Jestem sejmowym pierwszakiem
– Powyborczy poniedziałek był z całą pewnością nerwowym dniem. O której godzinie odetchnął Pan z ulgą?
– Rzeczywiście, to oczekiwanie było nie do wytrzymania. Po godzinie jedenastej otrzymałem pierwszy telefon z radosną nowiną od mojego szefa sztabu Piotra Kuczery. Dzwonił bezpośrednio z urzędu miasta, gdzie czekał na przedłużające się wyniki wyborów. Potem dochodziły kolejne, bardziej szczegółowe informacje.
– To nie pierwszy Pana start w wyborach parlamentarnych. Z pewnością jak każdy kandydat, bardzo chciał Pan zostać wybrany. Proszę szczerze odpowiedzieć, czy rzeczywiście wierzył Pan w swoje wejście do parlamentu?
– Gdy startowałem dwa lata temu do parlamentu przyświecały mi inne cele niż w tych wyborach. Zdawałem sobie wtedy sprawę, że jeśli chodzi o życie polityczne byłem ludziom mało znany. Ciężko mi było przekonać wyborców do swojej osoby, bo ciężko zagłosować na osobę, która wywodzi się z tzw. politycznej próżni. Jednak ludzie obdarzyli mnie swoim zaufaniem i zagłosowało na mnie blisko 4,5 tysiąca osób. To był duży sukces. Mimo, iż nie dostałem się do sejmu, nie traktowałem tego w kategorii porażki. Wręcz przeciwnie, uważam, że to był rewelacyjny wynik. W zeszłym roku, gdy była batalia o prezydenturę, konkurowałem z samym prezydentem Fudalim, czyli doświadczonym samorządowcem. Przegrana z takim konkurentem to oczywiście porażka, ale równocześnie drugi wynik w mieście. Po raz pierwszy w tych wyborach wierzyłem, że może się udać i że wygram. Mimo to hamowałem swoich kolegów w optymizmie, bo lepiej się miło zaskoczyć niż później rozczarować.
– Jak sam Pan wspomniał, w życiu politycznym funkcjonuje Pan od niedawna. Jak wyglądały pana pierwsze kroki w polityce?
– Moje zainteresowanie czynną polityką rozpoczęło się w roku 1998, kiedy prezydent Józef Makosz kończył kadencję. Wtedy zobaczyłem, że człowiek, który tyle zrobił dla tego miasta jest bezpardonowo odstawiany od życia politycznego. Może były prezydent ma trudny charakter, ale nagle się okazało, że jego zasługi dla Rybnika mogą być obrócone w niwecz. Część ludzi, którzy teraz tworzą BSR weszło wtedy w koalicję z SLD tylko po to by sięgnąć po władzę. Nigdy nie uważałem, że cel uświęca środki. Trzeba mieć swoją godność i móc spokojnie spojrzeć sobie w lustro. To był impuls, dzięki któremu związałem się z tworzoną przez prezydenta Makosza Rybnicką Inicjatywą Obywatelską. Takie były początki. Potem, kiedy powstała Platforma Obywatelska, RIO jako jedna z pierwszych zwróciła się do PO z chęcią i gotowością do współpracy. Dzięki temu trzy konwencje PO odbyły się w Warszawie, Gdańsku i właśnie w Rybniku. Od 2001 roku staraliśmy się PO scalać i ciągnąć do przodu. W 2006 zostałem przewodniczącym PO i tak się to toczy do dnia dzisiejszego.
– Jak pan odebrał informację o aresztowaniu Józefa Makosza, do którego doszło w połowie tego miesiąca?
– Jest to dla mnie żenujące, że takiego człowieka, z takimi zasługami potraktowano jak zwykłego przestępcę. Państwo prawa tylko tak się zwie, bo w rzeczywistości pomiata ludźmi. Między innymi dlatego jestem w polityce, by to zmienić. Szacunek i godność, jaka należy się każdej osobie powinny być respektowane. Nie może być tak, że nadużywa się władzy. Uważam, że trzeba tę sprawę niezwłocznie wyjaśnić.
– Pytanie na rozluźnienie. Kiedy będzie miał Pan okazję po raz pierwszy zasiąść na charakterystycznym, zielonym fotelu, na Wiejskiej?
– Najprawdopodobniej będzie to piąty listopad. Póki co, sam dowiaduję się wszystkiego z mediów. Z tego co wiem, dla młokosów, bo podobno jestem pierwszakiem, ma być przeprowadzone szkolenie. Tak więc bardzo możliwe, że będę w Warszawie już wcześniej.
– Zamierza pan być aktywnym posłem?
– Śledząc aktywność posłów na podstawie dokumentów udostępnionych na stronach rządowych, zauważyłem, że rzadko kiedy posłowie pracują w więcej niż dwóch komisjach. Porównując to z samorządem jesteśmy bardziej aktywni niż koledzy parlamentarzyści, bo przy radzie miasta pracujemy w trzech a nawet czterech komisjach. Chciałbym być aktywny, bo nie po to startowałem, aby teraz spocząć na laurach. To jest początek pewnej drogi i całą swoją energię chcę wykorzystać w tym kierunku.
Adrian Czarnota