Martwa świnia pomoże Platformie czy PiS-owi? Czy politycy przekonają rolników do swoich pomysłów
Rolnictwo to jeden z ważnych elementów polskiej gospodarki. Zatrudnienie w branży rolno-spożywczej wynosi około 10%. Trudno się zatem dziwić, że partie polityczne mocno zabiegają o głosy rolników i środowisk wiejskich. Czy jednak robią to umiejętnie i co proponują?
W ostatnim czasie Platforma Obywatelska bardzo zaskoczyła społeczeństwo, zarówno jeżeli chodzi o decyzje krajowe, jak i lokalne. Największym zaskoczeniem było ogłoszenie decyzji o politycznej współpracy z Agrounią. Inne partie również przedstawiają swoje pomysły na rozwiązanie problemów związanych z rolnictwem.
PiS kojarzone i identyfikujące się z polską wsią
Rządząca w Polsce od ośmiu lat Zjednoczona Prawica ma bardzo ułatwione zadanie. Przede wszystkim kojarzona jest bardziej z wsią niż główny jej rywal czyli Platforma Obywatelska. PiS identyfikuje się z rolnikami od wielu lat. Jako partia mająca władzę posiada doskonałą wiedzę na temat tego, co się dzieje w kraju i od razu może reagować wykorzystując cały aparat administracyjny. Tu ma wielką przewagę. PiS na swojej stronie internetowej posiada też dokument pt. Program Polski Ład dla Polskiej Wsi, w którym zaprezentowano cały szereg pomysłów na rozwój rolnictwa.
Jednak Zjednoczona Prawica popełnia również błędy i wielu spraw nie potrafi rozwiązać bezproblemowo. Przykładem tego jest dymisja ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka, która nastąpiła kilka miesięcy temu i zastąpienie go Robertem Telusem. W tle tej dymisji są między innymi problemy z importem tzw. zboża technicznego z Ukrainy, czyli de facto produktem „zbożopodobnym” nienadającym się do spożycia ani przez zwierzęta, ani przez człowieka. Ta sytuacja pokazuje jak trudny jest to obszar, nawet jeżeli ma się przewagę. Błędy PiS-u chcą zaś wykorzystać inne ugrupowania przedstawiając własne programy na rozwiązanie problemów polskiej wsi.
Choć Zjednoczonej Prawicy znacznie łatwiej dotrzeć do środowiska rolników to trudno jest ocenić jakie jest poparcie dla polityki rządzących, nawet jeśli takie przez niektóre organizacje czy poszczególne osoby jest deklarowane.
AgroPlatforma walczy o głosy rolnictwa. W tle protest z martwą świnią
W okresie rządów PO-PSL resort rolnictwa – co naturalne – był pod „opieką” Polskiego Stronnictwa Ludowego i raczej PO nie zajmowała się głęboko tą tematyką. Było też to wygodne z punktu widzenia odpowiedzialności za błędy. Zawsze można było powiedzieć, że winę ponosi koalicjant, ale nawet wtedy eksperci z PO wymyślali różne sposoby, mające przyciągnąć do siebie rolników.
Pod koniec 2009 roku Platforma ze specjalnymi gadżetami, torbami, ulotkami i publikacjami ruszyła na wieś. Lokalni posłowie mieli za zadanie zorganizować spotkania i zaprosić lokalnych działaczy. W powiecie wodzisławskim było różnie. Dla przykładu w gminie Lubomia spotkanie nie miało wielkiego zainteresowania, choć uczestniczyły w nim ważne osoby. W gminie Godów było lepiej, również pojawili się samorządowcy działacze i rolnicy. Dobrze z frekwencją było też bodajże w Czyżowicach, gdzie organizacją spotkania zajmował się nieżyjący już senator Antoni Motyczka.
Obecnie Platforma Obywatelska również próbuje dotrzeć do rolników ze swoimi pomysłami, choć na stronie internetowej partii w zakładce pt.: Propozycje programowe, możemy znaleźć wiele różnych pomysłów typu: babciowe czy własny prąd, to rolnictwa tam nie ma.
W PO nastąpiło jednak ostatnio swego rodzaju przebudzenie medialne w tym temacie, gdyż 27 czerwca na stronie internetowej poinformowano o inauguracji Agroklubów Platformy. Dotychczas w mediach mogliśmy raczej słyszeć od polityków Platformy poglądy na temat Unii Europejskiej, braku demokracji w Polsce, wysokich cen i utraty środków, teraz zaś zaczęto dostrzegać, że trzeba wyjść na wieś. Jest to pomysł być może nawiązujący do spotkań z 2009 roku.
– Inaugurujemy akcję #AgroKluby Platformy! Rozpoczynamy cykl spotkań z mieszkańcami wsi, rolnikami. Będziemy rozmawiać o kryzysie na rynku zboża, trzody, na rynku mlecznym – tych problemów można wymieniać w nieskończoność. PiS zaorał wieś – wśród rolników i ich rodzin wrze. Rząd ich ignoruje. Zamiast propozycji zalewają nas zastępczymi tematami – czytamy na stronie PO.
