Publiczność była szóstym członkiem naszego kabaretu
– Rozmawiamy tuż po zakończeniu konkursu. Gratulacje – już wiadomo, że wygraliście Złote Koryto, przyznawane przez kabarety. Jako organizatorzy przekupiliście kolegów dobrymi obiadami?
– Robert Korólczyk: – Nie, aż takie dobre nie były (śmiech). A mówiąc serio, to myślę, że oceny kabaretów były ostre i konkretne. Po niektórych skeczach publiczność szalała, a kabarety nie przyznawały najwyższych not. Nie głosowali pod publikę.
– Koryto przyznawane przez pozostałe kabarety jest najbardziej prestiżowym wyróżnieniem na Ryjku?
– R.K.: Myślę, że tak. Dla kabareciarzy jest to ważne. Choć z drugiej strony nie powiedziałbym, że mniej ważna jest nagroda od publiczności. To są różne kryteria. Wiemy, że jest OK, gdy skecze podobają się publiczności. Ale jeżeli tak samo dobrze oceniają je inni artyści, to jest to podwójna korona.
– Wasze nowe skecze się spodobały. Macie więc już gotowy niemal w całości nowy program...
– R.K.: Niezupełnie. To są świeżynki. Trzeba spokojnie te skecze dopracować, coś jeszcze wymyślić, żeby zrobić fajną premierę. Będziemy o tym myśleć.
– Jak czuliście się jako debiutanci w konkursie na organizowanym przez siebie festiwalu?
– R.K.: Czuliśmy się niepewnie. Baliśmy się, że skecze nie chwycą. Po pierwszym dniu konkursu byliśmy w szoku, że jest tak dobrze.
– Bartosz Demczuk: Bardzo pomogła nam publiczność, która była takim szóstym członkiem kabaretu.
– R.K.: Ostatnio dużo koncertujemy, nagrywamy dla telewizji. I czasu na przygotowania było niewiele. Mówiąc szczerze tylko jeden skecz powstał wcześniej, a cała reszta niemal w ostatniej chwili, na dwa dni przed konkursem. Oczywiście wcześniej były pomysły.
– B.D.: Te dwa dni przed konkursem siedzieliśmy od rana do nocy. Potem już były tylko dwie próby.
– R.K.: Właściwie wszystko się działo w tym samym tygodniu, kiedy odbywał się Ryjek. Była nerwówka....
– Dlaczego w tym roku wzięliście udział w konkursie, a nie zdecydowaliście się na to w poprzednich latach?
– R.K.: Obawialiśmy się, że nie damy rady zorganizować Ryjka i przygotować się do konkursu. Jeszcze jako kabaret „DuDu” zrezygnowaliśmy z takiej opcji. I właściwie nawet teraz nie było jednomyślności. Ja i Bartek broniliśmy się przed tym, żeby „Kabaret Młodych Panów” brał udział w konkursie. No, ale przeprowadziliśmy głosowanie, koledzy nas przekonali i wystartowaliśmy.