Przerywanie ciąży z rabatem
Rybnicka prokuratura ujawniła pierwsze szczegóły dotyczące aresztowania znanego ginekologa Andrzeja K.
Jak dowiedział się Tygodnik Rybnicki, lekarzowi już postawiono kilkadziesiąt zarzutów. Między innymi jest on podejrzany o przeprowadzanie nielegalnych aborcji i fałszowanie dokumentacji medycznej.
Lekarza aresztowano trzy tygodnie temu. Dla dobra śledztwa prokuratura nie chciała początkowo udzielać żadnych informacji.
- Musieliśmy działać bardzo szybko, bo część z zarzutów mogła ulec przedawnieniu. Badamy ostatnie pięć lat pracy ginekologa. Ustaliliśmy, że w samym kwietniu przeprowadził on 17 aborcji. Jest pewne, że wkrótce postawimy lekarzowi kolejne zarzuty - mówi Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury.
Lekarz brał za zabieg około 2 tys. złotych, ale gdy pacjentka nie miała pieniędzy decydował się usunąć ciążę już za kilkaset złotych. Prokuratorzy ustalili, że często on sam proponował pacjentkom wykonanie zabiegu. Miał opinię bardzo pracowitego. W swoim prywatnym gabinecie w centrum Rybnika, siedział od rana do wieczora. Dziś wiadomo już dlaczego.
Andrzej K. może spędzić za kratkami pięć lat. Taka kara grozi za poświadczenie nieprawdy. Lekarz stwierdził u jednej z pacjentek obumarcie ciąży i wysłał do żorskiego szpitala na zabieg. Okazało się że dziecko było zdrowe, urodziło się i wkrótce skończy roczek. Śledztwo jest rozwojowe. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, lekarz był na tyle skrupulatny, że notował sobie szczegóły dotyczące aborcji. Dziś te notatki to mocny dowód w sprawie, podobnie jak zeznania świadków, których przesłuchano już ponad setkę. Lekarz spędzi następne dwa miesiące w areszcie, ale jest bardzo prawdopodobne, że sąd przedłuży areszt. Andrzej K. poza prywatną praktyką lekarską pracował także w szpitalu w Żorach. Dyrekcja póki co nie chce komentować zatrzymania ginekologa.
(acz)