Zabrakło zdrowia i szczęścia
Koszykarki UTEX-u ROW Rybnik zajęły ostatnie miejsce w Final Four CEWL.
Trenerzy i działacze Klubu Koszykarskiego UTEX ROW Rybnik zgłaszając swoją drużynę do rozgrywek Central Europe Women League, traktowali udział w nich jako okazję do dobrego treningu w środku tygodnia.
Nasze koszykarki zdołały przejść przez wszystkie szczeble rozgrywek grupowych i awansować aż do turnieju finałowego, który rozegrany został w dniach 23–24 lutego w słowackiej Bańskiej Bystrzycy.
Filigranowa siła lokomotywy
W sobotnim meczu półfinałowym UTEX ROW zmierzył się z Lokomotivą Karlove Vary. Z drużyną tą nasze koszykarki spotkały się już w październikowym meczu fazy grupowej i pewnie wygrały pojedynek 72:53. Wtedy jednak Czeszki nie miały w swoim składzie filigranowej Terry Wallace. Teraz czarnoskóra Amerykanka od samego początku pojedynku z rybniczankami była prawdziwą siłą napędową „czeskiej lokomotywy” i głównie dzięki jej punktom pierwszą kwartę wygrały jednym oczkiem koszykarki z Karlovych Var. Gdy po nieco ponad dwóch minutach drugiej kwarty przewaga ta wzrosła do ośmiu punktów, trener ROW-u – Mirosław Orczyk wziął czas. Przerwa ta podziałała pozytywnie na nasze koszykarki, które zdołały przed końcem pierwszej połowy zniwelować stratę do dwóch oczek.
Zimna krew Kucerovej
Trzecia kwarta meczu zachowała status quo, mimo że w pewnym momencie Czeszki odskoczyły naszej drużynie znów na osiem punktów. Pod koniec tej kwarty rybniczanki nawet mogły objąć prowadzenie, jednak czym bliżej było końca meczu, tym słabiej spisywała się narzekająca na uraz barku Marquetta Dickens. Ostatnia kwarta meczu dostarczyła obecnej na hali kilkunastoosobowej grupie śląskich dziennikarzy i kilkuosobowej grupie rybnickich kibiców wiele emocji. Po trzech minutach gry po celnym rzucie dobrze grającej w tej części meczu Nikity Bell, ROW objął wreszcie prowadzenie 54:52. Niecałe dwie minuty później przewaga rybniczanek wzrosła do czterech punktów, ale po przerwie na żądanie dla trenera Lokomotivy, Czeszki odzyskały prowadzenie 61:60. Chwilę później po jednym wykorzystanym rzucie osobistym przez Dickens oraz po trafieniu skutecznej w tym meczu Hollie Merideth na tablicy widniał wynik 63:61 dla naszych zawodniczek. Gdy już wydawało się, że rybniczanki dowiozą zwycięstwo do końca meczu, wtedy na 11 sekund przed ostatnią syreną Minja Siljegovic sfaulowała przy rzucie za trzy punkty zawodniczkę z Karlovych Var – Kucerovą. Ta z zimną krwią wykorzystała wszystkie trzy rzuty osobiste i mimo desperackiej ostatniej akcji ROW-u, to Czeszki po meczu wzniosły ręce w geście triumfu.
Koncert trójek
W drugim meczu półfinałowym gospodynie – Slavia Bańska Bystrzyca po emocjonującym meczu pokonały swoje rodaczki INPEK Nitra 60:56. Historia zatoczyła więc koło i naszym koszykarkom przyszło kończyć swój udział w tegorocznych europejskich rozgrywkach meczem z drużyną, z którą te rozgrywki inaugurowały. W rozegranym 12 października ubiegłego roku meczu w boguszowickiej hali, ROW pokonał wówczas INPEK 74:57. Po awansie rybniczanek do drugiej rundy rozgrywek, dwukrotnie znacznie lepsze były już jednak Słowaczki. Czwarty mecz obu drużyn, który miał zadecydować o trzecim miejscu w rozgrywkach rozpoczął się fantastycznie dla ROW-u. Po niecałych trzech minutach meczu nasze koszykarki prowadziły już 11:0! Przewagę tę, która oscylowała w granicach dziesięciu punktów, nasze koszykarki były jednak w stanie utrzymać jeszcze tylko przez pierwsze dwie minuty drugiej kwarty. Później na parkiecie zaczęły dominować Słowaczki, które dzięki aż czterem w tej kwarcie celnym rzutom za trzy punkty, równo z syreną oznajmiającą koniec pierwszej połowy doprowadziły do remisu 32:32. Początek drugiej połowy meczu to dalszy koncert „trójek” w wykonaniu zespołu z Nitry. Po kolejnych czterech trafieniach zza linii 6,25 m. rybniczanki przegrywały już 34:44. Trener rybniczanek chyba już nie widząc szans na zwycięstwo, posadził na ławce rezerwowych wszystkie trzy swoje Amerykanki. INPEK tymczasem spokojnie kontrolował wynik meczu, nie dając się zbliżyć naszej drużynie na mniej niż dziesięć punktów. Granicę tę dopiero na 24 sekundy przed końcem meczu udało się złamać po celnym rzucie Błaszczak, która ustanowiła wynik spotkania na 56:65.
