Trudno być optymistą
Staszewski raczej nie będzie startował w RKM. Nieco bardziej prawdopodobny jest powrót Węgrzyka.
Miały być kolejne transfery, jest zastój. Co więcej, oddala się perspektywa zatrudnienia w Rybniku doświadczonego Mariusza Staszewskiego, który sam przyznaje, że negocjacje z naszym klubem stanęły w miejscu.
– Z RKM rozmawiałem, ale mam wrażenie, że w pewnym momencie znaleźliśmy się w martwym punkcie. Nie znaczy to wcale, że się ostatecznie nie dogadamy, ale mam też dwie inne propozycje – wyjaśnił w rozmowie z „Tygodnikiem Rybnickim” zawodnik, który w latach 2003–2004 startował już w RKM.
Nieoficjalnie wiadomo, że najlepsza z nich pochodzi z łotewskiego klubu Lokomotive Daugavapils, która w tym roku będzie rywalizować w pierwszej lidze polskiej. Tam startuje jego szwagier Piotr Świst, który namawia Mariusza do jazdy właśnie w tym klubie. I pewno mu się uda, bo nie jest tajemnicą, że Łotysze płacą nieco lepiej niż przeciętne krajowe zespoły...
Być może więc do Rybnika wróci Mariusz Węgrzyk? Co prawda ten zawodnik wciąż liczy na angaż w Ostrowie Wielkopolskim, w którym startował w ostatnich latach, ale to wydaje się wątpliwe. Tym bardziej że prezes KM Intar Lazur Janusz Stefański wiele razy podkreślał, że nie widzi Węgrzyka w składzie na 2008 rok. – Niczego nie wykluczam – powtarza ten żużlowiec pytany o starty w Rybniku i dodaje: – Pierwszeństwo ma Ostrów.
Ostatnim udanym transferem RKM tej zimy jest rzeszowianin Maciej Kuciapa. Doświadczony zawodnik wybrał Rybnik z tych samych powodów, dla których na starty w RKM zdecydował się Piotr Świderski – ma gwarancję miejsca w drużynie. I przed rozpoczęciem sezonu jest wyjątkowym optymistą... – Chciałbym, abyśmy sprawili kilka niespodzianek – mówi Kuciapa. – Jestem przekonany, że stać nas będzie na walkę z faworyzowanymi zespołami z Bydgoszczy, Ostrowa czy Gdańska jak równy z równym. Przynajmniej na własnym torze. A jeśli uda nam się wygrać wszystkie mecze u siebie, to w przekroju całego sezonu może pokusimy się o sprawienie jakiejś niespodzianki. 32-latek od początku grudnia przygotowuje się do nowego sezonu z drużyną Marmy Rzeszów. – Sześć razy w tygodniu trenujemy w sali, a także w terenie – wyjaśnia i dodaje, że występuje w podwójnej roli: ćwiczącego i trenera. – Opiekuję się grupą młodych zawodników z Rzeszowa. Na pewno będę więc dobrze przygotowany i mam nadzieję, że kibice RKM będą zadowoleni z mojej postawy.
Tomasz Nowakowski