Dużo fajnych ludzi
– Organizujemy imprezy plenerowe, dni otwarte, żeby pokazać, że w naszym domu nic złego się nie dzieje.
Przychodzą na nie mieszkańcy i przekonują się, że jest u nas dużo fajnych ludzi – mówi Danuta Szostakowska, dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy dla Osób Chorych Psychicznie.
Mieszczący się w Niedobczycach przy ul. Andersa ośrodek od 10 lat wspiera osoby chore psychicznie. Z drugiej strony walczy ze stereotypami, jakie towarzyszą społecznemu postrzeganiu ludzi, których dotyka choroba. Temu też służyła konferencja naukowa „Sztuką życie człowieka”, dotycząca ekspresji twórczej jako formy wyrazu życia wewnętrznego osób chorych psychicznie. Jedną z prelegentek była Małgorzata Bundzewicz, artystka, malarka, scenograf, prowadząca w Krakowie Galerię „Miodowa”, w której są prezentowane prace artystów profesjonalnych i twórców po przejściach psychiatrycznych. Swoimi doświadczeniami podzielił się także Andrzej Obuchowicz, artysta plastyk, pedagog, terapeuta z Rybnika. Na zakończenie konferencji zaplanowano spotkanie z poezją Grzegorza Konia, uczestnika Środowiskowego Domu Samopomocy.
Niezwykle zajęty poeta
– Od 6 lat uczestniczę w terapii. Przyjeżdżam tu cztery razy w tygodniu. Mam kontakt z ludźmi, są ciekawe zajęcia i miły personel – przyznaje Grzegorz Koń, który trochę denerwuje się przed swoją drugą, publiczną prezentacją wierszy. Poezją zajmuje się od 10 lat, niestety, ostatnio trapi go brak weny. – Ukończyłem ekonomię, przez ponad 5 lat pracowałem w banku, byłem starszym księgowym – streszcza swój życiorys.
Potem przyszła choroba. Teraz jest rencistą, ale na brak zajęć nie narzeka. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia Na Rzecz Psychoprofilaktyki i Promocji Zdrowia Psychicznego „Validus”. Jest również aktorem, gra w filmach, produkowanych przez Klub Filmu Niezależnego oraz spektaklach Teatru Wyobraźni.
My im towarzyszymy
Z zajęć Środowiskowego Domu Samopomocy korzysta 36 osób, ale zainteresowanie jest o wiele większe. Rano odbywa się społeczność terapeutyczna, czyli forma terapii grupowej. Później w grupkach wsparcia omawiane są problemy, bolączki, czy sukcesy poszczególnych osób pod okiem terapeutów – asystentów. Nie brakuje też zajęć typu: arteterapia, trening umiejętności społecznych, czy rozwiązywania problemów.
– Nasi uczestnicy zajęć czują się nieakceptowani na zewnątrz. Najlepiej im we własnej grupie. Staramy się więc ich uspołeczniać – wyjaśnia Izabela Kubala-Knicz, psycholog, kierownik zespołu terapeutów. – My ich nie leczymy, my im towarzyszymy w procesie wychodzenia z choroby i powrotu do codziennego życia. Samopomoc polega też na tym, że te osoby same siebie nawzajem mobilizują – dodaje dyrektor Domu.
Średnia wieku uczestników terapii to 34 – 38 lat. W większości są to osoby chorujące na schizofrenię lub depresję. Zdarza się, że stan chorego na tyle się pogarsza, że musi trafić do szpitala. Po wyjściu z niego, może skorzystać z funkcjonującego w ośrodku hostelu.
Będą Andrzejki
Ponieważ słowa: choroba psychiczna wciąż wzbudzają popłoch i inne nerwowe reakcje, potrzebna jest edukacja społeczeństwa. Po to powołano Stowarzyszenie Na Rzecz Psychoprofilaktyki i Promocji Zdrowia Psychicznego „Validus”. Pozwala ono również ubiegać się o granty lub organizować np. kiermasze, i w ten sposób zdobywać fundusze. A te są przeznaczane na organizację festynów i zabaw dla całej społeczności dzielnicy, jak i wyjazdy, czy imprezy uczestników zajęć.
– Byliśmy z okazji 10-lecia Domu na wyciecze w Ojcowie, a w listopadzie organizujemy Andrzejki – zdradza wiceprezes stowarzyszenia.
Beata Mońka