Matura – tak, specjalna – nie
Niepełnosprawni absolwenci zawodówek być może od września będą mogli uzupełnić wiedzę w nowym liceum. O ile jego powstanie poprą radni.
– Nie, do żadnego liceum nie pójdziemy. Na razie mamy dość nauki. I tak dużo od nas wymagają – przyznaje Karol Trela, uczeń pierwszej klasy Zasadniczej Szkoły Zawodowej Specjalnej w Niewiadomiu. Dodaje jednak, że gdyby nie szkoła, to ani on, ani jego koledzy nie zdobyliby zawodu.
Wszyscy tak mówią w pierwszej klasie, że nie będą się już dalej uczyć. A potem niektórzy zmieniają zdanie – mówi z uśmiechem Lucyna Stojak, nauczycielka przedmiotów zawodowych. Przyznaje, że uczniom nie jest lekko. Bywa, że spędzają w szkole po 10 godzin. – Niestety, po reformie musimy program, który kiedyś realizowało się w ciągu trzech lat, zrobić w dwa lata – podsumowuje nauczycielka. A w Zasadniczej Szkole Zawodowej Specjalnej nie ma taryfy ulgowej. – Program nauczania w naszej szkole nie różni się od innych zawodówek. Nasi uczniowie przystępują do tych samych egzaminów przeprowadzanych przez okręgową komisję egzaminacyjną i otrzymują dyplomy potwierdzające ich kwalifikacje zawodowe – wyjaśnia Grażyna Adamczyk, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych Specjalnych.
Prowadzą zwyczajne życie
Karol Trela jest jednym z 11 pierwszoklasistów, którzy przygotowują się do zawodu kucharza. Dwa razy w tygodniu uczniowie mają praktyki, a w pozostałe dni uczą się teorii. – Na przykład gotujemy obiady dla całej szkoły – opowiada Damian Stępień o zajęciach praktycznych. – Najlepiej wychodzą nam frytki – dodaje z uśmiechem Trela. – Potrafią już o wiele więcej przygotować – zapewnia ich nauczycielka. W szkole można zdobyć nie tylko zawód kucharza, ale i m.in. piekarza, cukiernika, ogrodnika, czy malarza-tapeciarza. Nie jest tak ważne, czego się uczy, ale w jaki sposób. – Na Zachodzie uczniowie z lekkim upośledzeniem umysłowym są traktowani jako „wolniej uczący się”. Nie oznacza to, że nie potrafią opanować określonego materiału, ale że trzeba im stworzyć trochę bardziej sprzyjające warunki do nauki – tłumaczy Adamczyk. Te sprzyjające warunki to klasy liczące najwyżej 16 uczniów, godziny rewalidacyjne, zajęcia wyrównawcze, gimnastyka korekcyjna czy spotkania z logopedą. W rybnickiej szkole, do której uczęszcza 100 uczniów, ponad 60 uczy się zawodu. Pozostali, u których zdiagnozowano wyższy stopień upośledzenia, są przyuczani do zawodu i otrzymują świadectwa pomocników kucharza, murarza czy ogrodnika. – Moi absolwenci zakładają rodziny, prowadzą zwyczajne życie. To nie jest ten stopień upośledzenia, który oznacza, że nie poradzą sobie z codziennymi sprawami – tłumaczy dyrektor.
Matura nie będzie „specjalna”
Ponieważ część absolwentów zawodówki kończy szkołę z dobrymi wynikami, pojawił się pomysł, by dać im szansę dalszej nauki w dwuletnim liceum uzupełniającym i zdania matury. Na razie miałaby powstać przy Zespole Szkół Zawodowych Specjalnych jedna taka klasa. – To ma być klasa dla osób niepełnosprawnych, zarówno tych z lekkim upośledzeniem intelektualnym, jak i niepełnosprawnych ruchowo – wyjaśnia Adamczyk. Mogliby do niej uczęszczać nie tylko absolwenci zawodówki w Niewiadomiu. Do tej pory ci, którzy chcieli dalej uczyć się, trafiali do liceów czy techników masowych, gdzie nie zawsze dawali sobie radę jako osoby „wolniej uczące się”. To nie oznacza, że w Zespole Szkół Zawodowych Specjalnych ma być „specjalna” matura. – Maturę przeprowadza okręgowa komisja w Jaworznie, która nie zrobi dla nas specjalnego egzaminu. Matura jest jedna. I albo nasi uczniowie sobie poradzą, albo nie. Ale zakładam, że po to istniałaby ta szkoła, żeby ich przygotować do matury – podkreśla dyrektor. – Ja jestem za, ale ostateczna decyzja jest kwestią przygotowania uchwały i podjęcia jej przez radnych – podsumowuje Adam Fudali, prezydent Rybnika. Głosowanie w tej sprawie nastąpi podczas marcowej lub kwietniowej sesji rady miasta.
Beata Mońka