Dziki parking na Storczyków
Kierowcy chcą uniknąć płacenia za parking przy szpitalu i wbrew zakazom zostawiają swoje auta na pobliskiej ulicy.
Zaparkowane auta blokują wjazdy, ograniczają widoczność, stwarzają zagrożenie. Mało tego – przez uchylone okna samochodów ludzie wyrzucają do prywatnych ogrodów i na pobocza stosy śmieci. Mieszkańcy Orzepowic mają tego dość. Są nawet gotowi pomóc strażnikom w patrolowaniu.
Tuż przed końcem minionego roku na biurko Adama Fudalego, prezydenta Rybnika, trafiło pismo napisane w imieniu mieszkańców okolic szpitala. „Mieszkańcy dzielnicy Orzepowice z coraz większym niepokojem spoglądają na ulicę Storczyków, na której powstaje dziki parking. Wielokrotne interwencje w Straży Miejskiej przynoszą tylko krótkotrwały efekt. Zwracaliśmy się także z prośbą o zamontowanie w tym miejscu znaku zakazu zatrzymywania się i postoju – niestety bezskutecznie” – czytamy w skierownym do prezydenta piśmie.
Parkują, gdzie się da
– Tak dalej być nie może! Nieprzepisowo parkuje tutaj nieraz po kilkadziesiąt samochodów dziennie. Kierowcy parkują nawet we wjazdach domów, a my nie możemy wyjechać ze swojego podwórka – denerwuje się jeden z mieszkańców ulicy Storczyków.
Również wyjeżdżający z bocznych ulic kierowcy mają ograniczoną widoczność. – Może tu dojść do wypadku – ostrzega Marek Jędroska, mieszkaniec Orzepowic. – Wyjeżdżam z ulicy Borki i często z powodu zaparkowanych samochodów na ulicy Storczyków nie widzę, czy coś jedzie czy nie. Podobny problem mogą miec także wyjeżdżające ze szpitala sanitarki. Prawdopodobnie doszło już nawet do stłuczki: pędzące pogotowie uderzyło w zaparkowany na zakręcie samochód.
Mandaty pomogą
Interwencje straży miejskiej, upomnienia, mandaty pomagają, ale tylko na krótko. Kiedy patrol odjeżdża, kierowcy znowu parkują na dziko. „Zdajemy sobie sprawę, że łamanie przez kierowców przepisów drogowych w tym miejscu mogłoby generować wielotysięczne dzienne wpływy do kasy miasta” – pisze w tej sprawie Jerzy Lazar, przewodniczący zarządu dzielnicy Orzepowice do prezydenta Rybnika. Dziki parking na ulicy Storczyków nie powstał z dnia na dzień. – Jest to problem wtórny, bo tak naprawdę chodzi o wyoskie opłaty za parking przy szpitalu, na co ludzie cały czas się skarżą – mówi Marek Jędroska.
Przy szpitalu za drogo
Starszy mężczyzna, który przyjechal w odwiedziny do szpitala, bez zastanowienia zostawia swoje seicento na poboczu ulicy Storczyków. Czy wie, że nie wolno? – E tam, zakaz jest po drugiej stronie ulicy, a nie tutaj. Zawsze tu stoję i nikt mi jeszcze uwagi nie zwrócil – wzrusza ramionami. Dlaczego nie korzysta z parkingu przy szpitalu? – Za drogo! – odpowiada. – Przyjeżdżam w odwiedziny do chorej żony codziennie. Zbankrutowałbym przy takich opłatach za parkowanie – tlumaczy mężczyzna.
Więcej kontroli, surowsze kary
Renata Towścik, rzecznik prasowy Komendy Straży Miejskiej w Rybniku
Ulicę Storczyków kontrolujemy cały czas. Od września nasz patrol jest tam niemal codziennie. Dzisiaj (w miniony piątek, przyp.red.) był tam nawet komendant. Jest to podobna sytuacja do tej na placu Wolności czy też na ulicy Młyńskiej. Kierowcy nie chcą przyjąć do wiadomości, że tam się po prostu nie parkuje. Mimo zakazu zostawiają swoje samochody w miejscach niedozwolonych. Strażnicy wydają pouczenia, wypisują mandaty, wydają wnioski do sądu, ale widać, że to nie skutkuje. Od dłuższego już czasu na ulicy Storczyków kierowcy lekceważą przepisy. Byc może sugerują się tym, że jak stoi rząd innych samochodów, to im też nic się nie stanie. W związku z tym będziemy jeszcze bardziej kontrolować okolice ulicy Storczyków, rozważamy także zaostrzenie kar poprzez nakładania blokad.
Jerzy Lazar, przewodniczący zarządu dzielnicy Orzepowice
Mimo zakazu, mimo wzmożonych kontroli i uwag ze strony mieszkańców, kierowcy dalej beztrosko zostawiają swoje samochody na ulicy Storczyków. Zdarzało się, że na jednym pasie parkowali w dwóch rzędach! Mało tego, z okien aut ludzie wyrzucają na pobocze i do prywatnych ogrodów śmieci i odpadki. Zastanawiałem się nawet, żeby w tym miejscu postarać się ewentualnie o kontener, ale byłoby to nic innego, jak tylko przyzwolenie na dalsze parkowanie tutaj. Takie zachowanie kierowców jest nie tylko uciążliwe, ale i niebezpieczne. Stojące nieprzepisowo samochody ograniczają widoczność tym, którzy wyjeżdżają z ulic bocznych od ulicy Storczykowej. Przeszkadzają także wyjeżdżającym ze szpitala sanitarkom.
Mimo zakazu, mimo wzmożonych kontroli i uwag ze strony mieszkańców, kierowcy dalej beztrosko zostawiają swoje samochody na ulicy Storczyków. Zdarzało się, że na jednym pasie parkowali w dwóch rzędach! Mało tego, z okien aut ludzie wyrzucają na pobocze i do prywatnych ogrodów śmieci i odpadki. Zastanawiałem się nawet, żeby w tym miejscu postarać się ewentualnie o kontener, ale byłoby to nic innego, jak tylko przyzwolenie na dalsze parkowanie tutaj. Takie zachowanie kierowców jest nie tylko uciążliwe, ale i niebezpieczne. Stojące nieprzepisowo samochody ograniczają widoczność tym, którzy wyjeżdżają z ulic bocznych od ulicy Storczykowej. Przeszkadzają także wyjeżdżającym ze szpitala sanitarkom.
Iza Salamon