zł. Ponadto wielu przedsiębiorców podarowało Irańczykowi cenne prezenty, m.in. wart 20 tys. zł silnik do ciężarówki. - Liczymy na to, że cała akcja i jak podkreśla Konsul Islamskiej Republiki Iranu w Polsce, zbudowany przez nas pomost przyjaźni Polsko - Irańskiej, utrzyma się i nie zniknie wraz z wyjazdem Fardina - mówi nam pan Piotr, który zajął się częścią marketingową i koordynacją części działań akcji „Help International – Polski Kontyngent Pomocy Irańskiemu Kierowcy”. Prosi by nie podawać jego nazwiska, bo nie o rozgłos mu chodzi. Dodaje, że on sam, jak i inni organizatorzy zbiórki nie czują się bohaterami. - W całej tej sprawie najważniejszy był i jest Fardin. My tylko robimy, to co każdy powinien, niesiemy pomoc drugiemu człowiekowi, który nawet o nią nie prosił - podkreśla pan Piotr.(juk)