Taniec gospodyń
W finale turnieju zespół Slavii wykorzystał atut własnego parkietu pokonując Lokomotivę 67:63. Mecz ten z pewnością mógł podobać się licznie zgromadzonej na hali publiczności. Drużyna z Karlovych Var mimo, iż wygrała pierwszą połowę, całą przewagę roztrwoniła w trzeciej kwarcie. W końcówce meczu Czeszki jednak znów natarły i zrobiło się ciekawie. Ostatecznie gospodynie turnieju utrzymały zwycięstwo do końca i po końcowej syrenie odbyły na parkiecie taniec radości. Nasze koszykarki w tym czasie były już w drodze powrotnej do Rybnika...
#nowastrona#
PÓŁFINAŁY:
UTEX ROW Rybnik – BK Lokomotiva Karlove Vary 63:64 (16:17, 12:13, 18:18, 17:16)
ROW: Nikita Bell 18, Hollie Merideth 18, Marquetta Dickens 15, Agnieszka Jaroszewicz 4, Minja Siljegovic 4, Magdalena Skorek 4.
BK Slavia UMB Bańska Bystrzyca – BK INPEK UKF Nitra 60:56
#nowastrona#
PÓŁFINAŁY:
UTEX ROW Rybnik – BK Lokomotiva Karlove Vary 63:64 (16:17, 12:13, 18:18, 17:16)
ROW: Nikita Bell 18, Hollie Merideth 18, Marquetta Dickens 15, Agnieszka Jaroszewicz 4, Minja Siljegovic 4, Magdalena Skorek 4.
BK Slavia UMB Bańska Bystrzyca – BK INPEK UKF Nitra 60:56
O 3. MIEJSCE:
UTEX ROW Rybnik – BK INPEK UKF Nitra 56:65 (22:12, 10:20, 8:21, 16:12)
ROW: Magdalena Skorek 16, Joanna Szymczak-Górzyńska 14, Nikita Bell 9, Edyta Błaszczak 9, Hollie Merideth 6, Marquetta Dickens 2, Minja Siljegovic 0, Małgorzata Chomicka 0.
UTEX ROW Rybnik – BK INPEK UKF Nitra 56:65 (22:12, 10:20, 8:21, 16:12)
ROW: Magdalena Skorek 16, Joanna Szymczak-Górzyńska 14, Nikita Bell 9, Edyta Błaszczak 9, Hollie Merideth 6, Marquetta Dickens 2, Minja Siljegovic 0, Małgorzata Chomicka 0.
FINAŁ:
BK Slavia UMB Bańska Bystrzyca – BK Lokomotiva Karlove Vary 67:63 (14:22, 15:11. 24:9, 14:21)
BK Slavia UMB Bańska Bystrzyca – BK Lokomotiva Karlove Vary 67:63 (14:22, 15:11. 24:9, 14:21)
Sonda: Dlaczego rybnickim koszykarkom się nie powiodło?
Agnieszka Jaroszewicz
Półfinałowy mecz był do wygrania. Zabrakło nam przede wszystkim głowy. Widać, że również trochę zdrowia nam brakuje. Mogłyśmy grać spokojniej i wykorzystać nasze umiejętności. Niestety, nie zawsze wszystko wychodzi, dzisiaj nam się nie udało. Motywacji nam nie zabrakło, każdy wiedział, o co gra. Nie zadziałała dzisiaj taktyka i to była główna przyczyna porażki.
Półfinałowy mecz był do wygrania. Zabrakło nam przede wszystkim głowy. Widać, że również trochę zdrowia nam brakuje. Mogłyśmy grać spokojniej i wykorzystać nasze umiejętności. Niestety, nie zawsze wszystko wychodzi, dzisiaj nam się nie udało. Motywacji nam nie zabrakło, każdy wiedział, o co gra. Nie zadziałała dzisiaj taktyka i to była główna przyczyna porażki.
Edyta Błaszczak
W półfinale zabrakło szczęścia, przegrałyśmy jednym punktem. W meczu o trzecie miejsce walczyłyśmy, jednak aż cztery dziewczyny z podstawowej piątki borykają się z kontuzjami, co jest dużym osłabieniem. Mam nadzieję, że do meczów ligowych wszystko wróci już do normy. Swój występ w turnieju oceniam jako średni. Starałam się, ale nie jestem jakoś specjalnie zadowolona.
W półfinale zabrakło szczęścia, przegrałyśmy jednym punktem. W meczu o trzecie miejsce walczyłyśmy, jednak aż cztery dziewczyny z podstawowej piątki borykają się z kontuzjami, co jest dużym osłabieniem. Mam nadzieję, że do meczów ligowych wszystko wróci już do normy. Swój występ w turnieju oceniam jako średni. Starałam się, ale nie jestem jakoś specjalnie zadowolona.
