Jeden dzień dla łasuchów
Wtorek - ostatni dzień karnawału i mamy Wielki Post. A tak było słodko w minionym tygodniu.
To bez wątpienia jedno z najsłodszych świąt. Mowa o Tłustym Czwartku, ostatnim przed Wielkim Postem dniu, w którym obżarstwo jest jak najbardziej dozwolone.
Jeden z przesądów głosi, że jeżeli ktoś nie zje w Tłusty Czwartek ani jednego pączka, nie będzie mu się w życiu wiodło. Większości z nas chyba to nie grozi, bo statystycznie każdy Polak zjada tego dnia 2,5 pączka.
– Nie lubię słodyczy. Wolę zjeść coś konkretnego, na przykład schabowego, ale cóż się nie robi dla tradycji? – zdradza Małgorzata Dzierniejko ze Szczygłowic. Ona i jej koleżanki w miniony czwartek smakowały pączki w rybnickiej cukierni „U Szytenhelma”. – Proszę napisać, że przyjechałyśmy do Rybnika specjalnie na pączki – żartuje Dzierniejko, której towarzyszyły: Grażyna Bosak, Grażyna Piliszek i Hanna Głąb. Żadna z pań wprawdzie nie przepada specjalnie za słodkościami, ale wszystkie dzielnie podtrzymywały tradycję. Szybko okazało się, że w tym gronie rekordem jest zjedzenie w Tłusty Czwartek dwóch pączków.
A dawniej to było jeszcze bardziej kalorycznie. Tłusty Czwartek rozpoczynał Tłusty Tydzień, który był czasem naprawdę wielkiego obżarstwa. Jednak nie objadano się wtedy słodkościami. Na stołach królowały słonina, boczek i mięso, które zapijano wódką. Bez tej ostatniej wiele osób nie wyobraża sobie „śledzika”, czyli ostatniego dnia karnawału, który wypada właśnie w tym tygodniu, we wtorek. Środa Popielcowa rozpoczyna czterdziestodniowy Wielki Post. Do suto zastawionych stołów wrócimy znów – na Wielkanoc!
(bea)