Baby, ach te baby
– To bzdura, że kobiety nie potrafią się dobrze bawić we własnym gronie. Ja już czwarty raz jestem na babskim combrze – stwierdza Zyta Widerska, która nie mogła opuścić i tegorocznej zabawy w Domu Kultury w Niedobczycach.
– Co roku jest nas więcej, bo zapraszamy nowe koleżanki. A te panie, które były wcześniej, przychodzą znowu, bo jest dobra zabawa – potwierdza Barbara Napieralska. Obie uczestniczki imprezy przyznają, że babski comber to okazja, by na chwilę oderwać się od codzienności. Taki ich sposób świętowania Dnia Kobiet. Choć to wieczór zarezerwowany tylko dla przedstawicielek płci pięknej, pojawiają się na nim też mężczyźni.
Uwolnił najlepszego kochanka
– Panowie co roku przygotowują program artystyczny. Za każdym razem coś innego – tłumaczy Napieralska. – W tamtym roku wieczór był w klimacie westernu, a jeszcze wcześniej odwiedziły nas ufoludki – wspomina ze śmiechem Widerska. W tym roku panie mogły się poczuć jak bohaterki filmu „Poszukiwacze zaginionej Arki”. Gdy zapadły egipskie ciemności, nagle pojawił się najbardziej pechowy poszukiwacz skarbów. Zaś jego próba otwarcia sezamu zakończyła się uwolnieniem mumii najlepszego kochanka na świecie. Choć nie był to najbardziej przystojny osobnik, szybko podbił niewieście serca, brylując na parkiecie. Do tańczącej mumii szybko dołączyło grono osobników w turbanach na głowach. Kilku z nich otrzymało nawet certyfikaty Eunucha Urzędu Ochrony Prezesa. – Nie, nie przeraża mnie taka liczba kobiet. Zresztą nie jestem tu pierwszy raz. A panie co roku fajnie się bawią – zdradza Alojzy Zmarzły, jeden z osobistych ochroniarzy Prezesa. Mowa o szefie, a właściwie szefowej „Wysokiego a w Sprawach Babskich Nigdy Nieomylnego Prezydium”. – Nie, nie jestem groźnym prezesem. A jeżeli któraś z pań będzie szczególnie niesubordynowana to trafi na krzesło fakira albo zawołam do pomocy eunuchów – mówi ze śmiechem Janina Wystub, która stanęła na czele prezydium, a na co dzień kieruje Raciborskim Centrum Kultury.
Podczas babskiego combru pomagały jej: Ewa Ryszka, zastępca prezydenta Rybnika i Danuta Szostakowska, dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy dla Osób Chorych Psychicznie „Cogito Noster”.
I trzy dni chrypki
Prezydium nie tylko pilnowało porządku, ale i oceniało występy poszczególnych drużyn. Wszystkie uczestniczki zabawy podzielono na dwa zespoły, którymi dowodziły Zosia i Luca. Chętnych do sprawdzenia się w najróżniejszych konkurencjach nie brakowało. – Oczywiście, że jak nas poproszą to bierzemy udział w konkursach – podsumowuje Napieralska. – Jedynie w tamtym roku, gdy był westernowy wieczór, trochę trudno było startować w wąskiej spódnicy w konkurencji ujeżdżania byka – wspomina jej koleżanka. Dodaje jednak, że na ogół rywalizacja drużyn kończy się remisem. Najważniejsza jest dobra zabawa. – Dużo zdrowia mnie to kosztuje. Przez trzy dni po combrze mam chrypkę – podsumowuje z uśmiechem pełniąca rolę wodzirejki Aleksandra Harazim, która współpracuje z kabaretem „Trzy Ofiary Drogi do Europy” i występuje w filmach z nurtu niezależnego. Dom Kultury Niedobczyce musiał zorganizować babski comber aż w trzech turach. Każdego wieczoru na imprezie bawiło się po 180 pań.
Zakazane zabawy
Babski comber to karnawałowe kobiece zabawy, przeniesione na ziemie polskie prawdopodobnie z Niemiec. Odbywały się w tłusty czwartek bądź w ostatki. Poprzebierane kobiety wędrowały w orszaku na główny plac miasta, czemu towarzyszyły muzyka, śpiew, tańce i wrzaski. Oczywiście hałaśliwy orszak rozgrzanych trunkami kobiet wywoływał strach wśród mężczyzn, którzy w popłochu uciekali i chowali się. Gdy w ich ręce wpadł kawaler, był przywiązywany do kłody drewna symbolizującej żonę. Kobiety ciągnęły go po ulicy, wrzeszcząc: comber, comber. Kawaler musiał wykupić się wódką, pocałunkami albo pieniędzmi. „Combrzeniu” podlegali też żonaci, szanowani i zamożni mężczyźni. Punktem kulminacyjnym babskiego combra było rozszarpywanie słomianej kukły. Biesiadę kończyły zaś wielogodzinne szalone tańce i śpiewy, odbywające się na placach, rynkach czy ulicach. Bywało, że zakrapiana impreza budziła zgorszenie i sprzeciwy porządnych obywateli. Prawdopodobnie z tych powodów w Krakowie w 1846 roku policja austriacka zakazała organizowania kobiecych zabaw. Dzisiaj babskimi combrami bywają nazywane wszelkie imprezy odbywające się w damskim gronie.
Beata Mońka