Zarabiali pieniądze, tęsknili za Polską
Rybnicki Bank Ludowy funkcjonował bardzo prężnie. W roku 1914 rozporządzał już niebagatelną kwotą 2,1 mln marek i liczył 1221 udziałowców. A mieścił się najpierw w kamienicy na ul. św. Jana, a później na Rynku, gdzie dzisiaj ma swoją siedzibę Bank Spółdzielczy.
Śląskie stereotypy
W takich regionach jak Górny Śląsk Polak był często biednym robotnikiem czy rolnikiem, natomiast Niemiec – bywał oficerem, urzędnikiem i właścicielem ziemskim. Zatem, niech nie dziwią nas stwierdzenia o bankach czy spółdzielniach przeznaczonych „dla Polaków, dla polskich klientów” – te instytucje działały po prostu w określonym sektorze, dla konkretnej grupy osób, o pewnym poziomie dochodów czy typie prowadzonej działalności. Wyobraźmy sobie, jak łatwo później było dorobić do nich narodowościowe oblicze. Zainteresowani byli tym ci, dla których nawet „robienie grosza” było również sprawą walki o polski Górny Śląsk!
Polski Volksbank
W Rybniku inicjatorem tego typu polskiej bankowości był dr Antoni Jaworowicz. Już 5 maja 1901 roku odbyło się pierwsze „posiedzenie konstytucyjne” nowej spółdzielni kredytowej. Początki, jak to zwykle bywało, nie były imponujące – ciało założycielskie zebrało się na poddaszu jednego z członków–założycieli – Ryszarda Gruberta, z zawodu rybnickiego kupca. Oprócz wspomnianych osób w pierwszym zebraniu uczestniczyli: przewodniczący Teofil Pardygoł a także: Fr. Mura, E. Białas, J. Kłosek, I. Rajca, A. Wieczorek, Fr. Oleś, Fr. Ogon, J. Kołodziej, Fr. Szombara, S. Wieczorek, Fr. Gittner i protokolant Florian Piecha. Na tym pierwszym spotkaniu uchwalono statut, który był wzorowany na podobnym banku katowickim, wybrano ciała statutowe – Radę Nadzorczą i Zarząd, i postanowiono o nazwie dla całego przedsięwzięcia: Bank Ludowy, czyli Volksbank. Dwujęzyczność nazwy, choć w tym przypadku nieco niezręczna, była nieunikniona.
Reklama w polskiej gazecie?
Problemy administracyjne zaczęły się już na „dzień dobry”. Rybnicki Sąd Powiatowy zakwestionował statut organizacji jako niezgodny z obowiązującym prawem spółdzielczym. Ponadto, władze negowały pewne znajdujące się w nim określenia i wytykały inne, pomniejsze wady prawne. Kością niezgody stało się także to, że zgodnie z pomysłem ojców–założycieli, wszelkie ogłoszenia w imieniu banku miał zamieszczać na swoich łamach polskojęzyczny „Katolik” – ukazująca się na całym Śląsku gazeta z siedzibą w Bytomiu. Sąd tłumaczył swoją niekorzystną decyzję tym, że brak informacji w urzędowym języku niemieckim utrudni kontrolę działalności rybnickiej spółdzielni. Wypada zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście sąd działał wtedy politycznie, co zarzucano mu jeszcze w 35 lat po powstaniu Banku Ludowego?
Odwołania i pomoc fachowców w osobach dyrektora Szyperskiego z Katowic i prawnika Adamczewskiego pomogła. 18 grudnia 1901 roku Sąd Ziemski w Raciborzu zezwolił na działalność spółdzielni. Rychło zarejestrowano ją w Rybniku, a dla klientów bank otworzył swoje podwoje 1 kwietnia 1902 roku.
Od młynarza do karczmarza
W skład ciał statutowych rybnickiej instytucji wchodzili m.in. kupiec, młynarz, posiadacz ziemski, ślusarz, karczmarze, przedsiębiorca budowlany, lekarz i chłopi – ludzie różnych proweniencji i profesji. Bank Ludowy funkcjonował prężnie: w roku 1914 rozporządzał niebagatelną kwotą 2,1 mln marek i liczył 1221 udziałowców. I o to chodziło – niezależnie od niskich, bo ekonomicznych czy wysokich, bo patriotycznych założeń, polska, w większości niezamożna ludność, uzyskała swój bank na miarę własnych możliwości. I to, wbrew niektórym hurrapatriotom, było tutaj najważniejsze...
Tutaj Polacy robili interesy
Pierwszą siedzibą Banku Ludowego była kamienica na ul. św. Jana 3. Budynek posiada 3 kondygnacje, drugie piętro to poddasze. Elewacja od strony ulicy jest symetryczna – na osi znajdują się dwa okna i środkowe wejście, z efektowną stolarką drzwiową (dziś nieco zasłoniętą reklamami). Charakterystyczne dla tej kamienicy są wyraźnie zaznaczone gzymsy i obramienia okien, a także tzw. „naczółki” nad oknami pierwszego piętra. Naczółki są poziome i zaopatrzone w tzw. „agrafy”. Za ich pomocą obramienie okien łączy się w efektowną całość. Druga siedziba banku mieściła się pod adresem Rynek 10. Do dziś zresztą jest tam Bank Spółdzielczy. Jest to jeden z okazalszych budynków na rybnickim rynku. Całość jest utrzymana w formie klasycyzującej – można dostrzec odniesienia do greckich świątyń. Przede wszystkim wskazuje na to trójkątny przyczółek (tympanon) i pilastry, czyli imitacje kolumn, w greckim porządku jońskim. Przechodzą one przez dwie kondygnacje i w pewien sposób spinają ciągi okien. Między nimi w płaszczyznach pod oknami umieszczono oszczędną dekorację. Pełnego wyrazu dopełnia przeciwstawienie form pionowych, czyli żłobkowanych pilastrów od pierwszego piętra w górę, poziomym rowkowaniom parteru. Zdecydowany jest też kolor tej kamienicy – jasny odcień skupia wzrok patrzących na tę pierzeję Rynku.
Tomasz Ziętek