Prawdziwym jednak zaskoczeniem jest fakt współpracy politycznej pomiędzy PO i Agrounią. Zaskoczenie istnieje raczej po stronie sympatyków tej drugiej opcji, bo osoby popierające PO nie powinno już nic zdziwić, skoro w ramach Koalicji Obywatelskiej jest już Nowoczesna, Zieloni, część środowiska lewicy, a personalnie mamy tam zarówno byłego spin-doktora PiS Michała Kamińskiego, jak i byłego członka PZRP oraz premiera z ramienia SLD Leszka Millera, a ostatnio pojawił się Roman Giertych, który ma być przeciwwagą dla Jarosława Kaczyńskiego.
Sama zaś Agrounia jest organizacją raczej kontrowersyjną słynącą z ostrych protestów i zachowań, które wielu rolników uważa za niedopuszczalne. Nie jest to też formacja, która może występować jako głos całej grupy rolników, ale raczej pewnej części tego środowiska. Warto przypomnieć niszczenie jajek i wykorzystanie martwej świni podczas jednego z protestów, bodajże pod domem Jarosława Kaczyńskiego. To wydarzenie dla wielu rolników było niedopuszczalne i oceniane bardzo negatywnie. Bo choć wielu z nich krytykuje obecną politykę rolną to niszczenie żywności nie ma nic wspólnego z prawdziwym rolnictwem, ani z protestem rolniczym. Tak uczyły kiedyś rolników ich babcie i dziadkowie, i tak jest po dziś dzień na wsi. Rolnik niszczący celowo to, co daje mu ziemia (nawet dla dobrych celów) to dla wielu brak szacunku dla ziemi i pracy.
Do wydarzenia z martwą świnią odniósł się zresztą, od razu po ogłoszeniu współpracy Agrounii z Platformą premier Morawiecki, który stwierdził 17 sierpnia na swoim profilu na Facebooku, że analizując w internecie komentarze rolników, do jednych z najłagodniejszych należało stwierdzenie, że szef Agrounii zdradził ich interes. – Ten, który chciał się kreować na kolejnego Leppera, stał się w końcu de facto przekupnym człowiekiem, który za miejsca na listach, za to że znajdzie się w Sejmie, został wpuszczony do Platformy Obywatelskiej na ich listy – powiedział premier Morawiecki o liderze Agrounii, przypominając jednocześnie o sprawie martwej świni.
– Zobaczcie, jak używał zwierząt pan Kołodziejczak do swoich protestów. Na jednym z protestów mogliśmy zobaczyć zakatowaną świnię, która Bogu ducha winna została wykorzystana w tak okrutny sposób przez niego podczas, którejś z demonstracji – dodał Morawiecki.
Czy zatem owa martwa świnia wyrzucona kiedyś na ulicę w ramach protestu pomoże Platformie, czy raczej zniechęci osoby popierające Agrounię do skierowania się w kierunku Konfederacji (bo chyba najbliżej jest tym osobom do tej właśnie opcji)?
Konfederacja trafia z pomysłami i ma ułatwione zadanie
Konfederacja już na początku ma bardzo ułatwione zadanie, ze względu na swoją stałą linię uprawiania polityki, polegającą na braku powiązań z innymi partiami oraz poglądy wolnościowe, które podobają się rolnikom. Partia nie wchodzi w koalicje z innymi ugrupowaniami więc nie bierze odpowiedzialności za błędy innych. W przesłanym do nas materiale Konfederacja podaje 10 punktów, jakimi chciałaby się zająć: zatrzymanie nieuczciwej konkurencji z Ukrainy, swoboda działalności rolnej, energia na własny użytek, biopaliwa na własny użytek, Polska ziemia w polskich rękach, stop działalności organizacji antyhodowlanych, uproszczenie prawa budowlanego dla gospodarstw rolnych, żywność od rolnika bez pośrednika, globalna marka polskiej żywności, prawo do ochrony swojego gospodarstwa. Jakie jest faktyczne poparcie środowiska rolniczego dla Konfederacji trudno powiedzieć, sama jednak idea ugrupowania wydaje się trafiać do wielu rolników, którzy mają dość przerostu administracji i zbyt wielkiego ograniczania przepisami.
Inni też kochają rolników
Inne ugrupowania również starają się przypodobać rolnikom. Na stronie internetowej Polski 2050 zamieszczony jest program złożony z 10 punktów. Można tam znaleźć różne pomysły typu: elektrownia w każdym domu, czy płynny angielski po podstawówce. Spraw rolnictwa jednak nie znajdziemy. Partia ta do wyborów idzie jednak w koalicji z PSL, które taki program posiada. Ciekawostką jest fakt, że program PSL-u rozpoczyna się od Paktu dla zdrowia, a dopiero drugi rozdział nosi tytuł: Rolnictwo i obszary wiejskie. Tam możemy przeczytać o emeryturze rolniczej, małej retencji, funduszu klęskowym, kwestiach związanych z UE itd. Problem tego ugrupowania polega na tym, że współrządziło już Polską razem z PO i wcześniej z SLD, więc zawsze pojawić się może argument: czemu wcześniej tego nie zrobiliście. Nie wiadomo też do końca jacy rolnicy popierają PSL. Mogą to być głównie pewne środowiska i organizacje, które od wielu lat wykazują takie poparcie, mające struktury wypływające jeszcze z minionego okresu.
