Ocalony górnik z Ruchu Rydułtowy: Kiedy dotarli do mnie ratownicy, czułem ogromną radość
Po ponad dwóch miesiącach od wypadku w kopalni Rydułtowy, we wtorek (17.09.) na specjalnej konferencji z udziałem m.in. Roberta Kropiwnickiego – Sekretarza Stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych pokazano symulację tej katastrofy. W spotkaniu wzięli także udział ratownicy biorący udział w akcji oraz pan Dominik – górnik, który przeżył wypadek z 11 lipca br.
– W momencie, gdy zobaczyłem światło ze strony ratowników, nie dowierzałem, że to dzieje się naprawdę – mówi Dominik Majlinger, który po katastrofie w kopalni spędził na dole ponad 50 godzin.
W akcji ratowniczej brało udział prawie 500 osób
– Oprócz tego, że chcemy Państwu opowiedzieć o akcji ratowniczej, to chcemy razem z Państwem cieszyć się, że pan Dominik jest dzisiaj razem z nami. I mam taką nadzieję, że będzie dalej pracował aktywnie w Polskiej Grupie Górniczej – tymi słowami Leszek Pietraszek, prezes PGG, zwrócił się do uczestników spotkania. Prezes największej górniczej spółki w Europie podkreślił także, że na bieżąco analizowane są wszystkie zagrożenia związane z pracą kopalń w tych trudnych miejscach, gdzie prowadzone jest wydobycie, by w jak największym stopniu zapewnić bezpieczeństwo pracownikom firmy.
Podczas spotkania pokazano film z przebiegiem akcji ratowniczej prowadzonej w dniach 11– 13 lipca. Naczelny inżynier ruchu Rydułtowy Adam Musioł podkreślił złożoność prowadzonych działań i jej bezprecedensowy charakter.
– To były trzy najtrudniejsze dni w moim życiu – mówił Adam Musioł. W akcję zaangażowanych było blisko 500 osób.
Nie wierzyłem, że to się dzieje
Dzięki ogromnego zaangażowaniu setek osób górnik Dominik, jak sam mówił na spotkaniu, dostał drugie życie. – Kiedy dotarli do mnie ratownicy, czułem ogromną radość. W momencie, gdy zobaczyłem światło z ich strony, nie dowierzałem, że to dzieje się naprawdę. Musieli mi uświadamiać co chwilę, że to się dzieje – mówił Dominik Majlinger, który na spotkaniu pojawił się ze swoja małżonką Michaliną.
– Jestem tu dziś dzięki zaangażowaniu takiej liczby ludzi. Chciałbym podziękować Zarządowi PGG, Dyrekcji KWK ROW Ruch Rydułtowy i Ruch Marcel, wszystkim władzom województwa za skoordynowanie akcji ratowniczej, która sprawnie przebiegała. Dziękuję ratownikom, którzy byli pod ziemią i tym, którzy byli w pogotowiu i ich rodzinom. Kolegom z pracy, górnikom ślusarzom, wszystkim, którzy pomagali, służbom na powierzchni, Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu, całemu personelowi Szpitala nr 5 w Sosnowcu, bo tam udzielono mi pierwszej pomocy na SOR– rze i potem na oddziale – dodawał pan Dominik.
W akcji ratowniczej brały udział 84 zastępy ratownicze, w tym 10 zastępów zawodowej CSRG, 4 dyżurujące w Okręgowych Stacjach Ratownictwa Górniczego, 3 ratowników, którzy bezpośrednio brali udział w podjęciu poszkodowanego i transporcie na powierzchnię.
Ratownicy musieli sprostać najtrudniejszym wyzwaniom
O działaniach ratowników i wykorzystywanym w akcji sprzęcie mówił na spotkaniu Mirosław Bagiński – prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, któremu na konferencji towarzyszyli ratownicy biorący udział w akcji w KWK ROW Ruch Rydułtowy.
