W WC jak w domu
W nowoczesnej toalecie przy ul. Sławików zamieszkał bezdomny. W kabinie miał bieżącą wodę, ogrzewanie, oświetlenie. Czego więcej potrzeba mu było do szczęścia? Dopiero częste kontrole strażników miejskich skłoniły go do opuszczenia wygodnego lokum.
Do miejskich toalet chodzą nie tylko mieszkańcy w potrzebie. Szalety kuszą także bezdomnych. Jeden z nich postanowił zamieszkać w WC przy ulicy Sławików.
Od pewnego czasu mieszkańcy Rybnika mają problem z załatwieniem potrzeb fizjologicznych. Nie dość, że miejskich toalet w Rybniku jest jak na lekarstwo, bo tylko dwie (przy ul. Sławików i Powstańców), to na dodatek w jednej z nich zamieszkał... bezdomny. Mężczyzna w późnych godzinach wieczornych wchodzi do toalety i spędza tam całą noc. Toaleta jest ogrzewana, zaopatrzona w bieżącą wodę i ubikację. Wszystko jest na miejscu. Nic dziwnego, że takie warunki noclegu komuś się spodobały. Jak się dowiedzieliśmy od osób, które mieszkają w pobliżu, mężczyzna traktuje toaletę jak swoje mieszkanie. W okolicy ujęcia wody w kabinie chowa koc i ubrania. – Gdy widzę, że znów się pojawia, dzwonię po straż miejską. To przecież nie miejsce na nocleg. Niech idzie do noclegowni. Załatwić się ludzie nie mogą i potem sikają po klatce schodowej – denerwuje się Ewa Dominiak, która mieszka w pobliżu.
Zamieszkał w ubikacji
Częste zgłoszenia od lokatorów były powodem wpisania kontroli toalet do codziennych zadań strażników. Kontrolowali wspomniany szalet oraz ten na skwerku przy ulicy Powstańców Śląskich. – W okresie od 1 grudnia ubiegłego roku na ul. Sławików patrole straży miejskiej przeprowadziły 14 kontroli powyższego rejonu pod kątem reagowania na wszelkie niszczenie mienia oraz wybryki chuligańskie. Kontrolowano również szalet miejski – zapewnia Renata Towścik, rzecznik rybnickiej straży miejskiej. Rzecznik, niestety, nie informuje, ile razy strażnikom udało się nakryć bezdomnego w toalecie. Z naszych ustaleń wynika, że jeszcze niedawno spał tu codziennie. Strażnicy zapewniają, że ostatnio bezdomny nie pojawia się w tym miejscu. Mimo to nadal kontrolują miejskie WC.
Kto ma problemy z trawieniem?
Postanowiliśmy 17 stycznia sprawdzić czy wieczorem szalet jest pusty. Rzeczywiście, cały czas zajęte. – Ktoś chyba ma jakieś problemy z żołądkiem – zastanawiał się Andrzej Konsek, gdy poprosiliśmy go, aby o godzinie 22.00 spróbował dostać się do toalety. Automat pożarł nasze dwie złotówki, bo tyle należy wrzucić aby otworzyć szalet. Z naszym problemem postanowiliśmy zwrócić się do Rybnickich Służb Komunalnych, które zarządzają obiektem. – Wyślę za chwilę na miejsce swoich ludzi, by sprawdzili urządzenie – zareagował szybko Edward Kucharczyk, dyrektor RSK.
Nocleg za złotówkę
Po trzydziestu minutach wszystko było jasne.– Automat wrzutowy nie działał. Ale już działa – usłyszeliśmy w słuchawce. Jak dowiedzieliśmy się w RSK, bezdomny również musiał zainwestować w nocleg złotówkę, by dostać się do środka. Bez specjalnego klucza nie można było się do niego dostać. Toaleta wyglądała cały czas na zajętą. – To jedna i ta sama osoba. Wołamy go po nazwisku i czasem otwiera – powiedział podczas kontroli jeden ze strażników.
WC wartości samochodu
Przypomnijmy, nowe toalety od początku wzbudzały sporo kontrowersji. Każda z nich kosztowała tyle, co samochód, czyli 40 tysięcy złotych. Toalety posiadają wiele nowoczesnych rozwiązań technicznych. Oświetlenie wewnętrzne sterowane jest czujnikiem ruchu, zewnętrzne zaś czujnikiem zmierzchowym. W środku zamontowana jest również nagrzewnica elektryczna zapewniająca komfort podczas korzystania z obiektu w zimie.
Wstęp do takiego obiektu kosztuje złotówkę, którą wrzuca się do automatu zamontowanego na drzwiach. – Dużych dochodów z takich toalet nie ma. W dalszym ciągu to nowość dla mieszkańców miasta – mówią w RSK.
Adrian Czarnota