Czy młodzi rolnicy, którzy nie znają komuny, zarządów, układów, spotkań, zagłosują na partię, która rządziła zarówno z SLD, jak i z PO? Czy raczej będą stawiać na nowość w tym zakresie? Na spotkaniu Hołowni i Kosiniaka – Kamysza, które odbyło się w Rybniku pojawiły się również kwestie budowy biogazowni. Pytanie tylko kogo to interesuje, oprócz stosunkowo niewielu firm posiadających wystarczające środki finansowe? Należy zatem zadać pytanie, do kogo trafia przekaz tego ugrupowania?
Lewica chce kółek rolniczych i spółdzielczości rolniczej
Lewica na swojej stronie internetowej ma zamieszczony Program 2023, w którym również znajdują się tematy rolnicze. W dziale pt.: Opłacalne Rolnictwo, podjęte są takie kwestie jak: poprawa opłacalności kierunków produkcji rolnej, ochrona rolników i przetwórców żywności, wyrównanie europejskich dopłat, rolnictwo w harmonii z przyrodą itd. Ostatni punkt tego działu nosi tytuł: Kółka rolnicze i spółdzielczość rolna.
– Będziemy rozwijać i wspierać kółka rolnicze, aby małe i średnie gospodarstwa miały większe możliwości modernizacji i mogły konkurować z gospodarstwami wielkopowierzchniowymi. Będziemy wspierać powstawanie dobrowolnych spółdzielni rolnych, opierających się na współpracy wytwórców i przetwórców żywności, a także współpracujących z nimi kooperatyw spożywczych. Dzięki temu skróci się łańcuchy dostaw, a współpraca przy kupnie maszyn, inwestycjach i prowadzeniu prac poskutkuje wzrostem wydajności i opłacalności gospodarstw – czytamy w programie Lewicy.
Być może jest to próba pozyskania starych działaczy, którzy pamiętają jeszcze kółka rolnicze z okresu PRL-u i sztucznie tworzone społeczności. Jednak w obecnej rzeczywistości każdy rolnik stara się mieć własny sprzęt i nie potrzebuje tego typu tworów administracyjnych rodem z PRL-u. Oczywiście kółka rolnicze wiążą się również z różnymi funkcjami typu prezes, zarząd itd.
Rolnictwo ważne nawet dla komunistów
Zapewnianie rolników o swojej miłości nie zrodziło się nagle. Sytuacja ta trwa od wielu lat. O tym jak ważne dla polityków jest rolnictwo (na szczęście ciągle jeszcze istniejące) świadczy chociażby to, jak traktowali ten obszar komuniści. Nawet oni starali się przypodobać tej grupie społecznej. Robili to między innymi poprzez dopuszczenie satelickiej w stosunku do PZPR partii, jaką było Zjednoczone Stronnictwo Ludowe. Była to organizacja, której realny wpływ na władzę trudno określić i oczywiście partia ta miała za zadanie realizować komunistyczne ideały, ale sam fakt, że komuna dopuściła taki twór świadczy o tym, że z polskim rolnikiem trzeba było się liczyć. ZSL powstało 27 listopada 1949 roku z przymusowego połączenia środowisk rolniczych. W 1989 roku zostało rozwiązane i powołano Polskie Stronnictwo Ludowe „Odrodzenie”, z którego zaś wyrosło działające obecnie PSL, którego przez wiele lat liderem był Waldemar Pawlak (prezes Związku OSP RP), a obecnie szefuje mu Władysław Kosiniak -Kamysz (z wykształcenia lekarz).
Apele o głos, a później się zobaczy
Partie polityczne próbują zrobić wszystko i przekonać wszystkich, aby oddano głos właśnie na ich listę. Dlatego rolnictwo również znajduje się w polu ich zainteresowań. Kampania wyborcza trwa i praktycznie rozkręca się z godziny na godzinę, dlatego nie powinny nas zdziwić nowe pomysły również w kwestii rolnictwa. Czy jednak rolnicy zaakceptują pomysły polityków, którzy czasem prawdziwego rolnika oglądają tylko w telewizji i na tej podstawie próbują się wypowiadać? Dowiemy się już jesienią.
Na koniec warto jednak przypomnieć głosowanie nad słynną już ustawą, która dopuściła konieczność rejestracji kur posiadanych na własny użytek. Pomimo deklarowanych różnic programowych dotyczących rolnictwa, w tej kwestii większość wykazała się wyjątkową zgodnością i zagłosowała za ustawą, zaś wyłamali się tylko nieliczni. Ta sytuacja pokazuje, że politycy w kwestii rolnictwa i rozmowy z rolnikami muszą się jeszcze wiele nauczyć, zaś same deklaracje mogą dla tej grupy społecznej (bardzo zróżnicowanej) niewiele znaczyć.