Nieboczowicy wzorem. Trzeba było powodzi, by to zrozumieć
LUBOMIA, NIEBOCZOWY Przed laty stoczyli ciężką bitwę o swoją miejscowość. Nie zawsze mogli wówczas liczyć na zrozumienie. A i później bywało, że dezawuowano ich osiągnięcie. Dziś, kilkanaście dni po powodzi, która zalała znaczne połacie Dolnego Śląska i Opolszczyzny, nieboczowicy są stawiani za wzór - mądrego podejścia społeczeństwa do konieczności realizacji infrastruktury krytycznej.
W sobotę 5 października na internetowym Kanale Zero opublikowany został reportaż zrealizowany w Kłodzku oraz... Nieboczowach. Autorką materiału pt. „Powódź. Utopione Kłodzko, ocalone Nieboczowy. Oba na własne życzenie?" jest Maria Stepan, jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich reportażystek. W swoim najnowszym materiale porównuje podejście do kwestii budowy infrastruktury przeciwpowodziowej mieszkańców Kłodzka i szerzej Kotliny Kłodzkiej oraz Nieboczów, kiedy te mieściły się jeszcze tam, gdzie dziś znajduje się zbiornik Racibórz Dolny. Zbiornik ten, spiętrzający wodę z rzeki Odry i tym samym niwelujący falę powodziową na drugiej pod względem długości rzece naszego kraju, to bohater ostatnich tygodni. Spiętrzając około 160 mln m3 wody najpewniej uratował przed katastrofalną powodzią Racibórz, Opole i Wrocław.
Przed powodzią nie udało się obronić m.in. Kotliny Kłodzkiej i przyległych do niej terenów. W swoim materiale Maria Stepan przypomniała, że były plany by suche zbiorniki retencyjne, mniejsze, ale w liczbie dziewięciu, budować na rzekach Nysa Kłodzka (cztery zbiorniki) i Biała Lądecka (pięć zbiorników). Powstały ostatecznie tylko cztery, na Nysie Kłodzkiej. Te na Białej Lądeckiej nie powstały, bo był opór ludności. Tymczasem tegoroczna wielka woda przyszła właśnie od strony Białej Lądeckiej i przerwanego wału w Stroniu Śląskim. Przeciwko zbiornikom protestowali mieszkańcy, samorządowcy (również Ci, którzy rządzili zniszczonymi teraz miastami i powiatami), a za nimi w latach wyborczych i politycy. Zasłaniano się troską o środowisko, rzadkie gatunki zwierząt, wreszcie niechęcią o przesiedlenia mieszkańców. Efekt? Powódź z połowy września tego roku zalała częściowo lub niemal całkowicie takie miasta jak Kłodzko, Lądek-Zdrój, Stronie Śląskie, Głuchołazy, Prudnik, Nysa, Bystrzyca Kłodzka, Szprotawa czy Lewin Brzeski. Ten ostatni został zalany w 90%.
Tego losu uniknął Racibórz i miasta położone w dalszym biegu Odry. Uniknęły go też Nieboczowy, regularnie zalewane podczas poprzednich powodzi (z czym mieszkańcy potrafili żyć i z czym w jakiś sposób się oswoili). Uniknęły, bo dzięki uporowi ich mieszkańców, miejscowość została przeniesiona w inne miejsce, a tam gdzie kiedyś były Nieboczowy, jak również Ligota Tworkowska, powstał zbiornik Racibórz Dolny. Maria Stepan odwiedziła Nieboczowy, rozmawiała z ich mieszkańcami. Opowiedzieli jej jak ewoluowała ich droga od sprzeciwu wobec wysiedlenia, do zgody, ale na przeniesienie całej wsi w bezpieczne miejsce. Aparat państwowy nie był zbyt przychylny tej koncepcji, wolał indywidualnie przekonywać mieszkańców do przenosin, bo takie "rozrzucenie" mieszkańców po okolicy byłoby zdecydowanie łatwiejsze do realizacji. To rodziło jednak konflikty i napięcia, cała procedura rozpoczęcia budowy ciągle się wydłużała. Ostatecznie najbardziej wytrwali nieboczowicy dopięli swego. Maria Stepan przypomina, że przeniesiono nie tylko mieszkańców, ale nawet ich zmarłych (przenosiny cmentarza trwały ponad pół roku). Odtworzono całą wieś, z jej społeczne istotną infrastrukturą. Jednym słowem zrobiono, przepracowano to czego nie udało się zrobić w Kotlinie Kłodzkiej. Również dzięki mieszkańcom Nieboczów, którzy nie trwali w ślepym uporze. I dlatego dziś mogą być stawiani za wzór mądrego podejścia do realizacji strategicznie ważnych inwestycji.
(art)
Komentarz
Przed laty nieboczowicy nie zawsze mogli liczyć na zrozumienie. Bywało, że ganiono ich upór, czasem dezawuowano ich osiągnięcie np. kiedy kilka lat temu w Nieboczowach otwarto Wiejski Dom Kultury im. Bohaterskich Nieboczowików, niektórzy powątpiewali: a cóż to za bohaterzy? Mówili tak ludzie, którzy zupełnie nie rozumieli z czym mierzyli się mieszkańcy Nieboczów, tj. czasem z niechęcią a czasem z ospałością aparatu Państwa, a po swojej stronie mieli tylko wójta gminy Lubomia. Dziś są - słusznie - stawiani za wzór. Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy słusznie, to dodajmy, że koszt budowy zbiornika Racibórz Dolny wyniósł prawie 2 mld złotych. W tym koszt przenosin Nieboczów oszacowany został na kwotę 71 mln 740 tys. zł (bez odszkodowań dla mieszkańców za wywłaszczone nieruchomości - tak przynajmniej oszacowała to w 2020 r. rzeczoznawca majątkowy Agnieszka Dudek. Tymczasem straty w infrastrukturze publicznej w samym tylko, przywołanym przez Marię Stepan, Kłodzku wyniosły... 250 mln zł. Bez strat mieszkańców. Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń informował, że wstępne straty w całym województwie dolnośląskim spowodowane przez powódź są oszacowane na 3 mld 832 mln zł. Inne szacunki mówią o kwocie nawet 5 mld zł. I ciągle są to tylko straty dotyczące infrastruktury publicznej. A jakie byłyby to straty, gdyby zalało Wrocław, Opole, Racibórz?
Artur Marcisz