Magdalena Skorek
W meczu półfinałowym przez 35 minut ciężko walczyłyśmy, aby wyjść na prowadzenie. W końcówce jednak zabrakło nam mądrych decyzji, potrzebowałyśmy spokoju i rozważnych dłuższych akcji, tymczasem były one nieprzemyślane. W meczu o trzecie miejsce w pewnym momencie coś w nas pękło, popełniłyśmy parę błędów w obronie, co przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść przeciwnika. Jest nam przykro, jednak to jest sport i porażki się zdarzają. Teraz została nam liga i jedynym celem jest zająć w niej jak najwyższe miejsce.
W meczu półfinałowym przez 35 minut ciężko walczyłyśmy, aby wyjść na prowadzenie. W końcówce jednak zabrakło nam mądrych decyzji, potrzebowałyśmy spokoju i rozważnych dłuższych akcji, tymczasem były one nieprzemyślane. W meczu o trzecie miejsce w pewnym momencie coś w nas pękło, popełniłyśmy parę błędów w obronie, co przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść przeciwnika. Jest nam przykro, jednak to jest sport i porażki się zdarzają. Teraz została nam liga i jedynym celem jest zająć w niej jak najwyższe miejsce.
Mirosław Orczyk
W półfinale stać nas było na zwycięstwo, ale w końcówce zabrakło dokładności, rzetelności i konsekwencji. Przy prowadzeniu czterema punktami nie byliśmy w stanie wykończyć czterech akcji pod rząd. Na sam koniec nieszczęśliwy faul, ale to nie on zadecydował o porażce, tylko wcześniejsze 40 minut gry, które wskazały Karlove Vary jako zespół lepszy. Mieliśmy jednak problemy. Zabrakło Proszczeko, która na pewno dałaby dobrą zmianę i punkty. Słabiej bowiem zagrała Dickens, ale musiałbym ją usprawiedliwić, bo ma kłopoty ze zdrowiem. Podobnie z resztą, jak Bell, Merideth i Siljegovic. Do tego doszła nieszczęśliwa kontuzja Jaroszewicz. Ale nie to zadecydowało o porażce, ale brak skuteczności i determinacji oraz proste, rażące błędy. W meczu o trzecie miejsce na początku zaskoczyliśmy przeciwnika, stawiając obronę strefową, która dobrze funkcjonowała. Później jednak młodzieńcza fantazja naszych zawodniczek spowodowała, że zamiast spokojnie kontrolować przebieg meczu, to chcieliśmy grać jeszcze szybciej i to się zemściło. Przeciwnik dostosował się do naszej gry, wykorzystał szkolne błędy i nasza przewaga stopniała. Ostatecznie zajęliśmy więc czwarte miejsce i jest lekki niedosyt, ale nie zawód. Jechaliśmy z nadziejami, ale podjąć walkę o europejski puchar można wtedy, gdy się ma pełny, zdrowy skład. U nas tego zabrakło. Trzeba więc patrzeć na to, jak na sukces klubu, bo po raz pierwszy grał w europejskich pucharach i awansował do Final Four. Konfrontowaliśmy z zespołami z krajów z czołówki europejskiej. Udział w takim turnieju dał nam wiele cennych doświadczeń.
W półfinale stać nas było na zwycięstwo, ale w końcówce zabrakło dokładności, rzetelności i konsekwencji. Przy prowadzeniu czterema punktami nie byliśmy w stanie wykończyć czterech akcji pod rząd. Na sam koniec nieszczęśliwy faul, ale to nie on zadecydował o porażce, tylko wcześniejsze 40 minut gry, które wskazały Karlove Vary jako zespół lepszy. Mieliśmy jednak problemy. Zabrakło Proszczeko, która na pewno dałaby dobrą zmianę i punkty. Słabiej bowiem zagrała Dickens, ale musiałbym ją usprawiedliwić, bo ma kłopoty ze zdrowiem. Podobnie z resztą, jak Bell, Merideth i Siljegovic. Do tego doszła nieszczęśliwa kontuzja Jaroszewicz. Ale nie to zadecydowało o porażce, ale brak skuteczności i determinacji oraz proste, rażące błędy. W meczu o trzecie miejsce na początku zaskoczyliśmy przeciwnika, stawiając obronę strefową, która dobrze funkcjonowała. Później jednak młodzieńcza fantazja naszych zawodniczek spowodowała, że zamiast spokojnie kontrolować przebieg meczu, to chcieliśmy grać jeszcze szybciej i to się zemściło. Przeciwnik dostosował się do naszej gry, wykorzystał szkolne błędy i nasza przewaga stopniała. Ostatecznie zajęliśmy więc czwarte miejsce i jest lekki niedosyt, ale nie zawód. Jechaliśmy z nadziejami, ale podjąć walkę o europejski puchar można wtedy, gdy się ma pełny, zdrowy skład. U nas tego zabrakło. Trzeba więc patrzeć na to, jak na sukces klubu, bo po raz pierwszy grał w europejskich pucharach i awansował do Final Four. Konfrontowaliśmy z zespołami z krajów z czołówki europejskiej. Udział w takim turnieju dał nam wiele cennych doświadczeń.
Łukasz Kozik