Młodzi ludzie szukali swojego Betlejem
W Rybnickim Centrum Kultury widzowie obejrzeli premierę przedstawienia muzycznego „Tego Betlejem nie ma na mapach”.
Publiczność nagrodziła owacjami na stojąco występ ponad stu młodych artystów: aktorów, tancerzy, chóru i muzyków. Wykonawcy (głównie rybniczanie) zagrali przedstawienie jeszcze dwukrotnie następnego dnia.
Miała to być opowieść o zagubieniu człowieka w otaczającym go świecie, świecie pojęć o sprzecznym znaczeniu. Mam nadzieję, że udało nam się pokazać, jak człowiek może się zagubić i jak może się odnaleźć na swej drodze – wyjaśnia Kaja Orszulik, autorka scenariusza. – Pracuję z młodzieżą i wiem, że oni myślą poważnie o świecie, tak więc ucieszyłam się, że powstaje takie przedstawienie – przyznaje Aleksandra Kotas, polonistka z I LO, która zajmowała się przystosowaniem scenariusza do potrzeb sceny. Inicjatorem przedsięwzięcia był jej syn, Piotr Kotas, student II roku Wydziału Jazzu w AM w Katowicach. Młody kompozytor stworzył już wcześniej muzykę do „Misterium Męki Pańskiej i „Nie lękajcie się” opartego o teksty Jana Pawła II, które były prezentowane w kościele w Chwałowicach. Pół roku temu zaczął pracę nad „Tego Betlejem nie ma na mapach”.
Stresujące przygotowania
Od początku mówiliśmy, że jeżeli robić, to coś wielkiego. Stąd połączenie muzyki, teatru i tańca – wyjaśnia kompozytor. W przedstawieniu wystąpili: aktorzy Teatru „TARA BUM” TZR, tancerze Mirago – Teatr Tańca TZR oraz zespół taneczny TZR „Szał”, a także Uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Rybniku oraz studenci Instytutu Jazzu i Muzyki Estradowej w Katowicach. Scenografię stworzyły: Magdalena Kula i Joanna Musielak, a autorką choreografii jest Izabela Barska-Kaczmarczyk. – Nikt tak do końca nie zdawał sobie sprawy, jak duże to przedsięwzięcie – zdradza Aleksandra Kotas. – Byłam w wielkim stresie, żeby opanować tylu ludzi. Ostateczny kształt przedstawienia urodził się w cztery dni. Wykonawcy głównych ról większość pracy wykonali w domu. My mieliśmy tylko czas na drobne korekty – przyznała po premierze reżyserka przedstawienia Izabela Karwot. – To moja pierwsza tak duża rola. Kiedyś uczestniczyłem w konkursach recytatorskich, a obecnie jestem studentem Wydziału Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach – opowiada Wojciech Myrczek, odtwórca jednej z głównych ról Króla, który stracił sens życia i wyrusza do źródła, do Betlejem. Propozycja Kotasa, kolegi ze studiów, by zagrał w spektaklu, była dla niego dużym wyróżnieniem. – Choć to nie do końca moja stylistyka. Raczej do tej pory uczestniczyłem w komediowych przedsięwzięciach. A to przedstawienie ma poważną wymowę. To wymagało ode mnie pewnego przestawienia się – podsumowuje aktor.
W Nowy Rok z teatrem
– Postanowiliśmy rozpocząć Nowy Rok od wizyty w teatrze. A poza tym kojarzymy nazwisko Piotra Kotasa i chcieliśmy zobaczyć, co tym razem stworzył – powiedziała przed spektaklem Iwona Wieczorek, której towarzyszył mąż Andrzej. Oboje stwierdzili też, że trzeba przychodzić na przedstawienia, które przygotowują młodzi ludzie, by ich wspierać. – Jesteśmy też ciekawi, jakie jest spojrzenie młodych na Boże Narodzenie – dodał Wieczorek.
– Pamiętam pierwsze nasze przedstawienie w Chwałowicach i piosenkę „Miłość”, która mi towarzyszy do dziś. Mam nadzieję, że też z tego przedstawienia widzowie zabiorą chociaż jedną myśl, która będzie im towarzyszyć – podsumowuje Kaja Orszulik, studentka I roku stosunków międzynarodowych na UJ w Krakowie.
Beata Mońka