Pozbądź się niebezpiecznych staroci
Nie wiesz co zrobić ze starym komputerem, zebrała ci się góra zużytych baterii albo zrobiłeś porządek w domowej apteczce? Możesz wszystkie te starocie przywieźć do Gminnego Punktu Zbiórki Odpadów Niebezpiecznych i pozbyć się ich nie narażając na szkody środowiska naturalnego, ani własnej kieszeni na jakiekolwiek wydatki.
Od ponad roku na terenie bazy Rybnickich Służb Komunalnych przy ul. Jankowickiej działa Gminny Punkt Zbiórki Odpadów Niebezpiecznych (GPZON). – Zaczęliśmy od zbiórki przeterminowanych lekarstw, opakowań po zużytych farbach i olejach, odpadów zawierających rtęć – termometrów, świetlówek – mówi Adam Kaczmarski, specjalista Sekcji Gospodarowania Odpadami w RSK, której podlega punkt. Szybko okazało się, że przechowujemy szczególnie dużo starych lekarstw. Dlatego też w 14 rybnickich aptekach umieszczono specjalne pojemniki. Oczywiście, przeterminowane leki nadal są przyjmowane w punkcie zbiórki odpadów. – W 2007 i pierwszych miesiącach 2008 zebraliśmy prawie 800 kg przeterminowanych lekarstw. To straszna ilość. Proszę sobie zważyć taki jeden listek z tabletkami – przyznaje Kaczmarski. – Rzeczywiście, strasznie tego dużo. Niektóre lekarstwa nie są nawet otwarte. Ot, siła reklamy. Ludzie kupują, nie używają i leki lądują u nas. Ale zawsze to lepiej niż wyrzucaliby je na śmietnik – potwierdza Wojciech Wyrobek, pracownik punktu. Dodaje, że ostatnio przyjechała specjalnie do nich starsza mieszkanka Boguszowic, która przywiozła reklamówkę przeterminowanych leków. Z obserwacji pracowników punktu wynika, że to właśnie starsze osoby są lepiej zorientowane. Wiedzą, że jest takie miejsce, w którym przyjmuje się niebezpieczne odpady i wiedzą, co można tu przywieźć.
Zamrażarka „Silesii” i stara „Frania”
– Ostatnio starsze małżeństwo przywiozło chyba 50-letnią zamrażarkę wyprodukowaną w „Silesii”. Żartowaliśmy, że powinni ją oddać do muzeum, bo jeszcze jest na chodzie – opowiada Wyrobek. Sprzęt AGD i RTV to kolejne odpady, które od października ubiegłego roku przyjmuje Gminny Punkt Zbiórki Odpadów Niebezpiecznych. Do tej pory zebrano już ponad tonę takiego sprzętu, który odbiera firma zajmująca się odzyskiem elektroniki. Do punktu trafiają głównie stare komputery, gdy szkoły, przedsiębiorstwa czy osoby prywatne wymieniają sprzęt. Mniej jest lodówek czy pralek, bo kupując nowe, oddajemy stare do sklepu. Jeżeli jednak gdzieś w piwnicy, garażu czy na strychu wciąż trzymamy starą „Franię” to może czas się jej pozbyć. Musimy jedynie zorganizować transport i dostarczyć ją na Jankowicką. Przy okazji możemy przywieźć zużyte baterie. Chyba, że nasze dziecko chodzi do szkoły, która uczestniczy w akcji ich zbierania. – Weszliśmy we współpracę z organizacją, która odzyskuje baterie i prowadzi ich zbiórkę w szkołach. Za kilogram baterii szkoła dostaje jeden punkt. Potem punkty można wymienić na pomoce naukowe i inne nagrody – tłumaczy Kaczmarski. Dodaje, że rekordziści zebrali ponad 160 kg zużytych baterii, które trafiają później do utylizacji do Polkowic. Koszt transportu i utylizacji takich odpadów jak lekarstwa, opakowania po farbach, świetlówki czy baterie pokrywa miasto. Za sprzęt RTV i AGD płaci firma, która zajmuje się odzyskiem elektroniki. Z punktu widzenia mieszkańców nie ma to znaczenia, skoro za odbiór wszystkich niebezpiecznych odpadów nic nie płacą.
Nic nam nie grozi
GPZON mieści się w dawnym warsztacie. Został on dostosowany do wymogów, jakie musi spełniać miejsce, w którym przechowuje się niebezpieczne odpady. – Czuję się tutaj w pełni bezpiecznie. Mamy fartuszki, w których przypominamy przedwojennych subiektów, specjalne rękawice ochronne, ściereczki do wycierania, proszek do posypania podłogi, gdyby wylał się kwas z akumulatora. Jest specjalnie zaprojektowana wentylacja, żeby nie zaszkodziły nam opary – wymienia Wyrobek. Przyznaje, że do tej pory z wielu środków nie trzeba było korzystać. Tylko raz wylała się farba, ale szybko ją usunięto. Poza tym odpady są przechowywane w odpowiednich pojemnikach. – Nic nam tu nie grozi, chyba że bezrobocie, jak nas zwolnią – podsumowuje Kaczmarski. Dodajmy, że wszystkie substancje należy przekazywać w oryginalnych opakowaniach pozwalających na ich identyfikację. Trzeba też pokazać dowód osobisty, żeby potwierdzić, że jest się mieszkańcem Rybnika. W tamtym roku punkt odwiedziło około 300 rybniczan, od początku tego – 60.
Beata Mońka