Przejeżdżałem więc wpadłem
Jeszcze do niedawna rodziny mieszkające w domach przy ulicy Rybnickiego, nie pozwalały swoim dzieciom bawić się w ogrodzie od strony ulicy.
Dorośli również woleli tam nie przebywać. Obawy mieszkańców spowodowane były brawurą kierowców, którzy raz po raz lądowali w ich ogrodach.
– Gdy ktoś zjeżdżał ulicą Brudnioka od strony Gliwickiej, często nie zwracał uwagi na śliską nawierzchnię. To i nadmierna prędkość powodowały, że zatrzymywał się na naszej bramie, zaledwie dwa metry od naszych drzwi – mówi Anna Szymaszek, która mieszka przy feralnym skrzyżowaniu. Państwo Szymaszkowie już dawno przestali liczyć samochody, które zatrzymują się na ich płocie. Póki co, nie montują nawet naprawionej bramy, bo nie wiadomo kiedy zniszczy ją kolejny samochód. Mają również zapasowe przęsło do płotu. Samochody rozbijają się na barierkach, na drzewach i na ogrodzeniach innych sąsiadów. To cud, że nikt tu jeszcze nie zginął.
Po kierowcy ani śladu
W chodnik naprzeciwko posesji państwa Szymaszków miasto wmontowało dwa betonowe słupki. Miały one zabezpieczać płot oraz pieszych, korzystających z chodnika. Dwa dni po zamontowaniu zostały ścięte przez kierowcę, który „nie wyrobił” na zakręcie.
– Nie wypuszczam dzieci na plac bez opieki, bo się o nie boję. Wcześniej czy później ucierpi również jakiś pieszy, bo chodnik przed naszą posesją jest często uczęszczany. Auta wpadają na naszą posesję od lat. Zdarzył się nawet pojazd dostawczy. Było tego tak dużo, że nawet nie pamiętamy marek czy kolorów. Bardzo często zdarza się, że kierowcy uciekają, szczególnie w weekendowe noce, bo wtedy najczęściej dochodzi do kolizji. Mamy sypialnie po drugiej stronie budynku, więc nie słyszymy niektórych kolizji. Czasem sąsiedzi dzwonią, że znów mamy dziurę w płocie – mówi kobieta.
Tylko pod górkę
Paradoksalnie, najmniej „wizyt” kierowców jest zimą gdy jest ślisko. Najprawdopodobniej właśnie ze względu za śliską nawierzchnię redukują prędkość. Inaczej jest po deszczu, wtedy kierowcy najczęściej wypadają z jezdni. Nie chcąc żyć w ciągłym strachu, właściciele posesji przy ulicy Rybnickiego wystosowali kilka pism do urzędników, skarżąc się na swoją sytuację.
Po kolejnych samochodach w płocie, urzędnicy postanowili działać. Niestety, ich pierwszy pomysł nie był zbyt fortunny. Wmontowano wtedy w asfalt tablicę zakazująca dalszej jazdy, jednym z pasów. Przez pierwsze dni przy wjeździe na parking panowało wielkie zamieszanie, o czym pisaliśmy kilka tygodni temu. Sytuacja ma się jednak poprawić. Wkrótce na ulicy Brudnioka nastąpi kolejna zmiana organizacji ruchu.
– Na ulicy tej będzie obowiązywał ruch jednokierunkowy, w kierunku ulicy Gliwickiej. Będą dwa pasy. Lewy pas ruchu będzie dla skręcających w lewo i jadących na wprost. Natomiast z prawego będzie można jechać tylko w prawo, w kierunku placu Wolności – wyjaśnia wiceprezydent miasta, Michał Śmigielski.
Objazdowy zawrót głowy
Aby dojechać na parking przy ulicy Brudnioka trzeba będzie okrążyć pobliski park. Z ulicy Gliwickiej kierowcy będą musieli skręcić w ulicę Cegielnianą a następnie w ulicę Rybnickiego by po skręcie w prawo znaleźć się na ulicy Brudnioka. Wyjeżdżający z parkingu nadal więc będą musieli skręcać w prawo, zniknie natomiast tabliczka wkopana w jeden z pasów ruchu.
– W tej chwili są przygotowywane nowe oznakowania i nowe tablice informacyjne. To powinno zafunkcjonować już w tym tygodniu – zapowiada prezydent Smigielski.
Adrian Czarnota