Bezlitosny „fotograf”
Niebawem na skrzyżowaniu ulicy Wodzisławskiej i Staffa w Rybniku–Popielowie stanie fotoradar. Opinie na temat lokalizacji urządzenia były podzielone. O fotoradar starali się także mieszkańcy Zamysłowa. Ostatecznie ma on stanąć w Popielowie. Zdaniem urzędników, skrzyżowanie w tej dzielnicy jest najbardziej niebezpieczne.
Już wkrótce na tej bardzo ruchliwej trasie pojawi się fotoradar. Zdania na temat jego lokalizacji są jednak podzielone.
Makiety policyjnych radiowozów czy manekiny policjantów, jakie jeszcze niedawno stawiano przy drodze, dziś powoli odchodzą w niepamięć. Ich miejsce zastępują fotoradary, które bezlitośnie mierzą prędkość samochodów. Takie urządzenie to skuteczny bat na piratów drogowych.
Wyjątkowo niebezpieczne miejsce
Władze miasta zadecydowały. Fotoradar stanie na skrzyżowaniu ulicy Wodzisławskiej i Staffa. Zdaniem urzędników w tym miejscu jest on najbardziej potrzebny – Za zlokalizowaniem fotoradaru w tym miejscu przesądziły: przejście do szkoły podstawowej bez sygnalizacji świetlnej, bez nadzoru osoby przeprowadzającej dzieci oraz ograniczona widoczność przejścia dla pieszych – czytamy w uzasadnieniu decyzji Jerzego Wróbla, naczelnika Wydziału Komunikacji. Pismo naczelnika było odpowiedzią na petycję, jaką wystosowali jeszcze w ubiegłym roku mieszkańcy domów w sąsiedztwie numeru 133. Chcą oni, aby maszt do fotoradaru stanął właśnie naprzeciw posesji z powyższym numerem. – To wyjątkowo niebezpieczne miejsce – przekonuje Artur Pędrecki, autor petycji.
Piesi uciekają w popłochu
Władze miasta twierdzą, że mieszkańcy tego odcinka ulicy Wodzisławskiej powinni się zadowolić fotoradarem przenośnym. Właśnie takie urządzenie ma być w tym miejscu co jakiś czas rozkładane przez straż miejską. Sęk w tym, że strażnicy nie pojawiają się tu za często.
– Wstępne decyzje już zapadły. Mimo to, w imieniu chyba wszystkich mieszkańców Zamysłowa proszę jeszcze raz o przemyślenie tej sprawy – zwrócił się do prezydenta na ostatniej sesji rady miasta Franciszek Kurpanik, radny PO z Zamysłowa. – O ten radar dopominaliśmy się już wiele razy. Kwestia przejścia dla pieszych w rejonie posesji numer 142 to po prostu tragedia – przekonywał radny.
Gdzie postawić ten maszt?
W odpowiedzi prezydent odparł, że już za późno na zmiany, a ulica Wodzisławska na tym odcinku tak niebezpieczna nie jest.
– Stworzył pan obraz apokalipsy od ronda Wodzisławskiego w kierunku Wodzisławia. Ja absolutnie nie zgadzam się z tym, co pan mówi. Decyzje zostały juz podjęte i prace są w toku. To, co pan odgrzewa to nieświeży obiad – nie zostawił złudzeń radnemu Adam Fudali. – Próbuje pan wracać do czegoś, co zostało juz dawno załatwione. Zwiększyliśmy tam ilość kontroli o 100 proc. – dodaje prezydent. Na sali byli i tacy radni, którym postawienie stałego fotoradaru na skrzyżowaniu ulic Wodzisławskiej i Staffa bardzo odpowiada. – Uważam, że była to trafna decyzja. To miejsce jest bardzo niebezpieczne i dobrze, że fotoradar się tu pojawi – uzupełnił wypowiedź prezydenta Władysław Horabik (BSR).
Pani „stopka” nie wystarczy
Urzędnicy z wydziału komunikacji są zdania, że fotoradar w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 6 jest mało potrzebny. – Dołożono wszystkich starań, aby zachować bezpieczeństwo na ulicy Wodzisławskiej w tym rejonie. Nad bezpieczeństwem dzieci czuwa „stopka”, która przeprowadza dzieci przez ulicę – tłumaczą urzędnicy. Zdaniem mieszkańców Zamysłowa to nie wystarczy. – Kierowców może powstrzymać tylko stały fotoradar, o którym będą stale pamiętać. Dlaczego na Staffa może stać radar, a u nas nie? – pyta Krzysztof Lenert, mieszkaniec ulicy Plebiscytowej.
Zarabia na siebie
Fotoradar jest urządzeniem dość kosztownym. Jego cena kształtuje się w granicach od 90 tys. do 200 tys. złotych. Dotychczasowe doświadczenia wskazują jednak, że inwestycja ta zwraca się dzięki mandatom po kilku miesiącach. Później urządzenie już tylko zarabia. Na najruchliwszych trasach w kraju, jeden fotoradar w ciągu godziny pracy może wykonać 4,5 tys. zdjęć. Konstrukcje te mają odstraszać kierowców i działać prewencyjnie. Koszt jednego masztu, w którym pracuje fotoradar to ok. 15 tys. zł. Kierowcy, niestety, wiedzą, że masztów jest nieco więcej niż samych fotoradarów. Stąd, mimo ostrzeżeń, bardzo często ryzykują i nie zdejmują nogi z gazu. Radarów jednak przybywa i takie ryzyko może prędzej czy później zakończyć się „pamiątkowym zdjęciem”, za które przyjdzie słono zapłacić.
Fotoradar jest urządzeniem dość kosztownym. Jego cena kształtuje się w granicach od 90 tys. do 200 tys. złotych. Dotychczasowe doświadczenia wskazują jednak, że inwestycja ta zwraca się dzięki mandatom po kilku miesiącach. Później urządzenie już tylko zarabia. Na najruchliwszych trasach w kraju, jeden fotoradar w ciągu godziny pracy może wykonać 4,5 tys. zdjęć. Konstrukcje te mają odstraszać kierowców i działać prewencyjnie. Koszt jednego masztu, w którym pracuje fotoradar to ok. 15 tys. zł. Kierowcy, niestety, wiedzą, że masztów jest nieco więcej niż samych fotoradarów. Stąd, mimo ostrzeżeń, bardzo często ryzykują i nie zdejmują nogi z gazu. Radarów jednak przybywa i takie ryzyko może prędzej czy później zakończyć się „pamiątkowym zdjęciem”, za które przyjdzie słono zapłacić.
Adrian Czarnota