Organmistrzowie z placu Wolności
Polihymnia ma szczególne względy dla rybnickiej muzyki chóralnej i organowej. Tak więc pewnie nie bez powodu organizuje się u nas festiwale muzyki organowej. Niewielu jednak wie o znanej wytwórni organów, która mieściła się właśnie w naszym mieście.
Uczeń mistrzów
Na placu Wolności 15 stał dom z napisem „Dyrszlag i Klimosz”. Kamienicy, którą jeszcze pamiętam, dziś już nie ma. Za nią stał piętrowy budynek, gdzie mieściła się wspomniana wytwórnia. Rozmawiałem na ten temat z państwem Teresą i Henrykiem Dyrszlagami (oboje z rocznika 1934). Ojciec pana Henryka – Jan, urodzony w 1890 prowadził przed wojną w Rybniku na placu Wolności zakład fotograficzny. Dziadek natomiast - też Henryk, urodzony w 1825 w Rybniku – był właśnie założycielem wytwórni i warsztatów remontu organów w naszym mieście. Fabryczka powstała w 1853 roku po powrocie Henryka w 1848 do Rybnika z nauk na zachodzie Europy. Henryk Dyrszlag senior zmarł w czerwcu 1906 roku. Dodać trzeba, iż zawodu uczył się u znanych mistrzów europejskich. Jego syn, Jan, połączył firmę z warsztatem Walentego Klimosza i tak powstała sławna spółka Klimosz – Dyrszlag.
Bach i Vivaldi
Organy, które konstruowano w Rybniku znane były na rozległych obszarach dawnego cesarstwa Franciszka Józefa i II Rzeszy. Niejedno wspaniałe dzieło Bacha, Haendla i Purcella na nich zagrano. Niejedno Boccheriniego, Scarlattiego, Lully’ego czy Vivaldiego. Rybnicka fabryczka działała jeszcze po II wojnie. Warto wiedzieć, że na przykład w Świerklanach są czynne organy z fabryki Dyrszlag – Klimosz z 1933. Instrument ma 1176 piszczałek z drewna, cyny i cynku. Jest instrumentem koncertowym. 8 grudnia 1927 biskup A. Lisiecki poświęcił w kościele św. Marii Magdaleny w Chorzowie organy skonstruowane przez Jana Dyrszlaga i Walentego Klimosza z Rybnika. Ich firma zbudowała też organy w kościele św. Józefa w Mysłowicach. Po wielkim wybuchu dynamitu na stacji rybnickiej w czerwcu 1921 firma podjęła się i wykonała w 1922 remont organów w kościele św. Antoniego, bo, jak wiadomo, nasza bazylika również ucierpiała od potężnej eksplozji.
Palili mahoniem w piecykach
Opowiadał mi pan Zygmunt Michalik, że Walenty Klimosz wżenił się w bogatą rodzinę z Drezna i w Rybniku zakupił dom na placu Wolności. Na rybnickim cmentarzu znajduje się grób, w którym leżą pochowani ojciec i syn. Walenty żył w latach 1880 - 1942, zmarł w tragicznych okolicznościach, natomiast Zygmunt żył w latach 1912 - 1947. Miejsce na placu Wolności, gdzie dziś stoi jeden z bloków związało się na wiele lat ze sławną manufakturą. Syn Walentego Zygmunt poszedł w ślady ojca. Studiował w wiedeńskim konserwatorium. Jednym z pracowników fabryczki i jednocześnie stroicielem instrumentów był pan Mildner. Dzięki jego rodzinie zachowały się zdjęcia, na których jest także Zygmunt Klimosz. W mrocznych czasach komunizmu, w sąsiedniej kartoniarni zimą palono w piecykach mahoniowym drewnem... Gdzie zniknęły płytki z kości słoniowej i hebanowe drewno? Dziś już nikt nie wie. Wtedy udało się uratować dom i meble. Cała fabryczka przepadła. Matka Zygmunta po jego śmierci wróciła w rodzinne strony do Drezna. Stamtąd na ówczesny plac Żołnierza Polskiego 15 w Rybniku przesłała swój testament.
Talent organmistrzów
Pragnąc poszerzyć wiedzę o rybnickiej firmie sięgnąłem do fachowych źródeł. Istniały w zasadzie od 1850 trzy firmy. Najpierw Duerschlag, potem Duerschlag und Sohn wreszcie od 1915 Klimosz i Dyrszlag. Instrumentem, który w II poł. XIX w zbudowała firma Heinrich Duerschlag z Rybnika zajmuje się wybitny muzyk prof. Julian Gembalski. W stworzonym przez siebie muzeum organów w Katowicach (jedynym takim w tej części Europy) zajął się restauracją organów z części, które szczęśliwie uratował. Były to organy z kościółka św. Marcina w Ćwiklicach. O instrumencie powiedział: „Ważne jest, że ocalał i w takiej formie, jakiej jest, świadczyć może o genialnej myśli konstrukcyjnej śląskich organmistrzów”. W muzeum jest także stół gry ze zbudowanych przez firmę Klimosz – Dyrszlag organów do bazyliki w Piekarach Śląskich. Dodajmy, iż w 1925 to właśnie rybnicka spółka stając do boju z wieloma sławnymi firmami wygrała przetarg na budowę! A było to w roku wielkich uroczystości koronacji obrazu Matki Boskiej Piekarskiej. Organy poświęcono 3 sierpnia 1927. Wielki instrument miał 43 głosy i trakturę pneumatyczną, a o jego wielkości świadczyło 4050 piszczałek o niebywałym bogactwie brzmienia – dzięki unikalnym rozwiązaniom. Największa ma 5 metrów, najmniejsza kilka centymetrów. Po przebudowie w 1987 zmieniono trakturę na elektryczną. Dziś ma 59 głosów, brzmi wspaniale. Grały na nim takie sławy jak np. prof. Feliks Rączkowski.
Ich sława rosła
Firma zbudowała też zaraz przed wybuchem II wojny organy do nowej katowickiej katedry. Jej instrumenty grają w kościołach w Niedobczycach, Jastrzębiu, Łaziskach. Budowała organy w Mikołowie i Krzyżkowicach. Konkurencja często prowadziła bezpardonową i nieuczciwą walkę. I są na to dowody. Często miała wsparcie urzędników, ale nigdy zakochanych w muzyce ekspertów. I to najczęściej na nich polegali na szczęście proboszczowie. Klimosz i Dyrszlag z reguły potrzebowali rok czasu, by zbudować bardzo dobry instrument. A że z biegiem lat ich sława rosła, świadczą nie tylko prestiżowe miejsca, nie tylko wielka liczba ich instrumentów, ale przede wszystkim właśnie jakość ich wykonawstwa, bo wiele z ich instrumentów używanych jest po dziś dzień. Klimosz i Dyrszlag zbudowali organy dla parafii w Czerwionce i Chwałowicach. Także w Katowicach w starym i znanym kościele mariackim znajdowały się do 1969 organy, które remontowała rybnicka firma w 1923 i w 1942 roku. Ponadto w tymże mieście, w kościele świętych Jana i Pawła Męczenników, gliwicka filia firmy Klimosz – Dyrszlag w 1937 dokonała pierwszego remontu instrumentu z 1902 r. Wcześniej, w roku 1921 wykonała cynowe piszczałki do kościoła św. Klemensa w Lędzinach. Remontowała też w latach 1941-43 (!) organy w kościele św. Walentego w Bieruniu Starym.
Michał Palica