– Ratownicy musieli sprostać najtrudniejszym wyzwaniom, z jakimi w akcjach zawałowych mamy do czynienia. Oprócz aparatu, w który każdy ratownik był wyposażony, czyli 16 kg na plecach, wykorzystywany był m.in. sprzęt do lokalizacji nadajnika lokacyjnego czy komplet sprzętu do pomiaru atmosfery pod ziemią. Ratownicy operowali tym sprzętem w pełnym wyposażeniu ratowniczym – mówi prezes CSRG.
Ogromną rolę ratowników górniczych podkreślał w swoim wystąpieniu także Robert Kropiwnicki – Sekretarz Stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
– Bardzo dziękuję za zorganizowanie tego spotkania, to naprawdę wzruszające i cudowne, że przede wszystkim pan Dominik jest z nami dzięki pracy pięciuset osób bezpośrednio zaangażowanych w akcję i wielu osób wspierających. To naprawdę cudowne, że udało się pana Dominika odnaleźć żywego, w dobrej formie. To właśnie dzięki waszej pracy, wiedzy ratowników, inżynierów, wszystkich, którzy pracowali. Pokazuje to prawdziwą ludzką solidarność, zaangażowanie ratowników, którzy z narażeniem życia, w stresie, potrafią w bardzo trudnych warunkach iść po człowieka, żeby go uratować. Daje to też nadzieję i wiarę tym wszystkim, którzy są pod ziemią, że jeśli coś się wydarzy, to pozostali będą walczyć do samego końca – mówi Robert Kropiwnicki.
Na zaproszenie prezesa spółki w konferencji w budynku dyrekcji KWK Ruch Rydułtowy uczestniczyli także m.in. Marta Jarno – Dyrektor Departamentu Górnictwa i Hutnictwa w Ministerstwie Przemysłu, Marek Wójcik – Wojewoda Śląski, Wojciech Saługa – Marszałek Województwa Śląskiego, Piotr Litwa – prezes Wyższego Urzędu Górniczego, Łukasz Pach – dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach oraz zarząd spółki PGG wraz z radą nadzorczą i dyrekcją kopalni KWK ROW Ruch Rydułtowy.
11 lipca 2024 roku
Kilkanaście minut po godz. 8.00 doszło do wstrząsu, który zniszczył wyrobisko w KWK Rydułtowy. Jego siłę porównywano z małym trzęsieniem ziemi. W skali Richtera jest ona określana na 3,1. W chwili wstrząsu w zagrożonym rejonie było 78 górników. Nie prowadzono wydobycia, a jedynie prace konserwacyjno– remontowe. Na powierzchnię wyjechało 76 osób. Kilkunastu górników doznało obrażeń. Po kilku dniach opuścili oni szpitale.
Po wstrząsie, w kopalni stracono kontakt z dwoma górnikami. Po kilku godzinach akcji ratunkowej udało się dotrzeć do 41– letniego sztygara. Jego życia nie udało się niestety uratować. Ponad dwie doby po wstrząsie ratownicy dotarli do kolejnego zaginionego górnika.
32– letni sztygar Dominik Majlinger, który przeżył wypadek i wziął udział w spotkaniu, doznał m.in. urazu klatki piersiowej, przez co nie był w stanie samodzielnie się ewakuować spod ziemi. Ostatecznie przewieziono go do szpitala w Sosnowcu, gdzie przeszedł operację. Dziś przechodzi rehabilitację, by wrócić do pełni sił.
Co dalej z kopalnią Rydułtowy?
Analiza zlecona przez prezesa WUG jeszcze trwa, nie została zakończona. Pokaże ona przyczyny wypadku oraz kierunki, ale też obszary, w których eksploatacja uznana zostanie za bezpieczną.
– Na pewno zakres eksploatacji, który był wcześniej planowany, ulegnie ograniczeniu. Tym niemniej wydaje się, że znacząca część złoża będzie jeszcze eksploatowana. Cel będzie jeden: chcemy maksymalnie ograniczyć zagrożenie – mówił nas spotkaniu Marek Skuza – wiceprezes ds. produkcji w PGG.
Analiza ma być gotowa pod koniec roku.
źr. PGG, o. sqx